MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy ratowali ranne dziecko

Agnieszka Witczak
Strażacy z Lipska zaprezentowali nam w środę podstawowy sprzęt do ratownictwa medycznego. Używają go do ratowania ofiar wypadków drogowych.
Strażacy z Lipska zaprezentowali nam w środę podstawowy sprzęt do ratownictwa medycznego. Używają go do ratowania ofiar wypadków drogowych. M. Skorupa
Ratownicy tłumaczą się po poniedziałkowej akcji pod Lipskiem. Wszyscy mają nadzieję, że Agatka będzie zdrowa.

O poniedziałkowym wypadku w Dziurkowie w powiecie lipskim słyszeli wszyscy mieszkańcy miejscowości. - Co tu dużo mówić, to ruchliwa droga - macha ręką mężczyzna, którego spotkaliśmy wczoraj koło feralnego przejścia dla pieszych. - Trzeba mieć nadzieję, że dziecko wyżyje.

Ludzie nie kryją za to zdziwienia, że na miejscu zamiast pogotowia zjawił się strażacki samochód i to on przewiózł dziecko do szpitala w Lipsku.

STRAŻACKA KARETKA

Okazuje się, że to nie pierwsza taka sytuacja, bo lipskie Pogotowie Ratunkowe ma tylko… trzy karetki, w tym jedną transportową. - Nie było sytuacji, by ktoś został bez pomocy. Współpracujemy ze strażą i zdarza się, że ekipa medyczna jedzie do wypadku ich samochodem. Tak było w poniedziałek w Dziurkowie - mówi Piotr Pawelec, kierownik Pogotowia Ratunkowego w Lipsku.

Sprawdziliśmy zapis rozmów, które prowadzili dyspozytorka i dyżurny strażak. Wynika z niego, że na miejsce wypadku ratownicy przybyli nie później niż po 10 minutach od otrzymania zgłoszenia.

ZROBIŁAM CO MOGŁAM

- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Zrobiłam wszystko, by dziecko otrzymało fachową pomoc w możliwie szybkim czasie - mówi drżącym głosem Grażyna Piskorowska, dyspozytorka przyjmująca zgłoszenie. - Mam nadzieję, że dziewczynka dojdzie do zdrowia.

Janusz Szylar, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Lipsku podkreśla, że straż prowadzi ścisłą współpracę z pogotowiem.

- Wystarczy sygnał i ekipa medyczna jedzie z nami na miejsce wypadku. Mamy też odpowiedni sprzęt - zapewnia szef powiatowej straży pożarnej.

BOLĄ KOMENTARZE

Po przewiezieniu do szpitala dziecko od razu trafiło w ręce chirurgów. - Konieczna była natychmiastowa operacja. Stan dziewczynki nie pozwalał na transport do innego szpitala. Dopiero około 3,5 godziny później można było ją odwieźć do lecznicy na radomskim Józefowie - mówi Piotr Pawelec.

Lekarz pogotowia i dyspozytorka, jak również strażacy obecni na miejscu wypadku dziwią się, że ludzie negatywnie wypowiadają się o ich akcji. - Gdyby nie zimna krew dyspozytorki, która sprawnie zorganizowała ekipę medyczną do wyjazdu dziecko mogłoby nie żyć. Bolą nas nieprawdziwe komentarze, ale to już ryzyko zawodowe - mówi kierownik pogotowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie