* W którym momencie konkursu poczułaś, że jesteś w stanie wygrać?
Agnieszka Dudzińska: - Po pierwszym pchnięciu wiedziałam, że jest dobrze, mam szybkość, ale będę musiała powalczyć. Po drugiej, wiedziałam, że muszę coś poprawić. Po trzeciej wiedziałam, że wygram.
* Odebrałaś rywalkom ochotę do walki?
- Nie wiem, nie rozmawiałam z nimi o tym. W czasie każdych zawodów skupiam się głównie na sobie i na tym, co robię, żeby wykonać wszystko jak najlepiej.
* Mistrzostwa Polski dla wielu były miejscem, gdzie walczyli o minimum na mistrzostwa świata. Tobie dużo zabrakło do minimum.
- Chciałam wypaść jak najlepiej, powalczyć o mistrzostwo. Nie celowałam w minimum. Zabrakło mi sporo, bo jakieś 90 centymetrów. Ale nie rozpaczam, mam nadzieję, że jeszcze pojadę na mistrzostwa świata.
* Pchasz techniką obrotową, o której sama mówisz, że jest nieprzewidywalna. Dlaczego więc zdecydowałaś się na zmianę?
- Pcham w ten sposób od trzech lat, dlatego cały czas jeszcze się jej uczę. Wielu doświadczonych trenerów powtarzało mi, że mnie nie jest potrzebna praca siłowa, a praca nad techniką, dlatego spokojnie wciąż pracuje nad jej poprawą. A technikę pchania musiałam zmienić technikę, ze względu na kontuzję. Nie był to więc tak naprawdę mój wybór, a konieczność.
* Dużo czasu potrzeba na jej perfekcyjne opanowanie?
- Tomasz Majewski, najlepszy polski kulomiot i jego trener zawsze żartują, że po 13 latach treningów jest już z górki. Ja pcham w ten sposób dopiero od 3 lat, więc jeszcze jakieś 10 lat przede mną.
* Sezon dla ciebie się zakończył?
- Nie mam już żadnych ważnych startów, ale to nie znaczy, że nie będę trenować. Być może jesienią wystartuję w jakiś mityngach. Może uda się wyjechać gdzieś za granicę, na silnie obsadzone zawody.
* W trakcie przygotowań dźwigacie spore ciężary. Masz podobno w związku z tym prośbę?
- Tak. Chciałam skorzystać z możliwości i zaapelować do osób, które decydują o takich sprawach. Zarówno ja, jak i Dominik Witczak oraz pozostali radomscy miotacze dźwigamy na treningach bardzo duże ciężary, dochodzące do 200 kg. Żeby ćwiczenia miały sens, powinniśmy puszczać dźwigniętą sztangę, a nie odkładać ją na podłogę. Do tego potrzebny jest nam pomost ciężarowy. W Radomiu nie ma klubu, w którym działa sekcja podnoszenia ciężarów i nikt takiego pomostu nie ma. On jest bardzo potrzebny wszystkim miotaczom.
* Macie plan skąd wziąć pieniądze?
- Na razie mamy pomysł. Będziemy chcieli zebrać część pieniędzy potrzebnych na jego zakup, na imprezach sportowo-rekreacyjnych. Szczegóły zdradzimy, gdy pomysł przerodzić się w plan.
* Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?