Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Socjolog w podróży

BARBARA KOŚ

- Na pewno nie jesteśmy typowym małżeństwem - waha się Maria Gagacka. - Gdyby tak policzyć lata, w których byliśmy osobno, to by się uskładała jedna trzecia naszego małżeństwa.

Maria (dla bliskich i znajomych Majka) jest doktorem socjologii, adiunktem w Katedrze Filozofii i Socjologii na Politechnice Radomskiej. Zajmuje się aktywnością zawodową oraz społeczną w różnych wymiarach. Teraz kończy rozprawę habilitacyjną, poświęconą roli organizacji pozarządowych w polityce lokalnej i społecznej. Od kilku lat pracuje też w Prywatnej Wyższej Szkole Ochrony Środowiska. Jako naukowiec wielokrotnie wyjeżdżała za granicę, a zdarzały się jej też dłuższe wyjazdy prywatne.

Jan, absolwent tej samej socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, od roku jest dyrektorem Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Ale życiorys ma bogatszy. Był i dziennikarzem, i dyrektorem kilku firm i pracownikiem kancelarii premiera.

- Janek pracował trzy lata w Łodzi, więc do domu wracał jedynie na weekendy. Podobnie było kiedy dwa i pół roku spędził w Warszawie - przypomina pani Majka.

Nie musi też dodawać, że jej praca wymaga spędzania wielu godzin poza domem. Konferencje, zjazdy naukowe. I tak w tym "rozdzielonym" życiu rodzinnym przetrwali już dwadzieścia osiem lat.

- Ale zawsze kiedy żona wyjeżdżała, ja zajmowałem się małymi wówczas córeczkami - podkreśla z godnością pan Jan i dodaje, że robił to tak troskliwie jak matka.

W szeregowcu na Kapturze mieszkają siedem lat.

- Ten dom to kawałek naszego życiorysu, dlatego ma dla nas wartość nie tylko materialną ale i emocjonalną, budowaliśmy go latami. Ale mamy prawdziwy dom. Z tarasem, kotem, psem...- mówią.

Ten dom jest efektem ciężkiej pracy obojga. Teraz pochłania ich już tylko praca zawodowa.

A wytchnienie?

- Podróże - mówią oboje.

I to już nie, podczas których zarabiali pieniądze, na przykład na studenckich saksach w Szwecji, podczas których stali się ekspertami od cebulek tulipanów i hiacyntów. Takie naprawdę ciekawe podróże.

Byli w wielu krajach Europy a także w Tunezji, Egipcie, Maroku i Meksyku. To, co jako socjologów fascynuje ich najbardziej, to odrębność kulturowa. Siedzą pod palmami w Acapulco, sączą drinki i obserwują zachowania tubylców. Zapuszczaj się w arabskie uliczki i podpatrują ludzi. Nie zdziwiło ich kiedy w marokańskiej kafejce nie przeznaczonej dla cudzoziemców kelner rzucił Majce filiżankę z kawą i jeszcze kazał za nią potrójnie zapłacić. Jako kobieta nie ma tam przecież żadnych praw. A jeśli w Meksyku odezwiesz się po angielsku zaraz spróbują cię oszukać. Przecież nienawidzą Amerykanów.

- Po prostu darmowy teatr - śmieją się Gagaccy. - Jako socjologowie rozumiemy tych ludzi doskonale.

Czasem siedzą oboje przy piwie w pubie i zgadują, jakiej narodowości są ludzie, którzy wchodzą. I raczej nigdy się nie mylą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie