Radomska młodzież wyszła na ulice. Domaga się budowy skateparku (zdjęcia)

- Skatepark dla nas, inwestycje dla wyborców - krzyczeli młodzi podczas piątkowej pikiety.

Zwolennicy sportów ekstremalnych nie kryli, że są zawiedzeni, że nie mają w Radomiu gdzie pojeździć.

- Mieliśmy swoje miejsce przy ulicy Narutowicza, ale tam już nic nie ma, wszystko zostało zlikwidowane. Wielu z nas jeździ aż do Toporni pod Przysucha, bo tam jest fajny skatepark - mówi Hubert "Rozyn" Kozakiewicz, skate'owiec, jeden z organizatorów protestu w Radomiu.

Młodzi skrzyknęli się na protest na portalach społecznościowych. Dla nich jeżdżenie na deskorolkach, rolkach czy rowerach, to nie tylko sposób spędzania wolnego czasu, ale również ważna część ich życia. Młodzi uważają, że mają prawo realizować swoje pasje związane z deską, rowerem, rolkami, aktywnie spędzić czas.

- W tej chwili, z braku skateparku, możemy co najwyżej pojeździć na krzywych chodnikach, ale wtedy jesteśmy przeganiani przez Straż Miejską - mówią.

Chcą poważnie rozmawiać z władzami, wielu z nich wcześniej konsultowało się z urzędem, by planować budowę skateparku.

- Gotowi jesteśmy założyć stowarzyszenie i szukać sponsorów. Nie chcemy tylko wyciągać rękę, mamy pomysły - mówi Rafał Mroczek.

POCIĘTY NA ZŁOM

Okazuje się, że w wielu miastach powstają liczne skateparki, ale nie w Radomiu. Jedyny skatepark z ulicy Narutowicza przestał istnieć: został pocięty na złom. Był już mocno zniszczony.
Nie było szans, by urządzenia stanęły gdzie indziej. Gdy kilka lat temu skatepark powstawał przy Narutowicza, normy bezpieczeństwa nie były tak wyśrubowane, jak dziś.

Na razie nie wiadomo, kiedy w Radomiu powstanie nowy skatepark. Miasto planuje taki obiekt w parku Leśniczówka. Powstał plan rewitalizacji całej Leśniczówki, a budowa skateparku byłaby tylko elementem całej modernizacji. Jednak na razie brakuje na to pieniędzy.