Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć konwojowanego w Lipsku. Prokuratura umarza śledztwo (wideo)

/pok/
Śmiertelne postrzelenie się było wynikiem  wyłącznie zachowania pokrzywdzonego - mówiła  Małgorzata Chrabąszcz
Śmiertelne postrzelenie się było wynikiem wyłącznie zachowania pokrzywdzonego - mówiła Małgorzata Chrabąszcz Piotr Kutkowski
Umorzono śledztwo w sprawie śmierci w Lipsku konwojowanego przez policjantów mężczyzny. Prokuratura Okręgowa w Radomiu uznała, że sam się postrzelił, a funkcjonariusze nie popełnili żadnych błędów.

Łukasz K. był skazany za prowadzenie samochodu po pijanemu. Karę odsiadywał w Areszcie Śledczym w Radomiu. Nieodpłatnie pracował, w tym czasie przebywał poza zakładem karnym. Gdy w maju po pracy nie zgłosił się do aresztu, zaczęli go poszukiwać policjanci. 5 maja 2014 roku funkcjonariusze z Lipska znaleźli go w jego domu. Ukrył się w szafie, był pijany - miał 2,85 promila alkoholu i zdaniem policjantów zachowywał się agresywnie. Do radiowozu, toyoty hillux wprowadzono go ze skutymi z tyłu kajdankami rękami. Został posadzony na tylnym siedzeniu radiowozu po prawej stronie, po lewej miejsce zajął jeden z funkcjonariuszy, a drugi z nich usiadł za kierownicą.

- Do krytycznego w skutkach zdarzenia doszło przed godz. 21.37 w czasie pokonywania ronda w Lipsku i skrętu w prawo pod kątem 90 stopni kiedy to Łukasz K. przechylił się w stronę funkcjonariusza siedzącego obok, kładąc się na nim, dodatkowo zapierając nogami o prawe drzwi samochodu. Funkcjonariusz przepchnął go na prawą stronę i poczuł, że nie ma przy sobie broni palnej którą nosił w kaburze po prawej stronie. Po kilku sekundach padł strzał. Funkcjonariusz nie widząc broni zaczął jej szukać za plecami pokrzywdzonego i zobaczył, że jest cała we krwi. Taki opis zdarzenia przedstawiony został w zeznaniach przez funkcjonariuszy. Łukasz K. został przewieziony karetką pogotowia do szpitala gdzie zmarł o godz. 0.15.- mówiła Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Sekcja zwłok wykazała, że wlot pocisku był na plecach w okolicach kręgosłupa, a wylot 13 cm wyżej po lewej stronie przodu klatki piersiowej, po czym utkwił w dachu pojazdu.

Zdaniem Małgorzaty Chrabąszcz z opinii zespołu biegłych różnych specjalności wynikało, że pomimo skucia rąk kajdankami do tyłu, pokrzywdzony miał możliwość sięgnięcia po broń, przeładowania i oddania strzału w swoim kierunku z tyłu w plecy.

- Kajdanki, którymi skuty był pokrzywdzony, zapewniały dużą manewrowość pistoletem trzymanym w dłoniach. Na tę okoliczność przeprowadzono trzykrotnie eksperyment z udziałem trzech różnych pozorantów i wynik za każdym razem był ten sam - było to wykonalne. Biegli wykluczyli, by pokrzywdzony został postrzelony przez inną osobę np. na skutek nieostrożnego obchodzenia się z bronią. Świadczą o tym: położenie pokrzywdzonego w momencie strzału na miejscu pasażera po prawej stronie, tor lotu pocisku oraz fakt, że do postrzału doszło z tak zwanego "przyłożenia" - informowała Małgorzata Chrabąszcz.

Prokuratura umarzając śledztwo uznała, że policjanci działali zgodnie z procedurami oraz że zostały zachowane szczególne środki ostrożności, aby broń nie dostała się w ręce osób nieuprawnionych.

- Zachowanie pokrzywdzonego było niespodziewane i nieprzewidywalne. Śmiertelne postrzelenie się było wynikiem wyłącznie zachowania pokrzywdzonego - dodała Małgorzata Chrabąszcz.

Postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie