Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szok! Najpierw groził, że zabije jeśli jego sprawa nie zostanie załatwiona, potem przystawił pistolet do swojej głowy

/pok/
Chodzi z nożami, urzędników zastrasza pistoletem lub jego atrapą. Boją się go wszyscy, on nie boi się nikogo. I pomimo prowadzonego przez policję i prokuraturę postępowania wciąż cieszy się bezkarnością.

Mężczyzna, mając za sobą kilkunastoletnią odsiadkę w więzieniu za zabójstwo, mieszka w Radomiu wraz z żoną i małym synem w lokalu socjalnym, który otrzymał po spektakularnych akcjach nie czekając w kilkuletniej "poczekalni". Nadal walczy o prawa rodzicielskie do drugiego syna, które zostały mu odebrane. Sprawa toczy się w sądzie, dziecko przebywa obecnie w ośrodku opiekuńczym, mężczyzna spotyka się z nim na widzeniach.

- Na takie spotkania przychodził z nożami za pasem - mówi Halina Janiszek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Radomiu - Ze względu na zagrożenie jakie stwarzał, każda wizyta była obstawiana przed dwóch policjantów.

Z NOŻEM I PISTOLETEM

Mężczyzna kilkakrotnie odwiedzał też osobiście ośrodek, przychodząc z różnymi roszczeniami. Kiedyś wtargnął na prowadzoną w innej sprawie naradę, najbardziej jednak zapamiętano jego odwiedziny 6 sierpnia 2010 roku. Domagając się przyznania mu zasiłku wyciągnął w pewnym momencie przedmiot przypominającym pistolet i skierował go w stronę pracowników. Groził też im nożem. Potem zszedł na partner i przystawiając pistolet do głowy straszył, że się zabije.

- Pod doniesieniem w sprawie popełnienia przestępstwa podpisało się kilku pracowników. Byli oni już przesłuchiwani, ale sprawa nadal nie ma swojego finału - podkreśla Halina Janiszek - Ludzie się boją, nic więc dziwnego, że niektórzy wycofują się już ze swoich zeznań.

DOMOWE ZNĘCANIE

Mężczyzna jest także doskonale znany w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Radomiu, w którym przez blisko dwa miesiące przebywała jego żona, szukając tu schronienia przed małżonkiem.

- Kobieta skarżyła się, że była przez niego bita i zmuszana do różnych rzeczy. Miał ją też zastraszać nożem, przykładając go do gardła. Groził również naszym pracownikom, przypominając jednocześnie swoją kryminalną przeszłość - twierdzi Włodzimierz Wolski, dyrektor Ośrodka.

NA WOLNOŚCI

Postępowanie w sprawie incydentu w MOPS prowadzi od sierpnia Komisariat Policji 3 pod nadzorem prokuratury. Mężczyźnie nie stawiano jeszcze zarzutów i nie stosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych.

- W mieszkaniu mężczyzny było przeszukanie. Nie znaleziono broni, ani atrapy broni. Teraz prowadzone jest dochodzenie w kierunku gróźb karalnych - mówi Rafał Jeżak z zespołu do spraw komunikacji społecznej radomskiej policji.

- Doszło do sytuacji, że nasi pracownicy boją się tego pana i nawet korespondencja do niego wysyłana jest nie kurierem, a pocztą. Gdyby zaistniała potrzeba przeprowadzenia wywiadu środowiskowego przez pracowników, mielibyśmy duży kłopot ze znalezieniem chętnych - podkreśla Halina Janiszek.
A Włodzimierz Wolski dodaje:

- Ten człowiek jest naprawdę niebezpieczny i nieobliczalny, a jego przebywanie na wolności można porównać do tykającej bomby zegarowej, która w każdej chwili może wybuchnąć i spowodować tragedię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie