MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem jeżdżą nawet po ścianie

Dominik MAJSTEREK

Pojawiają się w mieście grupkami. Kiedy ktoś ich widzi, grozi palcem lub dzwoni po policję. A oni po prostu bez ustanku poszukują miejsc, w których mogą poskakać na swoich dziwnych rowerach. Mowa o "streetowcach", czyli ekstremalnych rowerzystach z Radomia.

Piotrek Janik ma 15 lat. Chodzi do Zespołu Szkół Integracyjnych w Radomiu. Kiedy jednak wraca do domu, zapomina o wszystkim. Pierwszy jest bowiem rower. Składał go sam, a każdą część kupował oddzielnie. - Jakiś czas temu oglądałem program telewizyjny i zobaczyłem ludzi, którzy robili niesamowite rzeczy na "dwóch kółkach" - opowiada. - Spodobało mi się to.

Dziś Piotrek potrafi zrobić na rowerze takie triki, które wielu osobom wydają się wręcz niewykonalne. Bez problemów przeskakuje przez ponadmetrowe przeszkody. Kiedy trzeba, potrafi je ominąć jadąc po... ścianie. - To wymaga długiego treningu - przyznaje i zaczyna w myślach liczyć upadki, których doznał podczas kolejnych prób.

Podobnych pasjonatów jest w Radomiu więcej. Mówią o sobie "streetowcy". Od kilku miesięcy ich grupa jest dosyć liczna. W kilkanaście osób wsiadają na swoje wyczynowe rowery i wyjeżdżają w miasto.

Pościg ze skuterem

"Zakręconych" młodych ludzi można spotkać w kilku miejscach. Najczęściej są to place, jak ten przed Teatrem Powszechnym w Radomiu. Jest tam wiele wysokich progów, schodów i murków. - Ten teren nie jest dla nas wymarzony, ale lepszy niż żaden - mówią "streetowcy" i zaraz potem rozjeżdżają się, by trochę poszaleć.

Szaleją - rozpędzają się, hamują, kręcą w miejscu, wykonują dziwne ewolucje. Przechodzący obok mężczyzna w podeszłym wieku jest zniesmaczony. Przystaje na chwilę, patrzy, kiwa głową i zaczyna wymachiwać rękami. - Łobuzy jedne! Jeszcze komuś krzywdę zrobicie! - krzyczy.

- To norma. Niewielu ludziom podoba się to, co robimy. Często czepiają się nas także policja i Straż Miejska - mówi Piotrek.

Jednego z chłopaków gonili kiedyś nawet strażnicy miejscy na swoich szybkich skuterach. Nie udało im się jednak go złapać! Szybka ucieczka w niedostępne dla normalnych rowerzystów rejony osiedli to specjalność każdego "streetowca".

Takich rowerzystów nie lubią też kierowcy. Kiedy pojawiają się na ulicy, zaraz słyszą za plecami klaksony. - Czasem staramy się jeździć gęsiego - śmieją się bywalcy placu przed teatrem.

Rower jak samochód

Kamil Starski, osiemnastolatek z Radomia, w jazdę ekstremalną bawi się dopiero od miesiąca. Na swoje potrzeby kupił mały, używany rower BMX. Zapłacił za niego 500 złotych.

- Na razie nie mam zamiaru zmieniać sprzętu. Poza tym jeśli w ogóle kupię coś nowego, to i tak będzie to BMX - mówi.

Jednak Kamil jest jednym z nielicznych, którzy jeżdżą na tak "tanim" sprzęcie. Generalnie sport, który uprawiają, jest wciągający, ale też drogi. Żeby naprawdę poszaleć, trzeba wydać co najmniej 2 tysiące złotych. - Ale potem co miesiąc trzeba coś wymieniać. Dlatego wydajemy więcej - tłumaczy Bartosz Polak.

Dziś można także kupić seryjny rower, ale to się nie opłaca. Lepiej wszystkie części kupić oddzielnie, na przykład przez Internet, a potem złożyć wszystko w garażu. - Można samemu dobrać komponenty i wyjdzie taniej - przekonują.

Poza tym żaden ze "streetowców" nie ma roweru, na którym by jeździł cały czas bez napraw. Ciągle coś trzeba wymieniać. A to rama się złamie, a to kierownicę trzeba wymienić, a to amortyzator się zużył. - Przy zderzeniu z betonem czasami nawet metal nie wytrzymuje - śmieją się młodzi rowerzyści.

Niekiedy ostateczna cena roweru jest równa cenie samochodu. Profesjonalny sprzęt może kosztować nawet 20 tysięcy złotych.

Nie mają gdzie jeździć

Ekstremalni rowerzyści przez cały czas poszukują miejsc, w których mogliby potrenować. Plac przed Teatrem Powszechnym, fontanny przy ulicy Żeromskiego i skateparki - to ich ulubione rejony. Chodzi o to, by było jak najwięcej różnych przeszkód, które można efektownie pokonać.

Piotrek na przykład bez problemu przeskakuje przez ponadmetrowe przeszkody. Chwyta betonowy kosz na śmieci, przesuwa go kawałek i wskakuje na rower. Za chwilę z pełną prędkością przeskakuje przeszkodę i hamuje z piskiem opon. Zaraz potem wykonuje kolejne triki. Wskakuje rowerem na ścianę, a za moment przeskakuje z pełną prędkością ponad betonowym murkiem. - To nie jest jednak to, co prawdziwe tory, jak na przykład w Białymstoku lub Warszawie - mówi Krzysiek Więcaszek, kolejny "rowerowy zapaleniec".

Taki kryty skatepark w Radomiu jest ich marzeniem. Przekonują, że władze miasta mogłoby coś takiego zbudować, a potem na tym zarabiać. - Przyjeżdżałoby mnóstwo ludzi z Radomia i okolic. Z chęcią zapłaciliby kilka złotych za to, żeby sobie porządnie pojeździć. Stać nas na to - argumentują.

Ale to mgliste marzenie. Dziś muszą korzystać z tego, co mają pod ręką. - Prawie wszystkie urządzenia, nawet na skateparkach, są z metalu, a więc dla nas jest za ślisko i zbyt niebezpiecznie. Poza tym krawędzie są nieodpowiednie - przyznaje Krzysiek.

Kierownica w nodze

Piotrek zdejmuje z głowy kask. Odwraca go i pokazuje pęknięcie. - Upadki w tym sporcie to norma. Jeśli ktoś próbuje na rowerze robić triki, musi się liczyć z tym, że "zaliczy glebę" - mówi z uśmiechem.

Dlatego prawie każdy ma na sobie także ochraniacze. Dzięki tym zabezpieczeniom częściej zniszczeniom ulegają rowery, ale już nie kości. Zdarzają się jednak i poważne kontuzje.

- Ostatnio kierownica wbiła mi się w udo. To miał być rutynowy trik, ale miałem pecha. Przeskakiwałem przez zwalniający próg na ulicy, ale moje spodnie zaczepiły się o kierownicę - mówi Krzysiek i pokazuje wielki ślad na nodze.

Paweł Stańczyk na rowerze jeździ od roku. Jakiś czas temu wykonywał triki na osiedlu Gołębiów, na parkingu przy jednym z ze sklepów. - Zaliczyłem upadek i tylko dzięki kaskowi dziś tu jestem. Trochę bolało - śmieje się. Zapewnia jednak, że tam, gdzie miał wypadek, już nie skacze.

Kamil Starski z kolei uważa, że ochraniacze nie zastąpią rozumu. Miał już kilka upadków, ale na szczęście nie było to nic poważnego. - Trzeba dobrze ocenić swoje możliwości. Nie można się pchać od razu na niebezpieczne triki - przestrzega.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie