Siatkarki AZS Politechnika Radomska zakończyły sezon

"Akademiczki" nie były faworytkami rywalizacji. Przegrały dwa pierwsze spotkania w Legionowie, ale we własnej hali zamierzały pokazać się z jak najlepszej strony.

W pierwszym secie podopieczne Krzysztofa Białczaka nie zaprezentowały się najlepiej. Gładko przegrały do 11. Druga odsłona była już znacznie ciekawsza. Przez pewien czas wynik oscylował wokół remisu, a swoją dobrą grą, radomianki zmusiły Wojciecha Lalka, trenera Legionovii do prośby o czas. Po przerwie rywalki szybko wypracowały przewagę, a gospodynie mimo ambitnej postawy nie zdołały jej zmniejszyć.

Najwięcej emocji dostarczył trzeci set. Gdy przyjezdne objęły siedmiopunktową przewagę, trener Legionovii przeprowadził serię zmian. Ze zmienniczkami radomskie siatkarki potrafiły nawiązać walkę. Po atakach Karoliny Michalskiej i Anny Gnyś zdołały zmniejszyć stratę do dwóch punktów. Przy stanie 15:17, sędzia wskazał, że prawidłowo obroniona przez "akademiczki" piłka dotknęła boiska. Ta decyzja wywołała spore zamieszanie i pozwoliła rywalkom odbudować przewagę. Jednak gospodynie po raz kolejny spróbowały wygrać przynajmniej seta. Dwa punktowe bloki pozwoliły podtrzymać wiarę, podobnie jak atak Iwony Lachowskiej (19:21). Niestety okazało się, że był to ostatni punkt wywalczony przez gospodynie. Kolejne cztery zdobyły rywalki, wygrywając seta, mecz i rywalizację w finale 3. grupy.

- Nikt nie stawiał nas w roli faworyta, wszyscy doskonale znają potencjał Legionovii - stwierdził po meczu trener Białaczak. - Na tle tak silnego rywala zagraliśmy dobrze. Mimo braku kontuzjowanej Aleksandry Guzikiewicz, nie wypadliśmy źle w przyjęciu. Wierzyłem, że zagramy w finale i cieszę się, że nam się to udało.

AZS Politechnika Radomska - Legionovia Legionowo 0:3 (11:25, 17:25, 19:25), stan rywalizacji (do trzech zwycięstw) 0:3, awans do finału II ligi - Legionovia.
Politechnika: Sojka, Lachowska, Mazur, Gnyś, Michalska, Kucharska - Dobosz (libero) oraz Karbowska, Pasieczna.