Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sesja nadzwyczajna o oddziale ratunkowym. Będą naprzemienne dyżury w radomskich szpitalach? Strony w czwartek mają podpisać porozumienie

ik
O sytuacji radomskiego Szpitala Specjalistycznego mówił w czasie sesji Jerzy Zawodnik, wiceprezydent Radomia.
O sytuacji radomskiego Szpitala Specjalistycznego mówił w czasie sesji Jerzy Zawodnik, wiceprezydent Radomia. Joanna Gołąbek
Podczas sesji nadzwyczajnej szpitale wstępnie porozumiały się co do prowadzenia naprzemiennych, ostrych dyżurów na oddziałach ratunkowych. Może to dotyczyć jednak wyłącznie oddziałów, które nie wykonują zabiegów. Podczas spotkania w czwartek strony mają dopracować szczegóły. A ich porozumienie musi jeszcze zaakceptować wojewoda mazowiecki.

Sesja nadzwyczajna odbyła się w środę, 3 kwietnia. Jedynym tematem były problemy Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, a przede wszystkim oddziału ratunkowego lecznicy. Posiedzenie zostało zwołane na wniosek prezydenta Radosława Witkowskiego, po tym, jak w miejskim szpitalu przy ulicy Tochtermana trzeba było zawiesić przyjmowanie pacjentów Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na odcinku internistycznym i kardiologicznym. Nie udało się zapewnić lekarskich dyżurów tych specjalności na 1 kwietnia, ale ma tak być także 5, 13 i 15 kwietnia.

Apelują o dyżury naprzemienne

Zdaniem dyrekcji radomskiego szpitala, ale też władz miasta rozwiązaniem problemów mogłyby być tak zwane ostre dyżury naprzemienne, które Radomski Szpital Specjalistyczny mógłby pełnić na zmianę z drugą lecznicą w Radomiu, czyli podległym marszałkowi Mazowieckim Szpitalem Specjalistycznym na Józefowie. Lecznice miałby „na ostro” przyjmować pacjentów co drugi dzień. Tak ostre dyżury funkcjonowały do 2014 roku, ale później zmieniły się przepisy i takie rozwiązanie nie mogło być już stosowane.

XIV nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Radomiu

Na sesję zaproszono dyrekcje obu placówek, przedstawicieli Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza i Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Przyszli także lekarze i pielęgniarki radomskiej lecznicy.
Naprzemiennie, ale tylko dla karetek

Szansę na powrót do poprzednich zasad, choć w mocno ograniczonym zakresie, dała nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym. Zmienione przepisy obowiązują od 1 kwietnia tego roku.

Do tej pory dyrekcje obu placówek nie mogły się porozumieć, co do naprzemiennego dyżurowania. Szansa pojawiła się właśnie podczas sesji nadzwyczajnej. Przewodnicząca Kinga Bogusz w przerwie obrad zaprosiła dyrekcje lecznic oraz przedstawicieli urzędów, którzy uczestniczyli w posiedzeniu na rozmowę. Udało się wstępnie uzgodnić współpracę.

Szpitale miałby dyżurować w systemie ostrym co drugi dzień, ale tylko na oddziałach lecznic, które nie przeprowadzają zabiegów i nie przyjmują pacjentów z urazami oraz tylko w przypadku chorych, których na SOR dowiozą karetki pogotowia. Mogłoby to dotyczyć między innymi kardiologii, interny, pediatrii, neurologii czy okulistyki. Co ważne na obu oddziałach ratunkowych, codziennie trzeba byłoby zapewnić opiekę pacjentom, którzy zgłoszą się sami. Ich nie można byłoby odesłać do drugiej placówki bez względu na to, z jakim schorzeniem się zgłoszą.

W czwartek rano dyrektorzy obu szpitali mają się spotkać u wiceprezydenta Radomia Jerzego Zawodnika i dopracować szczegóły współpracy. Jeśli uda się to zrobić trzeba będzie z wnioskiem o zgodę na takie rozwiązanie wystąpić do wojewody mazowieckiego. Ma być opracowany harmonogram według, którego miałyby być pełnione ostre dyżury w szpitalach w Radomiu.

Będzie lepiej, czy nie?

Mimo ograniczeń w organizacji zamiennych dyżurów ze wstępnych uzgodnień zadowolone są władze miasta i dyrekcja Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Ostry dyżur na SOR oznacza bowiem też, że w tym samym trybie pracują pozostałe szpitalne oddziały, które muszą być gotowe w każdej chwili przyjąć pacjenta właśnie z SOR-u.

- Mamy problemy z obsadą lekarską dyżurów, jeżeli oddziały będą dyżurować naprzemienne potrzebna będzie mniejsza obsada. Lekarze będą mniej obciążeni i łatwiej będzie zapewnić opiekę na oddziale ratunkowym – przekonywał w środę wiceprezydent Jerzy Zawodnik.

- Będzie nam potrzeba o połowę mniej dyżurów, to nam bardzo pomoże – dodawał Marek Pacyna, dyrektor radomskiego Szpitala Specjalistycznego.

Zdecydowanie mniej entuzjastycznie o sprawie wypowiadał się prezes Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego Tomasz Skura. Jak mówił taki system dyżurowania nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów SOR. Zwracał uwagę właśnie na to, że tak czy inaczej będzie on musi on zapewnić opiekę pacjentom, którzy zgłoszą się sami oraz że codziennie „na ostro” będą musiały pracować oddziały zabiegowe, na przykład chirurgia, kardiochirurgia, czy neurochirurgia.

- Muszę wzmocnić Szpitalny Oddział Ratunkowy i porozmawiać z moim personelem. Na pewno nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zgłaszający się pacjent zostanie odesłany do nas, bo przy ulicy Tochtermana dowiaduje się, że dziś dyżur kardiologiczny pełni Józefów – mówił Tomasz Skura. – Moim zdaniem w przypadku pacjentów z urazami wszystko pozostanie bez zmian. W czwartek będziemy rozmawiać o szczegółach.

O tym, dlaczego pełnienie dyżurów na zamianę może pomóc w rozwiązaniu problemów na oddziale ratunkowym Radomskiego Szpitala Specjalistycznego podczas sesji tłumaczył między innymi dyrektor Marek Pacyna.

- Do tej pory sobie radziliśmy. Dzięki pracy i determinacji osób zatrudnionych w oddziałach szpitalnych i Szpitalnym Oddziale Ratunkowym – mówił Marek Pacyna, dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. – Rozmawialiśmy z lekarzami, prosiliśmy, stosowaliśmy nawet nakazy pełnienia dyżurów. Ale teraz oni powiedzieli „dość” i nie chcą dyżurować. Nie chodzi o pieniądze, ale o to, że nie są w stanie dłużej pracować w takich warunkach. Jeśli w oddziale ratunkowym trzeba przyjąć 160, czy 180 pacjentów w czasie jednego dyżury to łatwo o pomyłkę, czy błąd. A trafiają do nas przecież pacjenci po alkoholu, agresywni, zdarzają się groźby.

Tak dłużej nie można pracować

W szpitalu brakuje nie tylko lekarzy, ale też miejsc na oddziałach, najgorzej jest na internie i kardiologii. Chorzy leżą na korytarzach, a i tam już nie ma, gdzie dostawiać łóżek.

- Zróbmy dyżury naprzemienne, to pozwoli racjonalnej dysponować kadrami. Da nam oddech, jeśli będziemy musieli zapewnić obsadę na ostry dyżur co drugi dzień – przekonywał Marek Pacyna.

Jak wyliczał wiceprezydent Jerzy Zawodnik tylko w marcu Szpitalny Oddział Ratunkowy przy ulicy Tochtermana przyjął 4,5 tysiąca pacjentów. W całym 2018 było ich ponad 70 tysięcy.

- A, kiedy były dyżury naprzemienne w 2014 roku oddział ratunkowy radomskiego szpitala przyjął 56 tysięcy pacjentów, czyli o jedną czwartą mniej – wyliczał Jerzy Zawodnik.

Chora służba zdrowia

O naprzemienne dyżury apelowali też lekarze i pielęgniarki z ulicy Tochtermana. – Teraz dyżurowania odmówili lekarze, ale nie wiem, jak długo wytrzymają pielęgniarki – mówiła Anna Trzaszczka, szefowa związku zawodowego pielęgniarek i położnych w radomskim szpitalu. – My nie mamy już czasu i siły czekać na plany, teraz potrzebne są konkretne rozwiązania. Decyzje trzeba podjąć teraz. To nie jest tak, że coś stało się nagle, ten problem dojrzewał bardzo długo i to nie jest tylko kłopot radomskiego szpitala. Tak jest w całej Polsce. Nasi pacjenci leżą na korytarzach. Nasz dyrektor nie jest w stanie sam sobie poradzić, liczmy na konkretne rozwiązania. Nie damy rady pracować tak dłużej.

- Bałbym się trafić na oddział ratunkowy, bo z pewnością spotkałbym tam przepracowanego, przemęczonego lekarza. Rekordzista w naszym szpitalu w marcu miał 17 dyżurów – informował Lech Kwieciński, szef okręgowego związku lekarzy w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. – Przyjmujemy pacjentów w oddziale ratunkowym, ale co zrobić, jeśli nie ma ich, gdzie położyć, bo na naszych oddziałach już nawet korytarze są przepełnione. Mamy przykłady, kiedy karetka odwoziła chorego do innej placówki i wracała z nim do nas, bo tam nie chciano go przyjąć. Lekarzy ubywa, od nas w ubiegłym roku odeszło ich 10, pracują emeryci, a następców nie ma.

Zdaniem władz miasta i dyrekcji szpital przy ulicy Tochtermana przepełnionymi oddziałami płaci między innymi dogodnym położeniem.

- Tu pacjentom jest bliżej, zgłaszają się na ulicę Tochtermana, bo jest w centrum – mówił Radosław Witkowski, prezydent Radomia. – Zły jest też system podstawowej opieki zdrowotnej. Pacjenci stamtąd przerzucani są do szpitalnych oddziałów ratunkowych. Mamy problem w systemie zdrowia, ale my go nie rozwiążemy. Możemy tylko oddziaływać na tych, którzy mają wpływ na organizację polskiej służby zdrowia.

Na potwierdzenie słów prezydenta Marek Pacyna odczytał jedno ze skierowań od lekarza rodzinnego, który przysłał pacjenta do szpitala.

- Skierowanie wystawił w celu szybkiej diagnostyki. Napisał „pacjent od siedmiu lat nie był u lekarza. Teraz ma gorączkę i skarży się na ból głowy” – czytał Marek Pacyna. – Przecież taką osobą powinien się zając lekarz rodzinny. A pacjenci przychodzą do nas i mówią, że odesłali ich z przychodni, bo u nas będą mieli wykonane wszystkie badania.

Jak przekonują zainteresowani przynajmniej część pacjentów oddziałów ratunkowych powinna trafić do lekarzy rodzinnych, albo do punktów nocnej i świątecznej opieki medycznej.

- Na oddziały ratunkowe powinni trafiać pacjenci w stanach zagrożenia życia – podkreślał Jerzy Zawodnik.

„Józefów” też ma problemy

- Nasz szpital przyjmuje równie wielu pacjentów, mamy też te same problemy, jeśli chodzi o nietrzeźwych pacjentów, czy tych zgłaszających się często z błahymi kłopotami – mówił Tomasz Skura, prezes Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego na radomskim Józefowie. – My mamy nocną pomoc lekarską w tym samym budynku. Szpital na tym zyskał. Dziś duża część osób, które trafiały do oddziału ratunkowego korzysta z pomocy właśnie lekarzy nocnej opieki.

Jego zdaniem dyżury naprzemienne nie rozwiążą problemu braku łóżek na szpitalnych oddziałach, czy braku lekarzy.
Jak mówił nie można też porównywać obu lecznic pod względem liczby łóżek. – My mamy dwa oddziały internistyczne z 84 łożkami, 60 łóżek mamy na pulmonologii, mamy reumatologię. To wszystko są oddziały związane z chorobami wewnętrznymi. Jeśli nie mamy miejsc na internie to pacjenci są przyjmowani na któryś z tych oddziałów. Porównywanie nas jest niemożliwe.

Przyznał też, że rozumie presję w jakiej pracują lekarze SOR-u, ale jego zdaniem wynika to z tego, że jest ich zbyt mało. Wyjaśniał, że szpital na Józefowie też ma swoje

- My też nie mamy lekarzy w nadmiarze. Nie mamy też gwarancji, że i oni, tak jak w szpitalu przy ulicy Tochtermana nie odmówią pełnienia dyżurów w oddziale ratunkowym – mówił Tomasz Skura.

MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie