Krzysztof Stefańczyk twierdzi, że takie problemy ma co roku.
- Tak jest od kilkunastu lat. Do 1998 roku to jeszcze regularnie miałem wypłacane odszkodowanie, ale od dziesięciu lat mam problemy - opowiada mężczyzna. - Gdy wicepremierem był Andrzej Lepper, szef Samoobrony, to jeszcze się go bano i po jego interwencji odszkodowania wypłacano. Teraz nikt nie chce płacić.
WIELKIE SZKODY
Dziki regularnie, dwa razy w roku, niszczą pola Krzysztofa Stefańczyka. Jedno jest w Lasopolu, ma powierzchnię 0,7 hektara. Rośnie na niej lucerna i koniczyna. W Woli Pieczyńskiej ma dwie działki obok siebie, każda po około 2 hektary. Na nich zasiał trawę. Dziki jednak potrafią na tyle zdewastować pola, że rolnikowi nie pozostaje nic jak załamać ręce.
- Na przykład, w tym roku zwierzęta porobiły takie szkody, tak zryły ziemię, że trudno było potem cokolwiek robić. Podczas prac rekultywacyjnych uszkodziłem maszynę - tłumaczy.
SZKODA NIE PRZYSŁUGUJE
Zawsze po dewastacjach pól przez dziki, mężczyzna zwraca się do Koła Łowieckiego "Ogar" w Sułkowicach, któremu podlegają między innymi wspomniane tereny, o wypłatę odszkodowania.
Koło Łowieckie "Ogar" uzasadniając odmowę wypłaty odszkodowana argumentowało to tym, że szkoda nie przekracza wartości jednego kwintala zbioru.
- Zawsze coś wymyślą, żeby nie zapłacić. Nawet nie chcą wyrównać pól. Gdy skierowałem sprawę do Sądu Rejonowego w Grójcu, wypłacili mi kilkadziesiąt złotych, ale to mnie nie satysfakcjonuje. Będą domagał się więcej - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?