Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seria pożarów w Łazach: poszkodowani gospodarze podnoszą się z pogorzelisk (zdjęcia)

Piotr STAŃCZAK, [email protected]
Eugeniusz i Marianna Mamla, poszkodowani gospodarze z Łazów koło Szydłowca, stoi w miejscu, gdzie jeszcze w Boże Ciało, przed południem, znajdowała się duża, drewniana stodoła. 4 czerwca ogień strawił ją doszczętnie...
Eugeniusz i Marianna Mamla, poszkodowani gospodarze z Łazów koło Szydłowca, stoi w miejscu, gdzie jeszcze w Boże Ciało, przed południem, znajdowała się duża, drewniana stodoła. 4 czerwca ogień strawił ją doszczętnie... Piotr Stańczak
To czwartkowe południe (4 czerwca) mieszkańcy wsi Łazy oraz całego popularnego "trójmiasta" zapamiętają na długo. W Boże Ciało paliły się tam cztery budynki gospodarcze na dwóch sąsiednich posesjach.
Gospodarstwa w Łazach po pożarzeGospodarstwa w Łazach po pożarze

Gospodarstwa w Łazach po pożarze

Przyczyną pożaru było prawdopodobnie podpalenie. Zdarzenie miało miejsce około godziny dwunastej. - O pożarze powiadomiła nas postronna osoba. Na miejsce przyjechały wozy gaśnicze z Ochotniczej Straży Pożarnej w Majdowie oraz PSP z Szydłowca. Musieliśmy gasić płonące budynki, jednocześnie walczyć o to, aby ogień nie przedostał się na kolejne. Cała akcja trwała dokładnie dwie godziny i piętnaście minut - relacjonował Bartłomiej Wilczyński, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Szydłowcu.

Dotarliśmy do Łazów już po pożarze. Kilka dni po zdarzeniu panuje tu już spokojna, rzec można senna atmosfera. Spotykamy się z Grzegorzem Mamlą, kierowcą z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z pobliskiego Majdowa. Emerytowany ratownik państwowej straży z niejedną już akcją miał do czynienia. Przed laty działał m.in. w czasie powodzi na Opolszczyźnie. Tę w rodzinnej miejscowości zapamięta jednak szczególnie. Druh pokazuje nam SMS-a z powiadomieniem o pożarze, wysłanego dokładnie o godzinie 11.59 z komendy PSP w Szydłowcu.

- Zakończyła się procesja Bożego Ciała, wracaliśmy w kilkunastoosobowym gronie do remizy w Majdowie ze sztandarem, w galowych mundurach. W tym momencie otrzymałem wiadomość, byliśmy jakieś 30 metrów od strażnicy - opowiadał Mamla.

POTWORNY ŻAR NA POSESJI

- Szybko dotarliśmy na plac obok remizy, uruchomiłem nasz samochód gaśniczy. W ciągu dwóch minut byliśmy już na miejscu, gdzie powstało zarzewie ognia, czyli w stodole. Na posesji roznosił się potworny żar. Cały budynek stał w płomieniach. Nie można było podejść zbyt blisko. Należało jak najszybciej znaleźć hydrant. Inne wozy, które dotarły na miejsce, przystąpiły do gaszenia sąsiednich budynków. Podłączaliśmy węże i podawaliśmy prądy wody na palące się mienie. Pomagali mieszkańcy - opowiadał strażak.

Mieszkańcy, którzy ucierpieli w pożarze, dziękują strażakom za błyskawiczną akcję. Dzięki nim ogień nie rozprzestrzenił się na domy. Pożar zaskoczył domowników. - Jeszcze godzinę wcześniej siedziałem na zewnątrz, było spokojnie - wspomina Eugeniusz Mamla, jeden z poszkodowanych gospodarzy.
W czasie pożaru, o którym pisaliśmy już na stronie 1, ogień strawił stodołę, dwie szopy na jednej posesji oraz dach innego budynku gospodarczego na sąsiedniej działce. Ucierpiało mienie Eugeniusza i Marianny Mamlów oraz sąsiadów, noszących to samo nazwisko Józefa i Marii.

GDY ŚPIEWANO "ANIOŁ PAŃSKI", WYBUCHŁ POŻAR

Najbardziej poszkodowani byli ci pierwsi. Pan Eugeniusz ma ponad 80 lat, jest schorowany, pożar był dla niego dramatycznym przeżyciem.

- Akurat gdy po procesji zabrzmiał "Anioł Pański", wybuchł ten pożar. Ja wróciłem z kościoła po mszy o dziewiątej. Jeszcze godzinę przed zdarzeniem siedziałem obok na krzesełku, było spokojnie. Gdyby kręcił się ktoś obcy, ujadałyby psy. Tak się nie działo. Wróciłem do letniej kuchni. Po niecałej godzinie coś jakby mnie tknęło, wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem płomienie, za chwilę przyjechały straże. Nie wiemy, kto ją powiadomił, ale dotarli szybko i ratowali co się dało - opowiada pan Eugeniusz. W jego stodole spłonęły maszyny rolnicze, zebrane płody rolne, wyposażenie budynków. To co udało się uratować, leży teraz na zewnątrz.

PODPALENIE? TRWA DOCHODZENIE POLICJI

- Wróciłam wcześniej z kościoła, przyrządzałam z córką śniadanie, nagle wpadł do domu mąż i krzyczy - nie widzicie, że się pali? Gdy wybiegliśmy na zewnątrz, wszystko stało w płomieniach. Nadpalił się dach naszej stodoły, straż ratowała co się dało. Strzępki eternitu fruwały w powietrzu, bałam się tylko, żeby nie zniszczyły nam domu - wspomina mieszkająca obok Maria Mamla.

Co było przyczyną pożaru? Wstępne oględziny strażaków wskazują, że podpalenie. W stodole nie było prądu, nie mogło dojść do zwarcia instalacji elektrycznej. Dokładną przyczynę pożaru ustalają jednak szydłowieccy policjanci.

Był to drugi w tym roku pożar w Łazach. W lutym spłonął dom mieszkalny, choć wtedy za przyczynę podawano nieszczelność komina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie