Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce w formie. Radzi specjalista kardiolog Piotr Wiśniewski

Redakcja
Piotr Wiśniewski jest specjalistą chorób wewnętrznych i kardiologii.
Piotr Wiśniewski jest specjalistą chorób wewnętrznych i kardiologii.
Z doktorem Piotrem Wiśniewskim rozmawiamy o profilaktyce kardiologicznej - co robić, by serce było w formie?

Piotr Wiśniewski

Piotr Wiśniewski

Specjalista chorób wewnętrznych i kardiologii. Ukończył Akademię Medyczną w Warszawie. Jest kierownikiem Oddziału Chorób Wewnętrznych i Kardiologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym imienia świętego Rafała w Czerwonej Górze. Laureat trzeciego miejsca w powiecie kieleckim w plebiscycie Lekarz Roku 2014. Swój wolny czas poświęca rodzinie: żonie Teresie oraz dzieciom Weronice, Tymkowi i Filipowi. Jego hobby to szachy, wędrówki po górach, narty.

Luiza Buras-Sokół: - W Polsce na skutek chorób serca i naczyń krwionośnych co trzy minuty umiera człowiek. 170 tysięcy osób rocznie zabija cholesterol, podczas gdy "jedynie" 3,5 tysiąca ludzi ginie w wypadkach samochodowych. To przerażające statystyki. Jak obniżyć te słupki?
Doktor Piotr Wiśniewski: - Ludzie nastawiają się na urazy, nowotwory, wypadki, a to, co przytrafia nam się najczęściej, czyli schorzenia układu sercowo-naczyniowego, zostaje w tle. W tym wypadku najważniejsza jest profilaktyka, która daje największe korzyści zdrowotne i ekonomiczne dla kraju. Jeśli ktoś ma wysoki cholesterol, powinien podjąć zachowania zmierzające do jego obniżenia. Dopiero brak efektów po kilku miesiącach zmusza pacjenta do sięgnięcia po leki. Przede wszystkim trzeba jeść mniej tłusto. Wątróbki, pasztety, podroby, kiełbasy - to pyszne rzeczy, ale powinny zejść na dalszy plan. Wszystko jest dla ludzi, raz na jakiś czas można po nie sięgnąć. Generalnie jednak rezygnujemy z rzeczy tłustych. Czytajmy etykiety na opakowaniach śmietan, jogurtów, mleka i wybierajmy produkty o najmniejszej zawartości tłuszczu. Nie ma natomiast przeciwwskazań do jedzenia tłustych ryb. One nie szkodzą, a wręcz przeciwnie. Stosujmy oliwę z oliwek, a do smarowania pieczywa możemy wybrać specjalne produkty obniżające cholesterol.

Czy one rzeczywiście działają? Nie jest to chwyt marketingowy?
Działają. Zakres tego działania jest różny w zależności od rodzaju i rozmiaru schorzenia czy genetyki, ale w jakimś procencie można z ich pomocą obniżyć cholesterol. Produkty te są bogate w wielonasycone kwasy tłuszczowe i to korzystnie wpływa na redukcję cholesterolu.

Prędzej zachoruje serce bijące w otyłym ciele, a ludzi borykających się z nadmiarem kilogramów przybywa.
Tak, otyłość to plaga naszych czasów. Ludzie jedzą za dużo, zwłaszcza pustych kalorii. Dla dobra naszego zdrowia nie wolno nam tyć! Otyłość, a także nadwaga to tak zwane stany przedcukrzycowe, z których na przestrzeni kilku czy kilkunastu lat może rozwinąć się cukrzyca. A nieprawidłowości w metabolizmie glukozy są czynnikiem sprzyjającym wcześniejszemu powstawaniu miażdżycy. Od tego krok do zawału, udaru, przedwczesnego zgonu. Zatem apeluję - oszczędzajmy na ciastkach, czekoladach, cukierkach, lodach. Dosładzane soki i napoje lepiej zastąpić wodą mineralną. Uważajmy także na miód, który powszechnie uważany jest za produkt prozdrowotny. Kto przeziębienia nie leczy mlekiem z miodem? Tymczasem należy pamiętać, że to jest cukier. Jeśli próbujemy redukować masę ciała, szukajmy takich produktów, które mają za zadanie ograniczyć nam dawkę energii.

Czy warto zatem sięgać po produkty typu "light"?
Są one słodzone słodzikami, ale na dłuższą metę chyba nie tędy droga. Oczywiście jest to swego rodzaju mniejsze zło, ale bardziej przysłużymy się organizmowi po prostu rezygnując ze słodyczy. Słodkie napoje i soki zastąpmy wodą, a batona, nawet tego light - owocem. Poprzez ograniczenie spożycia słodkich produktów i przy aktywności fizycznej możemy zredukować masę ciała nawet o kilka kilogramów miesięcznie.

Możemy więc i powinniśmy dbać o serce, ale co zrobić, gdy na schorzenia kardiologiczne jesteśmy po prostu "skazani"? Mam na myśli uwarunkowania genetyczne.
Genetyka oczywiście odgrywa tu ogromną rolę, nikt z nią jeszcze nie wygrał. Jeśli rodzice mają zaburzenia cholesterolowe, w rodzinie występuje nadciśnienie tętnicze, wcześniej czy później te schorzenia zapukają i do nas. Przypomnę, że prawidłowe wartości pomiaru ciśnienia w spoczynku u dorosłego człowieka to mniej niż 140/90mmHg. W starszych grupach wiekowych dopuszczalne jest 150/90mmHg, zwłaszcza u ludzi w sędziwym wieku, gdyż nie chcemy tu doprowadzić do niedokrwienia ośrodkowego układu nerwowego. Dlatego u starszych ludzi mniejszą szkodę wyrządzi ciśnienie 150/90 niż na przykład 110/60. Wracając do profilaktyki - można nieco odraczać ujawnienie się nadciśnienia, które, jeśli jesteśmy genetycznie obciążeni wystąpi i tak. Ale im później, tym lepiej, nawet pod względem ekonomicznym, skoro do końca życia pacjent będzie musiał przyjmować leki. Ważnym krokiem na tej drodze jest ograniczenie soli w diecie. Jest ona w większości produktów, które jemy, dlatego lepiej nie dosalać dodatkowo potraw. Zredukowanie masy ciała również może opóźnić ujawnienie nadciśnienia tętniczego.

A co ze stresem? Nie służy sercu, ale w dzisiejszych czasach nie sposób go uniknąć.
W jakimś stopniu jest nam on potrzebny, na przykład do mobilizacji. Przewlekły, nadmierny stres rzeczywiście jest dla serca zgubny. Jak z tym walczyć? To temat rzeka. Rekreacja, sport, relaks - każdy indywidualnie do siebie powinien odnieść, jakie ma możliwości zniwelowania stresu.

No właśnie - za uprawianie sportu serce także nam podziękuje.
Tak, ale tego rekreacyjnego, nie wyczynowego, który zdrowiu wcale się nie przysłuży, wymaga też odpowiedniego przygotowania kondycyjnego. Przy tej okazji wrócę jeszcze do genetyki. Jeśli ktoś zamierza uprawiać sport wyczynowy, a wie, że w rodzinie występowały schorzenia serca, powinien się wcześniej przebadać, wykonać choćby proste EKG czy badanie echokardiograficzne. Teraz tak modne są półmaratony, w tym kontekście słyszy się o nagłych zgonach młodych osób. Powodem może być utajone schorzenie. Dlatego badanie może pozwolić uniknąć nieszczęścia.

Czy wykryte nieprawidłowości uniemożliwiają uprawianie sportu?
Nie zawsze. Niektóre oczywiście dyskwalifikują pacjentów od dużych wysiłków, a niektóre można kontrolować i są w stu procentach wyleczalne. Mówię tu na przykład o obecności dodatkowej drogi przewodzenia, tak zwanym zespole WPW, gdzie wystarczy wykonać ablację i człowiek może powrócić do całkowitego zdrowia. Dlatego raz jeszcze osobom obciążonym wywiadem rodzinnym polecam wykonywanie badań.

Czy powinny być one cykliczne?
Jeden raz wystarczy, a czy pacjent wymaga kolejnych wizyt, o tym zadecyduje lekarz w zależności od wyników.

Kolejnym czynnikiem ryzyka wystąpienia chorób serca są używki. To temat ograny, wciąż jednak wiele osób stawia je wyżej, niż własne zdrowie.
Wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich ilościach. Kto nie pije kawy? Jedni, bo lubią, inni ze względu na niskie ciśnienie. Nadmiar kawy, kilka filiżanek dziennie, może powodować arytmię serca, niepokój, wypłukiwanie magnezu z organizmu. Alkohol w nadmiarze też jest zgubny. Kardiolog nie powinien zachęcać pacjenta do sięgania po alkohol, a pijących dużo zalecać spożywanie go w umiarkowanych ilościach.

A do picia czerwonego wina? Tyle się mówi o jego dobrym wpływie na serce. Czy znajduje to potwierdzenie w rzeczywistości?
Badania pokazują, że mniej jest incydentów sercowo-naczyniowych w krajach, gdzie czerwone wino jest popularne. Pamiętajmy jednak, że żyjemy w czasach, gdy stale musimy poruszać się samochodem, funkcjonować cały dzień z trzeźwym umysłem - ciężko w życiu codziennym wypić nawet lampkę wina do obiadu. Poza tym wiele osób jest uzależnionych od alkoholu. Zalecanie w tych przypadkach picia wina jest nie na miejscu. Z czynników prozdrowotnych alkohol stawiałbym na ostatnim miejscu.

O kolejnej używce - papierosach wiele chyba mówić nie trzeba.
Wystarczy czytać etykiety na opakowaniach. Palenie to coś w rodzaju samobójstwa, tylko odroczonego w czasie. Lepiej w ogóle po papierosy nie sięgać, bo ci, którzy próbują rzucić palenie, zastępują je słodyczami, pojawia się otyłość i spadają z deszczu pod rynnę.

Jeśli jednak wystąpi stan przedzawałowy powinniśmy mieć świadomość, że jesteśmy tykającą bombą i szczególnie na siebie uważać?
Stan przedzawałowy to pojęcie bardzo ogólne. Właściwie już od młodych lat u każdego z nas może rozwijać się jedna czy kilka blaszek miażdżycowych. Wszystkie czynniki ryzyka, o których rozmawialiśmy wpływają na tempo rozwoju zmian miażdżycowych, które zwężają światło naczyń. Przepływ jest jednak długo zachowany. Ludzie z tętnicą zwężoną w 30-40 procentach nie będą mieli żadnych dolegliwości. Ale każda blaszka miażdżycowa może pęknąć, dojdzie do wytworzenia skrzepu, zamknięcia naczynia i martwicy tkanki z powodu niedocierania do niej krwi i elementów odżywczych, czyli do zawału. Obszar uszkodzenia można zminimalizować poprzez jak najszybsze otworzenie naczynia. Mówi się o tym "złota godzina" - działać należy w ciągu godziny od wystąpienia dolegliwości bólowych w klatce piersiowej. Tak naprawdę każdy z nas żyje w "stanie przedzawałowym" i dlatego tak ważna jest profilaktyka pierwotna. U osób, które już przeszły jakiś incydent sercowy zalecana jest profilaktyka wtórna, zażywanie leków, najczęściej do końca życia, odpowiednia dieta, stałe kontrole u lekarza, wszystko w zależności od stopnia uszkodzenia serca.

A czy zawał może wystąpić u młodej, zdrowo żyjącej, nieobciążonej genetycznie osoby?
Niestety tak. Można mieć na przykład wrodzone nieprawidłowe odejście tętnic wieńcowych. Czasem bywa tak, że tętnica przebiega pod jakimś fragmentem mięśnia, którego kurcz może doprowadzić do zwężenia naczynia. Czasem zdarzają się zatory z powodu skrzeplin. U części ludzi występuje nieprawidłowe funkcjonowanie śródbłonka naczyń. Powinien on powodować rozkurczanie naczynia, ale pod wpływem nagłego stresu, emocji czy innych czynników może doprowadzić do kurczu i tym samym do zwężenia światła naczynia. To wszystko przypadki rzadkie, ale nie niemożliwe.

Jeśli chcemy uniknąć nieszczęścia - znowu kłaniają się badania.
Możemy zrobić sobie lub komuś urodzinowy prezent w postaci pakietu badań. Warto wykonać lipidogram, oznaczyć cukier na czczo, zrobić EKG czy echo serca, co wykryje na przykład przerost mięśnia sercowego. Czasem dobrze jest wykonać testy wysiłkowe, jednak nie wszystkim się je poleca. Np. hormony żeńskie potrafią fałszować zmiany w EKG i mimo nieprawidłowego wyniku, często nie ma żadnych patologii. Dodatkowo raz na jakiś czas można rano i wieczorem zmierzyć sobie ciśnienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Serce w formie. Radzi specjalista kardiolog Piotr Wiśniewski - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie