MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie kilku pokoleń asów radomskiego lotnictwa

/jp/
Piloci, którzy w różnych okresach latali w zespołach akrobacyjnych, mieli okazję się spotkać
Piloci, którzy w różnych okresach latali w zespołach akrobacyjnych, mieli okazję się spotkać T.Klocek
To rzadkość, aby w jednym miejscu spotkało się większość pilotów, którzy kiedykolwiek wykonywali akrobacje powietrzne na samolotach wojskowych w radomskich zespołach akrobacyjnych. W Radomiu zorganizowano jubileuszowe spotkanie radomskich asów lotnictwa.

Przybyło kilkudziesięciu pilotów, którzy w różnych okresach latali na samolotach TS-11 "Iskra" i PZL -130 "Orlik", a także kierownicy lotów, instruktorzy.

Niektórzy z pilotów wciąż robią karierę w wojsku, ale są też tacy, którzy z lataniem i wojskiem mają już niewiele wspólnego.
Złożono kwiaty pod pomnikiem "Poległych lotników na ziemi radomskiej", ludzie związani z radomskim lotnictwem zostali uhonorowani pamiątkowymi medalami, a potem był czas na wspominki.

- Najważniejszą rzeczą było to, że byliśmy bardzo zżyci ze sobą. Mieliśmy do siebie zaufanie w powietrzu, ale też na ziemi - mówi generał Stefan Rutkowski, legenda radomskiego lotnictwa i pilot akrobata kilku kolejnych składów zespołu "Iskra".

Generał przyznał się, że latając w zespole nigdy nie przeżył mrożącej w żyłach krew sytuacji i nigdy nie było tak, aby zastanawiał się nad pociągnięciem dźwigni katapulty.

- Gdy zjawiłem się w Radomiu miałem już doświadczenie w lataniu na migach i w lotnictwie morskim. Sami jednak musieliśmy się uczyć na iskrach wszystkiego od początku. Najpierw lataliśmy w parach, potem trójką, wreszcie w trójkę i czwórkę - mówi podpułkownik pilot Kazimierz Kuźniar, lewy prowadzący pierwszego zespołu akrobacyjnego w Radomiu.

Najbardziej zapamiętał to, że w 1969 roku Iskry miały jeszcze słaby ciąg silników, najmniejszy błąd kończył się poważnymi kłopotami.
- Lataliśmy praktycznie w zerowych odstępach, przy niewielkim na przykład pół metrowym przeniżeniu. Bywało więc, że cały układ rozsypywał się podczas lotu. Jeśli było jednak jakieś zagrożenie każdy wiedział gdzie musi uciekać. Mieliśmy to opanowane - opowiada Kazimierz Kuźniar.

ZOSTAŁY NAM JEDYNIE ORLIKI

Zespół Rombik działał od 1969 roku do 1991, kiedy to został powiększony o 3 samoloty i przyjął nazwę Zespół Akrobacyjny "Iskry". W 1993 roku zespół liczył już 9 samolotów.

W czerwcu 2000 roku iskry zostały przeniesione do 58 lotniczego pułku szkolnego w Dęblinie. Tymczasem radomski 60 lotniczy pułk szkolny został już w 1994 roku wyposażony w nowy typ samolotu PZL-130 Orlik. Pozwoliło to na podtrzymaniu radomskich tradycji pilotażu akrobacyjnego po wycofaniu iskier z Radomia.

Zespół Akrobacyjny "Orlik" powstał w 1998 roku, a pierwszy oficjalny występ zespołu odbył się na Międzynarodowych Pokazach Lotniczych w Fairford w Anglii. Dziś zespół Orlików składa się z 7 samolotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie