Pilica Białobrzegi - Szydłowianka Szydłowiec 1:2 (0:0).
0:1 Domagała 72, 1:1 Radecki 88, 1:2 Kośmiński 90.
PILICA
Bolek - Jopek, Siara, Misztal, Banachowicz - Kulej, Orłowski, Stępniewski, Kszczotek - Kocyk Ż, Wojtysiak.
SZYDŁOWIANKA
Wieczorek - Kośmiński, M. Kowalczyk, Wiatrak, Leszczyński - Sala, Rafalski, Ludew, Domagała - Żak, Janik.
Zmiany: Pilica: 56' Aderek za Wojtysiaka, 70' Dąbrowski za Kszczotka, 72' Radecki za Kuleja, 78' A. Kowalczyk za Misztala. Szydłowianka: 67' Czubak za Salę, 73' Koniarczyk za Domagałę, 84' Ogar za Janika.
Sędziował: Maciej Kwiatkowski z Radomia. Widzów: 120.
- Nie licząc premii za wygraną z Warką, to nie dostaliśmy ani stypendiów, ani premii za inne mecze - tłumaczy Artur Anduła, trener gości.
- Cięgle tylko nas zwodzą i obiecują - mówią zgodnie pił-karze z Szydłowca.
Na meczu nie było nikogo z zarządu Szydłowianki. Byli za to kibice tego klubu i to dla nich piłkarze wznieśli się na wyżyny swoich możliwości i wygrali mecz.
MIERNE WIDOWISKO
Pilica uważana była za faworyta tego pojedynku, a zawio-dła na całej linii. Przez 70 min z murawy wiało nudą. Ciekawych akcji z obu stron było jak na lekarstwo. Nie zmienia to faktu, że goście byli zespołem lepszym i przed przerwą po strzałach Przemysława Janika i Michała Kowalczyka powinni prowadzić różnicą co najmniej trzech goli.
Pilica tylko raz zagroziła bramce Michała Wieczorka, kiedy to w 40 minucie, właśnie młody, szydłowiecki golkiper wypuścił piłkę z rąk wprost pod nogi Mateusza Kszczotka, ale ten ostatni nie trafił do bramki.
EMOCJE W KOŃCÓWCE
Mecz na dobre zaczął się w 72 min kiedy to prawą stroną boiska szarżował Artur Ludew, dośrodkował po ziemi do Konrada Domagały, który strzelił pierwszego gola.
Pilica wyrównała w 88 min. Po rzucie rożnym stojący na drugim słupku Mateusz Radecki dostał piłkę i wepchnął ją z najbliższej odległości.
Strata gola nie załamała gości i w 90 min po szybkiej akcji, Sebastian Kośmiński wślizgiem zmienił kierunek piłki i wpadła ona do siatki.
Na tym jednak emocje się nie skończyły, bo w przedłużonym czasie gry Michał Orłowski trafił w słupek, do bezpańskiej piłki doszedł Karol Stępniewski i trafił w poprzeczkę. Okazuje się, że szczęście w tym pojedynku sprzyjało lepszym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?