- Tych drzew wyciąć już nie pozwolę, na żadna drogę się nie zgodzę - zapowiada Zofia Przedwojewska-Pieniążek.
(fot. E. Witkowska)
Lipy rosły wzdłuż gruntowej ulicy 15 Grudnia. Jak twierdzi pani Zofia, nikomu nigdy nie przeszkadzały. Do czasu, kiedy na działce obok wybudowany został nowy dom.
Drzewa zostały posadzone 120 lat temu przez dziadka naszej rozmówczyni. Dlatego miała do nich wielki sentyment. - Rosły tyle lat i nikt nie miał nic przeciwko, a teraz tak nagle ktoś chciał je wyciąć - mówi rozżalona pani Zofia.
Na początku marca drzewa zostały mocno przycięte. To wywołało oburzenie pani Zofii i jej córki Iwony. Kiedy zadzwoniły do Urzędu Gminy dowiedzieć się dlaczego tak się stało, dowiedziały się, że drzewa zostaną całkiem wycięte.
- Powiedzieli, że były chore i stwarzały zagrożenie - ubolewa pani Zofia. - A to były najzdrowsze ze wszystkich tutaj, miały dużo słońca i przestrzeni. Jeden pień miał obwód 180 centymetrów a drugi 220 centymetrów. To były zabytki.
W czwartek, 26 marca po drzewach nie było już śladu. Na polecenie gminnych urzędników wycieli je strażacy. Kiedy zobaczyła to pani Zofia, bardzo się zdenerwowała.
- Dla innych drzew, jak Dąb Bartek podpórki robią, ratują jak mogą a tu 120 letnie drzewo wycinają jakby to był śmieć - mówiła. - Gdyby zostawili te kikuty to one by odbiły, ale nawet nie dali im szansy, bo wycięli. I to w majestacie prawa.
Próbowaliśmy się w tej sprawie skontaktować z wójtem gminy. Nie chciał jednak na temat rozmawiać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?