Świąteczne zakupy

Do świąt pozostało już tylko dwa dni. Większość z nas jest w samym środku szału świątecznych zakupów, które z roku na rok kosztują nas coraz więcej.

Podczas zakupów trzeba uzbroić się w cierpliwość. Już samo zaparkowanie przed marketem to nie lada wyczyn. Do tego dochodzą ciągnące się kolejki przy kasach i dźwiganie ciężkich siat z zakupami. Taka wyprawa to strata kilku godzin. Dlatego niektórzy pozostają wierni zakupom w mniejszych osiedlowych sklepikach, gdzie spokojnie i bez pośpiechu mogą zaopatrzyć się w potrzebne produkty.

- Kupuję w swoim sklepie, nie chce mi się tracić czasu w markecie - tłumaczy Kazimiera Owczarska, rencistka z Radomia.

MINIMUM 200 ZŁOTYCH,/b>
Wigilijna wieczerza i świąteczny obiad to wydatek minimum 200 złotych. Jeśli do tego doliczyć prezenty robi się z tego niezła sumka.
- Nie stać mnie na prezenty świąteczne - przyznaje Kazimiera Owczarska. - Kupiłam tylko najpotrzebniejsze produkty, szaleć nie zamierzam, zresztą nie mam za co - dodaje.
Rzeczywiście w tym roku święta będą albo skromniejsze, albo musimy się przygotować na większy wydatek. Żywność jest o wiele droższa niż chociażby przed rokiem, a 12 potraw na wigilijnym stole to nie lada wyzwanie dla naszych portfeli. GOTOWE POTRAWY
W ostatnich latach coraz więcej z nas decyduje się na gotowe potrawy wigilijne. Głównym czynnikiem decydującym o zakupie gotowych produktów jest brak czasu.
- Pracuję w Wigilię, nie miałabym czasu na lepienie uszek i pierogów, to bardzo pracochłonne - wyjaśnia Joanna Szeląg. - Dlatego zamówiłam w pobliskim sklepie.
Również w sklepach rybnych dużym powodzeniem cieszą się gotowe filety i gotowe sałatki lub śledzie w sosach. Klienci oszczędzają w ten sposób na czasie w przygotowaniu potraw. NAJDROŻEJ PREZENTY
Zakup upominków dla najbliższych to największy wydatek. Dlatego nie wszyscy decydują się na zakup prezentów pod choinkę. Zazwyczaj radomianie ograniczają się tylko do prezentów dla małych dzieci i ukochanej osoby. Nic w tym dziwnego, bo świąteczne upominki to wydatek rzędu kilkuset złotych. Za przeciętną książkę czy zestaw kosmetyków musimy zapłacić około 30 złotych. Ciepły szalik lub czapka to koszt około 20 złotych, czekoladki 15 złotych, portfel skórzany 100 złotych. Cena zabawek dla najmłodszych waha się od 10 do kilkuset złotych.
Wojciech Augustyn - ma 23 lata. Mieszka w Małęczynie, studiuje w Radomiu. Wspólnie z ojcem zajmuje się też hodowlą karpi. Kawaler "do wzięcia". Zainteresowania: leśnictwo i narciarstwo.
(fot. P. Kutkowski) POLOWANIE NA KARPIAPiotr Kutkowski: * Jak długo żyje karp, zanim trafi do sprzedaży?
Wojciech Augustyn: - Trzy lata. Wtedy jest odławiany. * Z magazynu karp jedzie od razu na targ?
- Nie, tam jest jeszcze płukany w bieżącej wodzie. Chodzi o to, aby zmyć z niego różne osady ze stawu. * Ludzie chętnie kupują karpie?
- Chętnie, choć coraz trudniej jest je sprzedawać. * Konkurencja?
- Tak i to potężna, bo hipermarketów. One mają niskie ceny, a ludzie idą za ceną. * Karpie są w tym roku droższe niż przed rokiem?
- Tak, ale niewiele. Podwyżka była konieczna, bo przecież bardzo zdrożało zboże i inne koszty hodowli. * Co z karpiami, które nie trafiły do sklepu albo nie zostały sprzedane?
- Z powrotem trafiają do stawów i mają przed sobą jeszcze jeden rok życia. * Przejdźmy do przykrej rzeczy - czy klienci kupując karpie proszą też o ich zabicie?
- Spotykamy się z takimi prośbami, ale nie możemy tego robić. To zabronione i Straż Miejska mogłaby nas za to ukarać grzywną. * Czyli ludziom pozostaje "polowanie" na karpia z młotkiem w ręku?
- Wygląda na to, że tak. * Dziękuję za rozmowę.**