Żeby bezpiecznie przejść przez ulice trzeba się mocno wychylić - mówi Nina Kasprzyk, jedna z matek. - A dzieci są o wiele niższe i zza samochodów niewiele widzą.
- Ostatnio jedna z babć odprowadzała dziecko do szkoły a po ulicy pędził jakiś szaleniec - opowiada jedna z matek. - Na szczęście kobieta i dziecko zdążyli odskoczyć a samochód lekko uderzył ją lusterkiem. Boimy się, że kolejnym razem ktoś nie zdąży uskoczyć.
NIE TYLKO PODSTAWÓWKA
Takich sytuacji w pobliżu Publicznej Szkoły Podstawowej numer 24 imienia Kornela Makuszyńskiego jest więcej. Szkoła mieści się akurat przy zakręcie. Mało kto tu zwalnia a w pobliżu jest jeszcze przedszkole i liceum.
Dlatego rodzice w obawie o bezpieczeństwo swoich pociech od dłuższego czasu starają się o zamontowanie tam progów zwalniających. - To osiedlowa uliczka, ale ruch tu jest duży - mówi Nina Kasprzyk, jedna z matek. - Szczególnie rano i po południu, kiedy dzieci są przywożone i odbierane ze szkoły. A popołudniami dzieci biegają na boisko Orlik a wtedy wszyscy wracają z pracy. Ruch więc jest tu niemal non stop.
KILKADZIESIĄT METRÓW
Kobieta musi odprowadzać córkę, mimo że mieszka naprzeciwko. - Nie ma tu przejścia a po stronie bloków nie ma chodnika - mówią inni rodzice. - Musimy się wychylić i patrzeć czy nic nie jedzie, żeby dzieci mogły bezpiecznie przejść przez ulicę do szkoły te kilkadziesiąt metrów.
Jak mówią, nikt nie respektuje tego, że na osiedlowej uliczce obowiązuje ograniczenie prędkości. - Progi zwalniające po obu stronach szkoły były by najlepszym rozwiązaniem i ostudziłyby zapędy niektórych rajdowców - mówią. - To w końcu szkoła. Chcemy przestać się bać o bezpieczeństwo dzieci.
Mieszkańcy już kilkakrotnie interweniowali w tej sprawie u dyrekcji szkoły. - Zbieraliśmy nawet podpisy, ale nikt nie był zainteresowany - żalą się. - A przecież przy wielu szkołach montuje się takie progi. Tu chodzi o dzieci. Mamy czekać na tragedię?
Rodzice muszą odprowadzać do szkoły swoje dzieci, mimo że do szkoły jest zaledwie kilkadziesiąt metrów
DYREKTOR NAPISZE
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z dyrekcją podstawówki. - Prowadziliśmy już rozmowy na ten temat z poprzednimi prezesami Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, bo to do nich należą uliczki - mówi Wojciech Patkowski dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej numer 24. - Teraz nie ma z kim porozmawiać, bo obecnie w spółdzielni jak wiadomo różnie się dzieje.
Jak dodał dyrektor kilka lat temu progi zwalniające były zamontowane, ale trochę dalej. - Mieszkańcy i rodzice sami je jednak zdemontowali i koło się zamyka - mówi.
Bezpieczeństwo dzieci jest jednak najważniejsze, dlatego dyrektor obiecał ponowną interwencję w tej sprawie w spółdzielni. - Wystosuję pismo i mam nadzieję, że przez wakacje otrzymam na nie jakąś odpowiedź - zapewnił.
My również zapytaliśmy w spółdzielni o możliwość zamontowania progów zwalniających przy szkole. Czekamy na odpowiedź.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?