Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rośnie liczba sklepów z używaną odzieżą, za chwilę wzrosną ceny

/jp/
- Naszymi klientami są ludzie w bardzo różnym wieku i różnym statusie społecznym – mówi Aneta Mazur, ekspedientka w sklepie Trafiki przy ulicy Malczewskiego w Radomiu.
- Naszymi klientami są ludzie w bardzo różnym wieku i różnym statusie społecznym – mówi Aneta Mazur, ekspedientka w sklepie Trafiki przy ulicy Malczewskiego w Radomiu.
Jak grzybów po deszczu przybywa w Radomiu sklepów z używaną odzieżą - jest ich już w mieście kilkadziesiąt. Bywalcy muszą liczyć się z rychłym wzrostem cen. Używana odzież bardzo drożeje na zachodzie. To efekt kryzysu gospodarczego, który wstrzymuje ludzie przed "remanentami" w szafach w Szwecji, czy Niemczech.

- Nie podnosimy jeszcze naszych cen, ale na zachodzie płacimy za towar coraz więcej. Jest coraz trudniej dostępny. Ludzie na zachodzie wstrzymują się z opróżnianiem szaf. Rośnie też konkurencja ze strony importerów z Rosji, Rumunii - mówi Henryk Pysiak, współwłaściciel radomskich sklepów z używaną odzieżą Trafika.

Firma sprowadza odzież głównie z Anglii, Szwecji, Niemiec, Holandii, Norwegii. W innych radomskich ciuchlandach można jeszcze spotkać używaną odzież ze Szwajcarii, Belgii, a nawet Stanów Zjednoczonych. Niektóre ze sklepów specjalizują się w odzieży z konkretnego kraju, choć trudno uwierzyć, że odzież rzeczywiście pochodzi z jednego źródła. Firma Trafika zorganizowała - co rzadkość w ciuchlandach - kącik dziecięcy. Sprzedaje też od pewnego czasu markową odzież z outletów - końcówek kolekcji znanych marek takich jak Zara, Nike, Benetton. Odzież "outletowa" kosztuje w ciuchlandzie o około 50 procent mniej niż w sklepach markowych.

Wszystkie sklepy z używaną odzieżą korzystają z podobnych dróg zdobycia towaru. Na zachodzie zbiórką zajmują się organizacje charytatywne lub firmy komercyjne. Odbierają odzież od ludzi za darmo, sortują ją, dezynfekują i sprzedają całe partie polskim importerom.

Radomskie ciuchlandy stosują podobne zasady sprzedaży. Gdy przyjdzie nowa partia sprzedają wysortowane sztuki odzieży w cenie 25 złotych za kilogram, potem cena systematycznie spada aż do złotówki za sztukę.

Gdy do sklepu dociera nowa partia ustawiają się kolejki prawie takie jak w czasach PRL. Ciekawostką jest nowy "zawód" w interesie odzieży używanej. Są ludzie, którzy wyspecjalizowali się w wyszukiwaniu atrakcyjnych strojów, na przykład kurtek motocyklowych, albo akcesoriów niezbędnych rowerzystom. Odnawiają "zdobycze" z ciuchlandów, a następnie sprzedają ich na aukcjach internetowych. Zdecydowana większość klientów ciuchlandów to kobiety poszukujące unikatowych, niepowtarzalnych ubrań.

- Mogę z ręką na sercu potwierdzić, że naszymi klientami są ludzie w bardzo różnym wieku i o bardzo różnym statusie. Mogę pochwalić się, że są wśród nich sędziny, panie prokuratorki, a nawet mamy stałego klienta księdza - mówi Henryk Pysiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie