Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Student ma swój rozum

Andrzej SAŁATA

Rozmowa z profesorem Mirosławem Luftem, rektorem-elektem Politechniki Radomskiej

* Miły, gładki, lubi być w centrum uwagi. Ale jednocześnie mało konkretny, unika odpowiedzialności, typ "pływaka". Czy wie pan, o kim usłyszałem taką opinię?

- Nie, jestem ciekaw...

* Tak się składa, że o panu!

- W takim razie nie mogę się z tym zgodzić. Że miły? Tak! Że gładki? Tak! Ale jednocześnie uważam, że jestem człowiekiem konkretnym. Proszę spojrzeć na moją kadencję dziekana Wydziału Transportu. Kiedy zaczynałem, mieliśmy 900 studentów. Kiedy kończyłem, było ich trzy tysiące! W dodatku zdobyliśmy prawo nadawania tytułu doktora. Obiecałem również ludziom, że poprawi się ich sytuacja ekonomiczna i dotrzymałem słowa. Już po dwóch latach pracownicy Wydziału Transportu mieli drugie co do wielkości zarobki na uczelni po ekonomii. Czy to jest brak konkretów?

* Dlaczego postanowił pan zostać rektorem?

- To bardzo złożona sprawa. Jeszcze rok temu nie myślałem o kandydowaniu, bo przecież mam swoją pracę naukową, kilka książek do napisania i doktorantów do wypromowania. Ale po rozmowie z wieloma osobami uznałem, że mam jednak tej uczelni coś do zaoferowania. Mam program i ludzi, na których mogę się oprzeć.

* I nie zraziły pana skandale korupcyjne, które ostatnio targają uczelnią?

- Skłamałbym, gdybym odpowiedział, że nie. Ale jestem człowiekiem, który jeśli powie "a", to potem powie i "b".

* Jaki cel stawia przed sobą nowy rektor?

- Przede wszystkim wyczyścić wszystkie brudy, uspokoić atmosferę i opracować strategię rozwoju uczelni. Na razie jej nie ma, nie wiadomo, w jakim kierunku ma się rozwijać.

* Jakie są główne założenia tej strategii?

- Jest ich kilka. Na przykład zwiększenie roli studentów w życiu uczelni. Studenci powinni mieć nie tylko dobre warunki socjalne, ale przede wszystkim możliwość elastycznego wyboru programu studiów. Słowem - muszą być partnerem dla rektora.

* Jak pan sobie to wyobraża?

- Kłania się tu współpraca z samorządem studenckim. Ktoś zapyta: Co student może wnieść od strony merytorycznej?! Ale student ma swój rozum i widzi, że czasem wciska mu się przedmioty, które są potrzebne do siatki płac profesorów, ale jemu nic nie dają.

* A jak zamierza pan przywrócić uczelni dobre imię? Bo to chyba najważniejsze zadanie dla nowego rektora?

- Między innymi przez ocenę jakości kształcenia - zewnętrzną i wewnętrzną. Ta pierwsza będzie prowadzona przez dziekanów i szefów jednostek, którym podlegają pracownicy naukowi. Druga - równoległa - przez studentów. W Stanach Zjednoczonych jest to normalna procedura, u nas dopiero raczkuje. W tym roku akademickim zostały już opracowane wzory specjalnych ankiet dla studentów i od semestru zimowego były już dostępne. Burza związana z korupcją w katedrze matematyki tylko przyspieszyła ten proces.

* Jakie są pierwsze wnioski?

- Na razie mam małe rozeznanie, bo w pierwszej kolejności ankiety otrzymali dziekani. W nowym roku akademickim wydam w tej sprawie specjalne zarządzenie, żeby nie było żadnych niedomówień. Jeśli to zadziała, o korupcji nie powinno być mowy. Ktoś będzie się musiał dwa razy zastanowić, czy mu się to opłaci.

* A jeśli - hipotetycznie - okaże się, że doktor X albo profesor Y jednak bierze, to co pan wtedy zrobi?

- Opracujemy taki system, który pozwoli nam pozbyć się takich osób. Wiele może zależeć od dziekana. Jeśli złoży wniosek, że pan doktor albo pan profesor jest "be", to można taką osobę odsunąć od zajęć, dać czas na poprawę...

* Czy miły i sympatyczny rektor będzie tak zdeterminowany, żeby to zrobić? Żeby wyplenić korupcję?

- Ja uważam, że można być miłym, sympatycznym i jednocześnie zdecydowanym...

* A czy nie czuje się pan trochę odpowiedzialny za to, że Politechnika ma teraz tak fatalną prasę? Przecież w ostatniej kadencji był pan we władzach uczelni.

- Odpowiem tak: czuję się odpowiedzialny za pracowników, którzy mi podlegali. A w stosunku do nich nie było żadnych zarzutów. W stosunku do innych moje kompetencje były ograniczone.

* Tylko że korupcja była tajemnicą poliszynela. Studenci głośno mówili, komu i ile trzeba dać, żeby zdać egzamin. Wszyscy o tym wiedzieli, tylko nie władze uczelni?

- Wie pan... Gdyby do mnie przyszedł student i powiedział, że X lub Y bierze łapówki, na pewno coś bym z tym zrobił.

* A co zrobić, żeby uczelnia poprawiła swoje miejsca w rankingach? Na razie są to raczej odległe lokaty.

- Nie jest tak źle! W rankingu tygodnika "Polityka" Wydział Ekonomiczny znalazł się na 22 miejscu spośród 31 sklasyfikowanych. Czyli oczko wyżej niż rok temu. W "Newsweeku", który uwzględnił wskaźnik pracy dla absolwentów, jesteśmy na 63 miejscu na 100 sklasyfikowane uczelnie. Wśród 99 uczelni państwowych zajęliśmy 44 miejsce. W rankingu 18 politechnik jesteśmy na 13 miejscu. Za nami są politechniki: Łódzka, Rzeszowska, Opolska, Szczecińska i Akademia Techniczno-Humanistyczna z Bielska-Białej. Znajdujemy się też w elitarnym klubie 28 uczelni, które kształcą największą liczbę przyszłych dyrektorów. Wprawdzie na ostatnim, 28 miejscu, ale jednak w najlepszym towarzystwie! Tylko w zestawieniu tygodnika "Wprost" byliśmy na 20 miejscu wśród 22 uczelni technicznych. Ale jeśli nasze obiekty sportowe i baza socjalna dla studentów zostały ocenione tylko na 2,5 punktu na pięć możliwych, to można mieć zastrzeżenia do kryteriów, jakimi kierowali się autorzy rankingu.

* Mimo wszystko, specjalnych powodów do zadowolenia nie ma. Co zrobić, żeby za dwa-trzy lata było lepiej?

- Przede wszystkim trzeba wzmocnić te wydziały, które mają prawo doktoryzowania. Na Wydziale Mechanicznym będzie wkrótce drugi taki kierunek - mechanika. Wydział stanie wówczas przed problemem uzyskania prawa do habilitowania. Gdyby to się udało, bylibyśmy pełnoprawną uczelnią akademicką. Na Wydziale Transportu mamy prawo doktoryzowania i trzeba to utrzymać, na Wydziale Ekonomicznym też. Obecnie stara się o to również Wydział Materiałoznawstwa i Technologii Obuwia. Być może trzeba będzie wzmocnić kadrę naukową tego wydziału.

* Tylko jak to zrobić? Jak przyciągnąć do Radomia samodzielnych pracowników naukowych - profesorów i doktorów habilitowanych?

- Myślę, że to da się zrobić, zwłaszcza jeśli chodzi o młodych, świeżo upieczonych profesorów. W Radomiu mają szansę rozwoju, możemy im stworzyć dobre warunki do pracy. Natomiast w większych ośrodkach giną w tłoku, muszą czekać na swoją kolejkę.

* A jak zdopingować do rozwoju kadrę naukową z Radomia?

- Myślę, że niedługo zdopinguje ją nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, w której mówi się na przykład o ograniczeniu czasu zatrudnienia adiunktów. Ale chodzi także o stworzenie im odpowiednich warunków - promotora i pieniędzy na badania.

* Panie profesorze, wszyscy tak mówią. Jak zdobyć te pieniądze?

- Na przykład z grantów finansowanych przez Unię Europejską. Tylko że o nie trzeba się będzie postarać, zaproponować sensowny projekt badawczy. To na pewno nie będzie tak, że rektor pojedzie i załatwi. Rektor może tylko stworzyć warunki, żeby starać się o takie pieniądze. Podpowiadać, jak je zdobyć.

* Pana rywal, profesor Dionizy Saniawa, podczas przesłuchania w Senacie zwrócił uwagę na przerosty zatrudnienia w administracji i coraz większą biurokrację. A biurokracja to koszty. Jak je zmniejszyć?

- To prawda, dlatego trzeba będzie zrobić przegląd zatrudnienia. Będziemy chcieli zachęcać do odejścia osoby, które zdobyły prawo do emerytury. Ale z drugiej strony, jeśli będzie potrzebny jakiś specjalista, to go zatrudnimy.

* A jeśli okaże się, że gdzieś jest o dwóch pracowników za dużo? Co wtedy?

- Proszę nie starać się wymuszać ode mnie deklaracji, że będziemy takich ludzi wyrzucać na bruk. Nie. Raczej postaramy się je przekwalifikować.

* Co dalej z Wydziałem Nauczycielskim? Na razie są z nim tylko same kłopoty - afera korupcyjna, nieliczna kadra profesorska...

- Wydziałem kieruje dziekan i jego ekipa. W tym miesiącu poznamy nowego dziekana Wydziału Nauczycielskiego i od nowego roku akademickiego będziemy próbowali opanować sytuację.

* Mówi się wręcz o planach likwidacji wydziału...

- Nie, byłbym pierwszym przeciwnikiem takiego rozwiązania. Dlatego, że Wydział Nauczycielski kształci w kilku niszowych specjalnościach, jak na przykład wychowanie fizyczne z zajęciami korekcyjnymi. To od początku była radomska specjalność i absolwenci tego kierunku są potrzebni na rynku pracy. A więc w grę wchodzi raczej uporządkowanie pewnych spraw, a nie likwidacja.

* Skoro jesteśmy przy wychowaniu fizycznym, mamy tam zapowiedź kolejnej afery. Prokuratura bada sprawę sprzedawania studentom prac naukowych. Co pan o tym sądzi? Jest "układ ukraiński" czy go nie ma?

- Ha?!...

* Profesor Zbigniew Bogucki, dyrektor Studium Dokształcania i Doskonalenia Nauczycieli, twierdzi, że jest...

- Ja bym tego tak drastycznie nie nazywał. Tam jest konflikt między studium kierowanym przez profesora Boguckiego a katedrą wychowania fizycznego - panią profesor Bulicz i profesorem Murawowem. Gdzieś w tle są jakieś pieniądze, jacyś ludzie. Na pewno trzeba się będzie temu wszystkiemu przyjrzeć. I to bardzo uważnie. Powiem więcej: już się przyglądam...

* To niewykluczone, że będzie pan musiał przyjrzeć się jeszcze jednej sprawie. Otóż profesor Bogucki sugeruje, że szefowie katedry wychowania fizycznego sfałszowali umowę między Politechniką Radomską i uniwersytetem w Symferopolu. Bardzo ciężki zarzut, panie profesorze!

- Rzeczywiście, bardzo ciężki. Jesteśmy w kontakcie z Symferopolem i sadzę, że w ciągu tygodnia-dwóch ta sprawa zostanie wyjaśniona.

* Na koniec jeszcze raz pana zapytam: czy jako prorektor odpowiedzialny za kadrę, nie ma pan sobie nic do zarzucenia w sprawie kadry wychowania fizycznego?

- Nie, bo za kadrę na wydziale odpowiada dziekan. Moja rola jako prorektora sprowadzała się do wspomagania doktorantów i osób starających się o habilitację, sprawdzania dokumentacji osób ubiegających się o stanowisko profesora nadzwyczajnego. Umowy międzynarodowe zatwierdza Senat uczelni. Ale akurat ta z Symferopolem została podpisana, zanim zostałem prorektorem.

* Dziękuję za rozmowę.

Kim jest nowy rektor Politechniki Radomskiej?

Doktor habilitowany inżynier Mirosław Luft ma 57 lat. Jest radomianinem, absolwentem Technikum Mechanicznego w Radomiu i Wydziału Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiej. Doktorat obronił w 1979 roku na Politechnice Warszawskiej, pracę habilitacyjną w 2001 roku - w Moskiewskim Państwowym Uniwersytecie Komunikacji. Była poświęcona metodom projektowania przetworników do badań diagnostycznych środków transportu. W latach 1990-1996 był prorektorem Politechniki Radomskiej do spraw dydaktycznych i studenckich, potem został dziekanem Wydziału Transportu. Od 2002 roku jest prorektorem do spraw rozwoju kadry i współpracy z zagranicą. W kwietniu tego roku został rektorem Politechniki Radomskiej. Formalnie zostanie nim 1 września. Ma dwóch synów. Starszy, Marcin, ma 32 lata, jest ekonomistą, pracuje w firmie marketingowej w Warszawie. Młodszy, Radosław, ma 26 lat - skończył prawo administracyjne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Żona Barbara jest rencistką. Hobby nowego rektora to jazda na rowerze. Codziennie przejeżdża przynajmniej kilkanaście kilometrów. Rzadko ogląda filmy, za to lubi czytać pamiętniki, literaturę faktu oraz słuchać muzyki klasycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie