MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śpiewająca Pani Poseł

Janusz PETZ

Płonące stodoły, groźby zabójstwa, oblanie środkiem żrącym samochodu, przygotowywane "koktajle Mołotowa" i otrucie psa - to zdarzenia, które wywarły wpływ na karierę polityczną posłanki Marzeny Paduch, znanej w regionie wokalistki zespołu "Sax". Nowo wybrana posłanka chce zacząć służbę publiczną od wysłania do Zwolenia inspektorów Najwyższej Izby Kontroli. Wystąpi też do ministra sprawiedliwości, by wskazanymi przez nią sprawami lokalnymi zajęła się policja i prokuratura spoza województwa mazowieckiego.

Państwo Paduchowie mieszkają przy ulicy położonej nieco na uboczu od centrum Zwolenia. Z daleka widać jednak rodzinny interes - obok bramy mała budka z lodami włoskimi, a za nią dwa parasole i niewielki bar piwny w jednorodzinnym domu. Posłanka przyjmuje nas w jadalni. Ona siedzi przy stole, nad nią pochyla się mąż Piotr. Jak na zgrany tandem polityczny przystało, wszystko mówią razem. Na pytanie do pani poseł odpowiada najpierw pan Piotr, a potem dopiero ona. Posłanka nie lubi bowiem być gołosłowna. W odpowiedzi na każdą poruszaną kwestię chowa się za drzwiami meblościanki w poszukiwaniu stosownych dokumentów. - Od sześciu lat jesteśmy prześladowani - mówią zgodnie.

Płonące stodoły

W październiku 1998 roku Marzena Paduch wystartowała w wyborach do Rady Miasta i Gminy Zwolenia. Kontrkandydatem w jej okręgu był człowiek, który przez trzy kadencje był zwoleńskim radnym, ale także kierownikiem ciepłownictwa w Zakładzie Usług Komunalnych. On dostał 79 głosów, ona 70. Marzena Paduch oskarżyła tego mężczyznę, że stosował niedozwolone metody wyborcze. Twierdziła, że konkurent dowoził autem mieszkańców do lokalu wyborczego, częstował ich wódką oraz wchodził z nimi do kabiny w trakcie głosowania. Sąd odrzucił jednak to oskarżenie.

W lecie następnego roku spłonęła drewniana szopa Paduchów, potem w ogniu stanęły jeszcze zabudowania szefa "Solidarności" w Zakładzie Usług Komunalnych oraz, jak wykazało śledztwo, przez pomyłkę jeszcze jedna stodoła. Serię dziwnych i groźnych zdarzeń dopełniło oblanie kwasem żrącym samochodu szefa Terenowej Komisji Koordynacyjnej "Solidarności" w Zwoleniu. Marzena Paduch zaczęła zaś otrzymywać telefony z pogróżkami. W trakcie tych rozmów kierowano pod jej adresem - jak stwierdził sąd - niewybredne i wulgarne treści, grożono jej i członkom jej rodziny zabójstwem, także spaleniem zabudowań. Potem okazało się, że szykowano nawet podpalenie domu obecnej posłanki. Grożono jeszcze kilku osobom. Sprawcami niektórych z tych zdarzeń okazali się ludzie z miejscowego półświatka. Osądzono ich i posadzono do więzienia. Po pewnym czasie prokuratura doszła do wniosku, że za zdarzeniami stał człowiek będący rywalem pani Marzeny w wyborach. Ten do niczego się nie przyznał, ale sąd dał wiarę licznym świadkom i skazał go na 3,5 roku więzienia.

- Ciągle jednak żyjemy w stresie i strachu. Nasze dziecko musi dojeżdżać do szkoły poza Zwoleniem, bo uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej - mówi posłanka.

Pierwsze obietnice

Sprawa z radnym zahartowała Marzenę Paduch, która stała się aktywną działaczką Samoobrony i... przysporzyła jej zwolenników. W 2002 roku wybrano ją oszałamiającą liczbą głosów do Rady Powiatu, gdzie została wiceprzewodniczącą Komisji Rewizyjnej. Jako członkini komisji zajęła się, z wrodzoną sobie werwą, ściganiem nieprawidłowości. Zainteresował ją nadzór budowlany, przetargi, niepełnosprawni, którzy rzekomo nie otrzymują należnych świadczeń, ale także kwestia ciepłownictwa miejskiego, zarządzanego przez pewien czas przez skazanego wyborczego rywala. Przy okazji zadarła z wieloma miejscowymi samorządowcami, wielu z nich określa dość jednoznacznie "sitwą". Dla wielu osób w mieście jest uosobieniem nieprzejednanej walki z wszelkimi układami.

Teraz, już jako poseł, Marzena Paduch, ma plan, w jaki sposób można najskuteczniej zapanować nad tym, co dzieje się w Zwoleniu. - Trzeba wystąpić z interpelacją do ministra sprawiedliwości, aby zwoleńskimi sprawami zajęli się policjanci i prokuratorzy, ale spoza województwa mazowieckiego. Potrzebna będzie też wizyta Najwyższej Izby Kontroli - uważa.

Obok spraw lokalnych najważniejszą rzeczą, jaką chce załatwić w Sejmie jest wstrzymanie jakiejkolwiek prywatyzacji, a zwłaszcza branży energetycznej. - Będę się starać o przydzielenie do Komisji Infrastruktury, aby się tym zająć - wyjaśnia posłanka Paduch.

Sama jest zainteresowana tą tematyką, nawet prywatnie. Jest bowiem szefową Komisji Zakładowej "Solidarności" w Rejonowym Zakładzie Energetycznym w Zwoleniu. Zawodowo zajmuje się między innymi odbieraniem nowo oddanych stacji transformatorowych. Osobiście dokonuje też obchodów linii średniego i wysokiego napięcia.

Struktura w gminach

Marzena Paduch ukończyła Technikum Elektryczne w Radomiu. Podkreśla z dumą, że zdawała maturę jako jedyna dziewczyna w grupie 250 absolwentów szkoły. Niechętnie wraca do działalności w "minionej epoce", ale przyznaje, że udzielała się w Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, organizowała okolicznościowe imprezy i wycieczki. W nowej Polsce została działaczką "Solidarności". Na krótko związała się z ugrupowaniem Ruch Społeczny "Alternatywa". Potem w sądowych bojach pomagał jej związany z Samoobroną warszawski adwokat, dziś eurodeputowany.

- Wcale nie dlatego związałam się z tym ugrupowaniem, że dostaliśmy od Samoobrony pomoc. Po prostu podpisuję się pod programem Andrzeja Leppera - mówi Marzena Paduch.

Kampanię wyborczą prowadził jej mąż Piotr. Podobnie jak inni kandydaci ugrupowania zachęcali wyborców, rozmawiając z nimi osobiście. Sporo głosów zdobyła w Kozienicach, gdzie nie brakuje przeciwników prywatyzacji elektrowni. W efekcie przyszła posłanka zdobyła imponującą liczbę 7838 głosów i przegrała zaledwie czterema głosami z liderką listy Samoobrony Wandą Łyżwińską.

- Udało mi się zbudować struktury w niemal każdej gminie. Mamy ludzi, którzy z powodzeniem mogą rządzić i w mieście, i powiecie - dodaje pani poseł.

Na potwierdzenie swoich słów wyciąga ankiety personalne niektórych członków zwoleńskiej Samoobrony. Są wśród nich mieszkanki Gdańska oraz Krakowa - młode dziewczyny, które znają języki obce i miały praktyki zagraniczne.

- Ale przecież wyższe wykształcenie to nie wszystko. Wśród takich ludzi są też przecież złodzieje, zresztą starostą nie musi być człowiek wykształcony. Wystarczy, żeby był uczciwy i miał odpowiednich urzędników do roboty - mówi zwoleńska posłanka i przyznaje, że jeszcze nie wie komu udzieli namaszczenia w wyborach na burmistrza Zwolenia i do rad samorządów.

A teraz zaśpiewa pani poseł...

- Ale dlaczego was tak interesuje życie prywatne posłów, czy naprawdę nie ma ważniejszych spraw? - dopytuje się Marzena Paduch, ale od razu zastrzega, że wcale nie wstydzi się swoich upodobań i życia prywatnego.

W domu panuje zdecydowanie tradycyjna kuchnia polska - żadnej chińszczyzny i modnych włoskich wynalazków. Na wspólne wyjazdy czy wczasy nie ma czasu. Większość weekendów zajmuje bowiem rodzinie drugie życie zawodowe. Piotr Paduch prowadzi firmę zajmującą się wideofilmowaniem na imprezach okolicznościowych oraz weselach. Przede wszystkim jednak muzykują razem z żoną w zespole "Sax", występującym nie tylko na weselach. On gra na saksofonie altowym i tenorowym, ona jest wokalistką i gra na tamburynie.

- Proszę pana, my nie jesteśmy żadnymi grajkami, "Sax" to profesjonalny, komercyjny zespół. Muzyka rozrywkowa to jest trudna praca, może nawet trzeba większej wyobraźni muzycznej niż w przypadku muzyków grających w filharmonii - wyjaśnia Piotr Paduch, który w przeszłości grał w orkiestrze w Cyrku "Wisła", był też muzykiem w orkiestrze wojskowej w jednostce w Dęblinie.

Razem występowali już w wielu miejscach w Polsce, ale również przygrywali "do kotleta" za granicą - w Niemczech, Włoszech i Norwegii. Przez chwilę zastanawiali się, czy nie trzeba poszukać obecnie do zespołu nowej wokalistki. Doszli jednak do wniosku, że absolutnie nie. Ostatni występ na weselu z wokalistką poseł Marzeną Paduch w roli głównej odbył się tydzień temu. - Nie zamierzam przerywać śpiewania. Trzeba być sobą, bo posłem się tylko bywa - mówi posłanka Paduch.

Za tydzień

Tekstem o życiu prywatnym o działalności Marzeny Paduch rozpoczęliśmy prezentację naszych nowych parlamentarzystów. W następny piątek Witold Bałażak - poseł Ligi Polskich Rodzin.

Marzena Paduch

Nowo wybrana posłanka Samoobrony. Ma 40 lat, mieszka w Zwoleniu. Ma męża i córkę Marzenę. Z wykształcenia technik elektryk, pracuje w rejonie energetycznym w Radomiu, jest też wokalistką zespołu muzycznego.

Zobowiązania poseł Marzeny Paduch

- Od razu wystąpię do ministra sprawiedliwości, aby zwoleńskimi sprawami zajęli się policjanci i prokuratorzy spoza naszego województwa. Potrzebna będzie również wizyta Najwyższej Izby Kontroli. Będę też chciała załatwić w Sejmie wstrzymanie jakiejkolwiek prywatyzacji, zwłaszcza branży energetycznej.

Pani poseł będzie nadal śpiewać

Ostatni występ na weselu z panią poseł w roli wokalistki odbył się w tydzień temu. - Nie zamierzam przerywać śpiewania. Trzeba być sobą, bo posłem się tylko bywa - mówi Marzena Paduch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie