Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć osób z Pionek pojechało na granicę z Ukrainą, by rozdawać tam ciepłe posiłki uchodźcom. Przyznają, że było to bardzo emocjonalne

Iza Sawicka
Iza Sawicka
Sześć osób z Pionek pojechało na przejście graniczne w Dorohusku, by wydawać tam ciepłe posiłki uciekającym przed wojną Ukraińcom. Jak przyznają, było to dla nich bardzo emocjonalne i wdzieli tam wiele łez i smutku. Akcja nie udałaby się, gdyby nie wsparcie darczyńców między innymi z Pionek, Kozienic czy Radomia.

Sześć osób z Pionek pojechało na granicę z Ukrainą, by rozdawać tam ciepłe posiłki uchodźcom. Przyznają, że było to bardzo emocjonalne

Wśród osób, które pojechały na granicę, znalazło się małżeństwo z Pionek, które posiada swojego food trucka. To właśnie od nich wszystko się zaczęło.

- Wszystko się zaczęło od tego, że na pewnym portalu food truckowym pojawiło się ogłoszenie dotyczącego tego, że potrzebne są samochody, z których będzie można serwować jedzenie przy przejściach granicznych. My akurat taki mamy, nie potrzebujemy podpinać się do prądu, więc szybko z mężem podjęliśmy decyzję, że jedziemy. Przygotowaliśmy sześćset porcji jedzenia. Później opublikowałam post na swoim Facebooku dotyczący tej akcji. Odpowiedziało na niego wiele osób. Ostatecznie, wyjeżdżając z Pionek, mieliśmy już ponad 2000 porcji posiłków. Darczyńcami byli między innymi hotel z Pionek, restauracja z Kozienic, a także osoby prywatne z okolic. Mieliśmy jechać jednym samochodem razem z mężem, a pojechaliśmy trzema i było nas łącznie sześcioro - mówi Pani Justyna, właściciela food trucka.

Po tym, gdy udało się uzyskać darczyńców, sześcioosobowa grupa z Pionek udała się na przejście graniczne w Dorohusku. Pojechali tam 2 marca, a spędzili tam w sumie 24 godziny. W tym czasie udało im się wydać łącznie około 1300 porcji posiłków, a także 2500 gorących napoi. Wśród przygotowanego jedzenia znalazły się hot dogi, hamburgery, kiełbaski, jajecznica, a także bigos.

- Na miejscu były jeszcze inne food trucki z całej Polski. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane.

Głód, łzy i rodzinne tragedie

Wszystkie z tych sześciu osób, które rozdawały jedzenie, widziało tam wiele zrozpaczonych i załamanych osób z Ukrainy, głównie matek z dziećmi. Jak przyznają, było to dla nich bardzo emocjonalne doświadczenie, które zostało z nimi jeszcze na kilka dni po powrocie.

- Ludzie, którzy przekraczali granicę, byli przede wszystkim bardzo wdzięczni. Za każdy posiłek bardzo nam dziękowali. Było to dla nas trochę trudne doświadczenie pod względem emocjonalnym. Widzieliśmy małe dzieci, kobiety, które miały ze sobą tylko reklamówkę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Raz widzieliśmy też małe dziecko, które płakało i krzyczało do mamy, że chce wracać do domu. To były takie widoki, które zostały z nami jeszcze na kilka dni po powrocie. Sytuacja na granicy była straszna, głównie głód, łzy i rodzinne tragedie - mówi jedna z osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie