39-letni Leszek Bednarz mieszkaniec Stalowej Woli pracował jako ochroniarz w banku. 12 lutego zaginął podczas zejścia z Aconcagui najwyższego szczytu Andów w Argentynie.Teraz wiadomo już, że nie żyje. Jego ciało, odnalezione w ostatnią niedzielę lutego na wysokości 6300 metrów, zostało formalnie zidentyfikowane.
Zwłoki zaginionego Polaka dostrzegł 27 lutego pilot policyjnego śmigłowca wykonującego lot patrolowy nad masywem najwyższej góry Ameryk. -Były one częściowo przykryte śniegiem i przymarznięte do podłoża. Znajdowały się na wysokości około 6200 metrów, w miejscu zwanym El Gran Acarreo, relatywnie blisko szlaku - tłumaczą ratownicy, którzy kilka dni później - 2 marca - zdołali przetransportować je na dół.
Miejsce, w którym odnaleziono ciało Polaka znajduje się około 500 metrów poniżej wejścia do prowadzącej na szczyt Canalety, gdzie 12 lutego wieczorem po raz ostatni widzieli go schodzący z nim z Aconcagui dwaj partnerzy. -Musiał stracić orientację a następnie, wycieńczony, zasłabnąć i zamarznąć- tłumaczą ratownicy, którzy jednak nie kryją zdziwienia, że trójka Polaków schodzących ze szczytu w bardzo złych warunkach atmosferycznych i już po zapadnięciu zmroku, nie była związana liną.
Po przetransportowaniu odnalezionego ciała do Mendozy zostało ono, w ostatnich dniach, formalnie zidentyfikowane na podstawie zdjęć i informacji przekazanych przez rodzinę Leszka Bednarza. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu wróci ono do Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?