Rosa Radom - AZS Koszalin 75:92 (25:25, 13:24, 20:23, 17:20)
Rosa: Sokołowski 17, Harrow 16 (2), Auda 14, Szymkiewicz 14 (1), Punter 5 (1), Zajcew 4 (1), Piechowicz 3 (1), Zegzuła 2, Bojanowski 0. Szczypiński 0, Wątroba 0.
Koszalin: Woods 20 (3), Kumpys 19 (2), Jeszke 16 (4), Dłoniak 16 (4), Chaktevicius 10, Baldwin 8, Młynarski 3 (1), Wadowski 0, Kiwilsza 0.
W radomskim zespole nie mogli zagrać Robert Witka i Jarosław trojan. Obaj w ostatnim czasie przeszli drobne zabiegi, ale nie byli jeszcze gotowi do gry. Za to w składzie był Daniel Szymkiewicz, który od 15 października leczył uraz stopy.
Na trybunach zasiadł Mike Taylor, selekcjoner koszykarskiej reprezentacji Polski.
Skuteczniej ten pojedynek zaczęli goście (0:4), a dopiero po trzech minutach Rosa doprowadziła do remis (8:8). Chwilę później najskuteczniej w lidze Kevin Punter dał radomskiej drużynie prowadzenie 11:10. Z obu stron padło kilka celnych rzutów z dystansu. Dla gości rzucali między innymi byli zawodnicy Rosy, Damian Jeszke i Jakub Dłoniak. Przez chwilę prowadzili nawet różnicą pięciu "oczek" (18:23). Ostatecznie pierwsza część tego pojedynku kończyła się remisem.
Drugą kwartę lepiej zaczęli radomianie. W 14 minucie Rosa odskoczyła na cztery punkty, ale w ekipie gości mocno dał się we znaki Qyntel Woods. Pod wodzą debiutującego trenera, koszalinianie grali bardzo ambitnie. Po "trójce" Modestasa Kumpysa było już 38:47, zaś na przerwę gospodarze schodzili przegrywając różnicą aż 11 punktów.
Na początku trzeciej kwarty goście powiększyli przewagę. Rosie nic nie wpadało. W 26 minucie sytuacja zrobiła się już fatalna (48:67). Koszalin świetnie bronił i wybijał z rytmu bezradną drużynę z Radomia. Sygnał do walki dał Marcin Piechowicz, który trafił w 29 minucie z dystansu, a za moment efektownym "wsadem" popisał się Michał Sokołowski. Strata Rosy zmalała do 11 punktów 58:69. Niestety pod koniec trzeciej kwarty zapały ostudził Woods trafiając z dystansu. Na trybunach pojawił się nawet transparent kibiców z napisem "Co jest grane?"
Przed ostatnią kwartą radomska drużyna miała 14 punktów straty do rywala. Drużyna podjęła jeszcze walkę, podkręciła tempo. Po akcji 2+1 Sokołowskiego było już 66:74 na niespełna siedem minut przed końcem. Po dobrych fragmentach przychodziły niestety gorsze. Damian Jeszke i Jakub Dłoniak chcieli za wszelką cenę z jak najlepszej strony pokazać się radomskiej publiczności i to oni trafieniami z dystansu doprowadzili do stanu 66:82, na pięć minut przed końcem. Kompletnie podcięli skrzydła drużynie trenera Wojciecha Kamińskiego.
Gdzieś zacięła się radomska drużyna. Nie funkcjonowała też defensywa zespołu, skoro traci się u siebie ponad 90 punktów z rywalem, który do tej pory zajmował przedostatnie miejsce.
W środę zespół zagra mecz Ligi Mistrzów w Słowenii z Olimpiją Lubljana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?