Restauracja poza trasą?

Mieszkańcy i przedsiębiorcy z Suchej nie rezygnują z walki o bezpośredni wjazd na przebudowaną "siódemkę". W ubiegłym tygodniu poparli ich białobrzescy radni. Zarządca drogi także przyznaje, że jeszcze nie wszystko stracone.

Jak już pisaliśmy po przebudowie trasy krajowej numer siedem do parametrów drogi ekspresowej mieszkańcy Suchej w gminie Białobrzegi zostaliby odcięci od wjazdu na trasę. Aby się na nią dostać musieliby jechać kilka kilometrów do Kamienia, gdzie zlokalizowany będzie węzeł komunikacyjny. Przebudowa "krajówki" ma ruszyć w 2005 roku, na trasie od Grójca do Jedlińska wybudowany ma być dodatkowa jezdnia, a całość ogrodzona.

Co kilka kilometrów wybudowane mają być kładki dla pieszych, węzły oraz tak zwane Miejsca Obsługi Podróżnych (MOP). W Suchej MOP powstanie w okolicach zajazdu "Jagielloński", ale z niego korzystać będą mogli tylko właściciele i klienci lokalu. W miejscowości nie będzie zjazdu z trasy, dostępu do "7" pozbawieni będą także inni lokalni przedsiębiorcy, a dla nich oznacza to stratę klientów i dochodów.

- To skandal, żeby tak traktować ludzi, dla jednych robi się zjazd, a inni są go pozbawieni. Widać u nas ciągle są równi i równiejsi, ale my się na to nie zgodzimy, jeśli będzie trzeba pójdziemy do sądu i prokuratury - zapowiadają mieszkańcy Suchej.

Na razie jednak oficjalny protest do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego złożyli tylko państwo Szaruchowie, właściciele Grill Baru Va Bank. Protestują oni przeciwko zlokalizowaniu w Suchej MOP-u tylko dla jednego lokalu. Po wielu tygodniach zwłoki białobrzescy radni na sesji, która odbyła się w ubiegłym tygodniu poparli ich stanowisko. Procedura uchwalania planu nie została zakończona, a więc i sprawa wjazdu na "7" nie została zamknięta. Przyznają to nawet przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie.