Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak z Radomia wyciągnął mężczyznę z rwącego potoku

ik
Kapitan Przemysław Adamczyk podczas urlopu też ratuje. Podczas majowego weekendu wyciągał turystę z rwącego, górskiego potoku.
Kapitan Przemysław Adamczyk podczas urlopu też ratuje. Podczas majowego weekendu wyciągał turystę z rwącego, górskiego potoku. Łukasz Wójcik
Przemysław Adamczyk w góry wyjechał z rodziną na urlop. Niedługo po zameldowaniu się w pensjonacie był już w akcji. Ruszył z pomocą mężczyznom, których porwała woda.

Przemysław Adamczyk jest kapitanem Państwowej Straży Pożarnej i zastępcą zmiany w radomskiej Jednostce Ratowniczo - Gaśniczej numer 1 przy ulicy Traugutta w Radomiu. Do Zakopanego z rodziną pojechał na długi weekend majowy.

PŁYNĘLI Z NURTEM

- Pensjonat, w którym wynajęliśmy pokój stoi tuż na potokiem Bystrym - opowiada Przemysław Adamczyk. - Właścicielka przestrzegała nas, żebyśmy zamykali furtkę, bo dla dzieci ten potok jest bardzo niebezpieczny.

Pan Przemek kilkanaście minut po przyjeździe zabrał więc dzieci i tłumaczył im, gdzie nie wolno im chodzić. W pewnym momencie usłyszał krzyki, a po chwili zobaczył dwóch mężczyzn, których niosła woda.

- Nurt był wyjątkowo silny, oni desperacko walczyli, ale nie mieli szans, żeby się zatrzymać - relacjonuje nasz rozmówca.

BYSTRY I SILNY

Przemysław Adamczyk krzyknął na żonę, żeby zabrała dzieci i ruszył na pomoc desperatom. Wraz z nim innym mężczyzna, jak się okazało ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Biegli za płynącymi mężczyznami, a po około 500 - 600 metrach skończyła się droga. Pierwszego z mężczyzn porwało dalej. Drugi wpadł w kipiel niewielkiego basenu wydzielonego na potoku.

- Postronni świadkowie trzymali mnie za nogi i ubrania, a ja sięgnąłem do tego mężczyzny i udało się go wyciągnąć - opowiada nasz rozmówca. - Był bardzo poobijany, miał rany na łokciach i plecach, bo obijał się o kamienie, którymi wyłożony jest potok, ale poza tym nic mu się nie stało. Trafił jednak do szpitala.

Drugiego z nieszczęśników wyciągnęli strażacy. Przerzucili nad potokiem liny, które go zatrzymały. On też wyszedł z opresji bez większych obrażeń.

BĘDZIE NAGRODA?

Obaj mężczyźni, jak się okazało mieszkańcy Pabianic, mieli naprawdę wiele szczęścia. Nie ma roku, żeby w potoku Bystrym ktoś nie stracił życia. Woda zwykle nie jest głęboka, ale przybiera po opadach i kiedy z gór spływają wody roztopowe. Tak było właśnie 1 maja.

Potok płynie przez całe Zakopane, od Kuźnic przez centrum miasta, aż na jego peryferie. Rwąca woda, w połączeniu ze śliskim, wyłożonym kamieniami korytem tworzą niebezpieczną pułapkę. W kilku miejscach stoją tabliczki z ostrzeżeniami, do wypadków jednak dochodzi bardzo często.

- Oni płynęli strasznie szybko, a tam nie ma czego się złapać. Bez pomocy z brzegu nie wyszliby z wody - mówi Przemysław Adamczyk.

Brawurową akcję pomocy opisały małopolskie gazety, relacje były też w Internecie. Tak o wszystkim dowiedzieli się koledzy i przełożeniu Przemysława Adamczyka. On sam o przygodzie z Zakopanego nikomu nie opowiadał.

- Nasz komendant Paweł Frysztak wystąpił o nagrodę dla niego do komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej - zdradza Paweł Pora, rzecznik prasowy radomskich strażaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie