Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiadom przeszkadza mój ogródek

Anna GOGUŁA
- Cztery lata temu, za pozwoleniem Urzędu Miasta, zaadoptowałem ten teren, a teraz nakazano mi zlikwidować ogródek – mówi pan Jerzy Pietrzyk.
- Cztery lata temu, za pozwoleniem Urzędu Miasta, zaadoptowałem ten teren, a teraz nakazano mi zlikwidować ogródek – mówi pan Jerzy Pietrzyk. Tadeusz Klocek
Po czterech latach użytkowania terenu przed kamienicą, urzędnicy nakazali mi zlikwidować wszystko, co się tam znajduje. Nie rozumiem, jaki pożytek miasto będzie z tego miało - żali się pan Jerzy Pietrzyk.

Pan Jerzy, w kamienicy przy ulicy Podwalnej, prowadzi prywatną działalność gospodarczą. Ponieważ zależy mu na estetyce, kilka lat temu postanowił wystąpić do urzędu miejskiego z prośbą pozwolenie na zagospodarowanie części terenu przed budynkiem.

- To było na początku 2005 roku. Po kilku dniach otrzymałem z urzędu pozwolenie, które dawało mi też możliwość wybudowania niewielkiego płotu. Motywowano to tak, że poprawi się estetyka tej części miasta, ułatwi to konserwację zieleni oraz ograniczy dewastację. Jak tylko zrobiło się cieplej, wziąłem się za realizację tego zadania - wspomina pan Jerzy.

TEN OGRÓD BYŁ WYRÓŻNIONY

Na tych kilkudziesięciu metrach mężczyzna zasiał trawę i posadził krzewy. Całość wygląda bardzo efektownie.

- Kilka lat temu mój ogródek otrzymał nawet trzecie miejsce w konkursie na najładniejszy ogród w tej części miasta. Teraz dano mi tylko tydzień na jego usunięcie. Będę odwoływał się od decyzji, bo aż żal mnie ściska, kiedy pomyślę, że będą musiał to zlikwidować - twierdzi mężczyzna.

KOMU TO PRZESZKADZA?

Jak twierdzi pan Jerzy, urzędnicy prawdopodobnie przychylili się do prośby kilku lokatorów kamienicy.

- Z tego, co wiem, to ci ludzie wymyślili, że przez znajdujące się w kamienicy okienka będą wrzucać węgiel, a ogródek im to utrudni - relacjonuje nam pan Jerzy.

- Dla mnie jest to po prostu ludzka podłość, nie wiem, czy nie zazdrość - wtrąca Mirosław Pawłowski, mieszkaniec tej kamienicy. - Przez tyle lat nikt nawet raz nie skorzystał z tych okien. Teraz nagle coś się ludziom ubzdurało, że będą sobie przez nie węgiel wrzucać. Ciekaw jestem tylko, w jaki sposób, bo są tam zamontowane kraty. Poza tym dziwi mnie fakt, dlaczego nikt nie poruszył tego problemu na spotkaniu wspólnoty mieszkaniowej. Jestem inżynierem ochrony środowiska i dla mnie likwidacja tego pasa zieleni, to zwykła głupota. Przecież każdy widzi, jak się to ładnie prezentuje.

CHODZI O WYJAŚNIENIA

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z biurem prasowym radomskiego magistratu. Ryszarda Kitowska wyjaśniła nam, że Wydział Nieruchomości nie nakazał usunięcia ogródka.

- Wezwaliśmy tylko tego pana na wyjaśnienia - twierdzi Kitowska. - W tym bloku mieszka wiele starszych osób, które chciałyby raz w roku skorzystać z piwnicznych okienek i wrzucić nimi węgiel na zimę. Według nich, krzewy im to utrudniają, dlatego cześć lokatorów zwróciła się do prezydenta z prośbą o pomoc. My natomiast wezwaliśmy właściciela tego ogródka w celu ustalenia, jak mieszkańcy mogliby to zrobić. Trzeba dojść do jakiegoś wspólnego rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie