Rozmowa z wójtem Mirowa, Arturem Siwiorkiem: - Życzyłbym sobie, aby ewentualna czwarta fala koronawirusa przeszła bokiem (WIDEO)

Panie Wójcie, jak samopoczucie? Jak udała się impreza dożynkowa w niedzielę, w której mogliśmy uczestniczyć po raz pierwszy od dwóch lat?
Samopoczucie dobre, dożynki się odbyły, pogoda lekkiego psikusa sprawiła, bo mieliśmy krótką burzę, ale generalnie jak dopytuje uczestników dożynek, to okazuje się, że były pozytywnie odebrane. Ta pandemia sprawiła, że ludzie potrzebują takiego wyjścia, integracji. Ludzie byli zamknięci w sensie prawie dosłownym. Szukają teraz alternatywy, by się spotkać, wyjść do ludzi. Takie dożynki odbywają się raz w roku, ale zauważyłem, że frekwencja w tym roku nawet na mniejszych imprezach, jest duża. Ludzi nie trzeba namawiać do tego, by uczestniczyli w takiej imprezie. Biorą czynny udział, cieszy mnie, że taka integracja się odbywa, i że ludzie biorą w tym udział. Nic tak nie cieszy, jak inicjatywa oddolna. Jak coś jest narzucane, to nie zawsze trafia na podatny grunt.

Pandemia wiele w naszym życiu zmieniła, ale lekarstwem jest szczepionka. Czy Pan już się zaszczepił?
Zaszczepiłem się w pierwszym możliwym terminie, ze względu na różne dolegliwości chorobowe. Postanowiłem nie ryzykować. Przeszedłem okres szczepienia bez dolegliwości. Być może jak ktoś ciężej przechodzi, to może jest to rodzaj takiej lekkiej histerii. Żyjemy w demokratycznym kraju, każdy ma wybór. Jestem za tym, byśmy skorzystali z takiej możliwości, bo później ułatwia nam to życie. Są różne zachęty do tego by się szczepić.

Czy gmina planuje wprowadzić jakieś udogodnienia dla mieszkańców?
Mamy stały punkt szczepień w miejscowym ośrodku zdrowia. Na terenie gminy odbywało się kilka wydarzeń, gdzie szczepienie można było przyjąć. Przyjeżdżał specjalny bus, w którym można było przyjąć dawkę. Dużym poklaskiem frekwencyjnym cieszą się szczepienia z programu z Kołem Gospodyń Wiejskich. Ludzie przychodzą na taką imprezę i dochodzą do wniosku, że może warto się zaszczepić. Sam byłem na takich dwóch - trzech imprezach. Nigdy nie było tak, żeby nie było chętnych. Każdy powinien rozważyć "za" i "przeciw" i jeśli rachunek wyjdzie pozytywny, to się zaszczepić.

Wspomniał Pan o szczepieniach w ośrodku zdrowia oraz podczas imprez z KGW. A czy gmina oferuje dowóz mieszkańcom na szczepienia? Kto może skorzystać z takiej oferty?
Mamy podpisaną umowę ze strażakami. Mieszkańcy zgłaszali potrzebę, głównie są to osoby starsze. Strażacy na każde zamówienie, jeśli była potrzeba, to przywozili i odwozili. Wszyscy byli obsługiwani.

Gdybyśmy mieli wrócić do marca ubiegłego roku, gdy ta pandemia przyszła i nagle okazało się, że musimy być zamknięci. Jak wyglądała wówczas praca w urzędzie, a jak wygląda teraz już po kilku miesiącach ze szczepionkami?
To była bojaźń, te słupki i wykresy pokazywały, że ta choroba atakuje. Zdjęcia z Włoch wzbudzały grozę. My tak samo mieliśmy urząd zamknięty. To znaczy przyjmowaliśmy interesantów, ale w sposób ograniczony. Nie można było chodzić po urzędzie, było okienko konsultacyjne, urny. Otworzyliśmy się na ludzi. Życzyłbym sobie tego, aby tych zachorowań nie było wcale, abyśmy nie musieli przechodzić tego, co jeszcze niedawno. Róbmy wszystko, aby ta czwarta fala przeszła bokiem.

Cała rozmowa z wójtem Arturem Siwiorkiem na filmie powyżej.