Radomskie morsy kąpały się w zalewie w Siczkach

Kilkanaście osób po raz pierwszy w tym sezonie zdecydowało się wejść do wody w zalewie Siczki. Obiecali sobie, że osobliwe kąpiele w lodowatej wodzie będą odbywali w każdą niedzielę, a nawet pojadą popływać w Bałtyku.

W niedzielę w południe temperatura powietrza dochodziła do zaledwie 10 kresek w skali Celsjusza. - Trochę za ciepło, ale jeśli nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Na mrozy i kąpiel w przerębli musimy jeszcze poczekać - śmiał się Artur Golczewski, zapalony radomski mors, na co dzień komendant Straży Leśnej.
Wśród morsów, którzy od kilku lat, podczas grupowych spotkań wchodzą do lodowatej wody jest prawie pełny przekrój zawodowy. Między innymi lekarz, nauczyciel wychowania fizycznego, radny gminy Jedlnia-Letnisko.

CAŁA RODZINA

Z Arturem Golczewskim do wody wchodzi też jego żona Helena, a także 26 - letni syn Kuba. - Żona miała na początku trochę obiekcje, bo uważała, że może to zaszkodzić na jej stawy, ale w końcu przekonała się, że to same zdrowie - mówi Artur Golczewski.

Kiedyś zaczynali zimne kąpiele w rzece Radomce, potem przenieśli się nad zalew w Jedlni-Letnisku. W ostatnią niedzielę również wyznaczyli sobie spotkanie na plaży nad tym zbiornikiem. Najpierw była obowiązkowa rozgrzewka, potem wejście do wody. Wszyscy wytrzymali około 16 minut, choć doświadczeni amatorzy zimnych kąpieli radzą, aby do zimnej wody przyzwyczajać się stopniowo.

OSWAJANIE Z ZIMNEM

Po zakończonym lodowatym pływaniu było oczywiście ognisko z kiełbaskami. Umówili się, że będą się spotykali co niedzielę przed Domkiem Ratownika o godzinie 12 w południe, bez względu na temperaturę i okoliczności. Planują też wybrać się w lutym na międzynarodowy zjazd morsów w Mielnie. Po raz pierwszy w swoim środowisku będą uczestniczyli w zimowej kąpieli w Bałtyku.