Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomski Czerwiec 76. Wspomnienia Anny Jędrzejewskiej

Redakcja
Zachęcamy Państwa do dzielenia się swoimi wspomnieniami z wydarzeń radomskiego Czerwca 1976. Można je przysłać na adres [email protected] lub listownie na adres: "Echo Dnia", 26-600 Radom, ulica 15 Czerwca 60 z dopiskiem "Radomski Czerwiec".

Dziś prezentujemy nadesłaną nam z USA relację Anny Jędrzejewskiej: "25 czerwca 1976 roku zapowiadał się nieciekawie. Chociaż słonko świeciło ładnie wyszłam na balkon, widziałam ludzi spieszących się do pracy. Jedni dobrze ubrani, jak co dzień - Ci sami - zmierzali do Komitetu Wojewódzkiego Partii a inni "szarzy", smutni, skromnie ubrani zmierzali do swoich zakładów pracy a w większości do Zakładów Metalowych "Łucznik". Odczuwało się ponurość i smętność nastroju ludzi. Godziny mijały aż do wczesnych godzin popołudniowych. Mąż mój powiedział, że dzisiaj chyba coś się zacznie bo robotnicy już tego nie wytrzymują bo i tak wiązali przysłowiowy "koniec z końcem" aby przeżyć.

I jak powiedział mój mąż, tak się stało. Telewizyjne ogłoszenie przez Premiera Jaroszewicza o zatwierdzeniu przez rząd podwyżek cen podstawowych artykułów żywnościowych i lipnych rekompensatach za podwyżki spowodowało wielkie oburzenie i spontaniczny protest robotników. Już w godzinach tuż przedpołudniowych na ulicy Żeromskiego ludzie zatrzymywali się gromadkami i dyskutowali.

Mąż mój i ja zaczęliśmy przygotowywać się do pójścia do pracy, a następnie mąż mój jak co dzień odprowadził dwójkę naszych dzieci do przedszkola, zaś dwoje pozostałych dzieci było na koloni. Tak więc następnie udaliśmy się do pracy: mąż mój do Stowarzyszenia "Pax" - gdzie odpowiedzialny był za referat do współpracy z duchowieństwem a ja do sklepu "Veritas" gdzie pełniłam funkcję kierownika sklepu.

Do sklepu przychodzili klienci. [...] Wszyscy byli przekonani, że w powietrzu coś wisi, tylko nie było wiadomo, co z tego wyniknie. Ludzie byli w napięciu, mówiono że robotnicy masowo opuszczają zakłady pracy i wychodzą na ulice. We wczesnych godzinach popołudniowych wyszłam ze sklepu żeby zobaczyć co się dzieje na ulicy Żeromskiego. Było głośno, widziałam ciężarówki jadące z robotnikami na pokładzie unoszącymi flagi polskie, wołali: "my chcemy chleba". Niektórzy z protestujących byli bez koszulek - z gołą piersią - na znak protestu przeciwko rządowi. Było głośno i ruchliwie, widać było napięcie i niepokój.

Około godziny 15 mąż mój przyprowadził do domu z przedszkola dwójkę naszych dzieci, zadzwonił do mnie do sklepu prosząc mnie żebym przyszła do domu. I tak zrobiłam, personel sklepu pozostał w pracy a ja przyszłam do domu aby zostać z dziećmi, po czym mąż mój udał się do "Pax-u" aby dowiedzieć się "co w trawie piszczy". Udając się do "Pax-u" wybrał drogę przez park Kościuszki i jak okazało się park był chyba najbardziej niebezpiecznym miejscem w danej chwili ponieważ "zomowcy" gonili uciekających ludzi szukających tam schronienia.

Spoglądając przez drzwi balkonowe widziałam tłumy ludzi na ulicy Żeromskiego i Słowackiego. Byli tam rożni ludzie: strajkujący robotnicy, przechodnie, ludzie starsi, młodzi, a także widziałam dzieci. Widziałam jak uzbrojone w tarcze i pały grupy ZOMO biły pałami wszystkich nie zważając na wiek. Ponieważ mieszkanie nasze ulokowane było z widokiem na park a także na ulice Żeromskiego i Słowackiego wyraźnie widziałam budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. W pewnej chwili zobaczyłam jak jacyś ludzie podpalili frontowe drzwi Prezydium.

ZOMO używało gazu łzawiącego aby rozgromić tłumy na ulicach. Gaz rozprzestrzenił się wszędzie, czuliśmy go także w domu. Uciekający w popłochu przed pobiciem przez "zomowców" ludzie wspinali się na budowlane rusztowania kamienicy, w której mieszkaliśmy. Ludzie ci chcieli dostać się na nasz balkon, wspinali się nawet do okien od strony podwórka. Przeżyłam strach, czułam się bezsilna, nie wiedziałam co robić, bałam się o swoje dzieci które były razem ze mną w domu.

Z ulicy słychać było trzask wybijanych szyb wystawowych. Następnego dnia widać było spustoszenie, pełno kawałków szkła na ulicy i czuło się smród gazu wszędzie. Potem jeździły duże pojazdy z cysternami wodnymi i z użyciem pomp ciśnieniowych czyściły wodą ulice. Powybijane witryny wystawowe tego dnia świeciły pustką.[...]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie