Sergiej Rodionow: Na lidera trzeba pracować

W poniedziałek, w pierwszej grupie polskich sportowców wracających z Pekinu, była reprezentacja łucznicza. Przed wylotem z Pekinu o ocenę startu zawodniczek i zawodników, wśród których był Rafał Dobrowolski ze Stelli Kielce, poprosiliśmy trenera naszej kadry, Sergieja Rodionowa.

*Paweł Kotwica: *Pana podopieczni nie zaprezentowali się najgorzej, piąte miejsce męskiej drużyny, szóste kobiecej, 12 miejsce indywidualnie Jacka Procia, 14 Rafała Dobrowolskiego, 17 Malgorzaty Ćwienczek…
Sergiej Rodionow: -Start chłopaków uważam za udany. Żadnemu polskiemu łucznikowi nie udało się wcześniej wejść do szensnastki na igrzyskach, a tu mamy aż dwóch. Chłopcy pobili dwa rekordy Polski. Drużyna męska nigdy nie startowała na olimpiadzie, a zajęła bardzo dobre, piąte miejsce. Dziewczyny stać na pewno na więcej, niż tu pokazały.
*Mówił pan przed igrzyskami, że więcej w Pekinie mogą zwojować nasi łucznicy, mimo że łuczniczki są bardziej doświadczone i utytułowane na arenię międzynarodowej.
- Bo widziałem, że ci chłopcy mają duże możliwości. Są jeszcze bardzo młodzi jak na łuczników, a mam nadzieję, że przed kolejnymi igrzyskami, w Londynie, nabiorą na tyle doświadczenia, że zdobędą tam medal. Tutaj nie mieli trochę szczęścia w rozstawieniu drabinki. Drużyna w ćwierćfinale trafiła na Koreańczyków. Strzelała świetnie, wynikiem, który uzyskała pokonałaby każdy inny wynik na tym etapie. Niestety, nie Koreańczyków. Potem w turnieju indywidualnym, Jacek Proć trafił na późniejszego mistrza olimpijskiego (Ukraińca Wiktora Rubana - przyp. red.), a Rafał Dobrowolski na wicemistrza (Kyung-Mo Parka z Korei Południowej).

*Jakie perspektywy przed polskim łucznictwem?
- Ja najbardziej się cieszę z tego, że Polska obsadziła komplet możliwych miejsc na igrzyskach, czyli sześć osób. To znaczy, że to już nie przypadek, że macie potencjał. Ale na rolę lidera trzeba jeszcze bardzo dużo pracować.