Sprawa dworku w Bartodziejach w prokuraturze. Po 20 latach...

Wojciech Ćwierz, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju i Promocji Wsi Bartodzieje:

Wojciech Ćwierz, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju i Promocji Wsi Bartodzieje:

- Złożenie przez konserwatora zabytków doniesienia do prokuratury na właścicielkę, mimo że tak bardzo spóźnione, jest właściwe i daje jakąś mglistą szansę na wyrwanie dworu z rąk ludzi, którzy wyrządzili mu tak ogromną krzywdę.

Dworek w Bartodziejach niszczeje od 20 lat, kiedy jego właścicielką została Krystyna Gancarczyk-Hjorth. Mimo szumnych zapowiedzi, że pałac zostanie odnowiony obiekt niszczał z dnia na dzień. Obecnie właścicielka przebywa poza granicami kraju i nie ma z nią kontaktu. A Dworek od lat nie był remontowany. Obecnie to ruina bez dachu.

SPOTKANIA I NARADY

Po latach dewastacji, dopiero w tym roku sprawa ruszyła. Były oględziny zabytku i narady w Urzędzie Wojewódzkim w Warszawie. Wojewoda mazowiecki twierdził, że sprawie pomogłaby zmiana prawa, tak, aby uelastycznić możliwości wywłaszczania właścicieli w przypadku dewastacji obiektu zabytkowego.
Problemem jest fakt, że w ramach procedury wywłaszczeniowej dworek może przejąć gmina Jastrzębia. Samorząd gminny musiałby jednak znaleźć sposób na odpowiednie wykorzystanie obiektu, a to wiąże się nie tylko ze znalezieniem odpowiedniego celu społecznego, ale też finansami.

SPRAWA W PROKURATURZE

Teraz konserwator zabytków złożył zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez Krystynę Gancarczyk Hjorth, właścicielkę dworu w Bartodziejach. Pismo wpłynęło w czerwcu do Prokuratury Rejonowej Radom-Zachód. Chodzi o uszkodzenie, niszczenie oraz brak dostatecznego zabezpieczenia zabytkowego zespołu dworskiego w Bartodziejach. Pokrzywdzonym ma być Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków.

- Przedstawiciel służb odpowiedzialnych za ochronę zabytków podjął działania spóźnione o ponad 20 lat, dostrzegając po niemal ćwierćwieczu, że dwór nie jest "zabezpieczany i remontowany" - mówi rozżalony Wojciech Ćwierz. - Właściciele dworu już dawno powinni zostać ukarani za zniszczenie zabytku, o co nasze stowarzyszenie przez lata bezskutecznie zabiegało.

NIBY DZIAŁALI

Dwór był jeszcze do uratowania do 2003 roku. Jednak po pożarze pałacyk nie nadaje się już do remontu, można go tylko rozebrać i odbudować od podstaw. Chętni są, ale przeszkadza nieuregulowana sytuacja prawna. Właścicielka od lat przebywa za granicą i w ogóle nie dba o swoją własność.

W związku z tym były już próby wywłaszczenia właścicielki. Jednak jak mówi Wojciech Ćwierz, tylko prowizoryczne. - W 2009 roku wywłaszczenie dworu deklarował Konserwator Zabytków, który złożył w tej sprawie wniosek do Starosty Radomskiego - tłumaczy. - Potem sprawa przycichła.
O tym, że dworek przeszkadzał świadczy fakt, że Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wnioskował do Ministra Kultury o wykreślenie pałacyku z listy zabytków. Wtedy odezwała się sama właścicielka, która odwołała się w tej sprawie. Ministerstwo Kultury sprzeciwiło się pomysłowi wykreślenia obiektu z zabytków.

DO URATOWANIA?

- Zespół dworski, czyli dwór, oficyny oraz park w Bartodziejach, w obecnym stanie da się uratować - przekonuje Agnieszka Żukowska, rzecznik prasowy konserwatora zabytków. - Konserwator ma możliwości administracyjne wydawania decyzji nakazujących stosowne zabezpieczenie przez właściciela zabytku.

Jak dodaje, realizacja tych decyzji zależy wyłącznie od właściciela. - Właściciel tej nieruchomości znajduje się poza granicami Polski - tłumaczy rzecznik. - Nie odpowiada na korespondencję administracyjną, co uniemożliwiło przeprowadzenie postępowań administracyjnych, w tym kontroli, zgodnie z przepisami prawa.