Tu ratują dzieci
Tu ratują dzieci
O tym, że dla niektórych rodziców, dziadków i opiekunów a także dzieci wakacje zamieniają się w koszmar mówią liczby. Miesięcznie na Szpitalny Oddział Ratunkowy szpitala na Józefowie trafia nawet kilkaset małych pacjentów. To stanowi blisko połowę wszystkich przyjętych w okresie wakacji pacjentów. Dzieci trafiają następnie na Oddział Chirurgii Dziecięcej - jedyny taki oddział w Radomiu. Tu każdego dnia przebywa od 28 do 32 pacjentów, których karetki zwożą z Radomia i powiatów. Dominują skomplikowane złamania, stłuczenia, zwichnięcia, ale też poważne uszkodzenia przeróżnych części ciała grożące ograniczeniami ruchowymi bądź trwałym kalectwem.
Niedawno pisaliśmy o wypadkach z udziałem dzieci, również tych w rolnictwie. Wszystko wskazywało, że ich liczba maleje. Minione dni pokazały jednak, że do drastycznych zdarzeń dochodzi a ich ofiary trafiają na Oddział Chirurgii Dziecięcej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.
11 - letni Jakub, mieszkaniec powiatu grójeckiego pomagał tacie przy pracach w ogrodzie. Najechał na niego ciągnik i chłopiec doznał wewnętrznych obrażeń. Teraz przebywa na oddziale.
- Koło ciągnika przejechało przez tułów chłopca. W takich sytuacjach dochodzi do zgniecenia klatki piersiowej w wyniku czego krew uderza w górną część organizmu. Od pasa w górę na ciele pojawiają się wybroczyny, skóra jest zaczerwieniona. Obserwujemy stan pacjenta, czuwają przy nim też rodzice - mówi doktor Andrzej Wypyski, kierownik oddziału.
Kolejnym pacjentem, który cudem nie stracił nogi jest 11- letni Adam, także mieszkaniec powiatu grójeckiego. Jego mama kosiła w ogrodzie, gdy chłopiec podszedł pod ostrze kosy.
- To była chwila, do tej pory nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać w głowie. Gdyby stracił nogę, nie wiem co bym zrobiła. Lekarz mówi mi, żebym poszła do kaplicy dziękować Bogu, bo mój syn będzie normalnie chodził - opowiada Bożena Kępka, mama Adasia.
Ostatnio na oddział trafiło też dwoje dzieci z ukłuciami od wideł.
- Do żadnego z tych zdarzeń nie powinno dojść - mówi doktor Wypyski.
Co roku personel oddziału z niepokojem czeka sierpnia, kiedy przypadają żniwa i dochodzi do wypadków w rolnictwie z udziałem dzieci.
- Tych zdarzeń jest zapewne mniej niż kiedyś, ale to nie wynik większej ostrożności a coraz to nowocześniejszych maszyn rolniczych - podkreśla kierownik oddziału.
Kosiarki i snopowiązałki zastąpiły kombajny, ale wystarczy pojechać na wieś by przekonać się, że wiele dzieci w pracach polowych wyręcza dorosłych, albo im pomaga. Małoletni jeżdżą ciągnikami, zwożą do stodół słomę, albo karmią zwierzęta.
-Gdy dochodzi do tragedii jest rozpacz. My apelujemy do rodziców i opiekunów o rozwagę i wyobraźnię. Dziecko nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, dorosły powinien - mówi specjalista chirurgii dziecięcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?