Szydłowiec. Nieobecni na posiedzeniach radni stracą diety

Pobory rajców nie uległy zmianie. Grupa samorządowców z koalicji proponowała zaś, aby ci, którzy w danym miesiącu nie będą choć raz uczestniczyć w posiedzeniach komisji czy sesjach, tracili diety za ten okres. Idea wydawała się być racjonalna, ale „diabeł tkwił w szczegółach”.

- Negujecie sytuację, gdzie radny przebywa na zwolnieniu lekarskim przez miesiąc i dłużej. Podważacie prawo obowiązujące w całej Polsce. Komu chcecie dokuczyć? - pytał inicjatorów projektu Józef Jarosiński z Prawa i Sprawiedliwości.

Marek Plewa z koalicyjnego Porozumienia Gospodarczego wysnuł swoje wątpliwości. - Kierunek jest słuszny, ale ja proponuję, aby zmniejszać diety proporcjonalnie do ilości nieobecności na posiedzeniach - mówił. Maciej Kapturski z opozycyjnego klubu Wspólnoty Ziemi Szydłowieckiej tłumaczył: - Mamy XXI wiek, laptopy, radny nawet w czasie choroby, gdy przebywa w domu, może wymieniać się materiałami.

Głos zabrała Dorota Jakubczyk z Porozumienia Gospodarczego. - To bardzo dobry krok, bo niektórzy z was lekceważą pracę w radzie i przebrali już wszelką miarkę. Przykładem jest ostatnie posiedzenie komisji budżetowej. Przychodzą na nie przedstawiciele zakładu pracy Profel. Jako przewodnicząca komisji czekam pięć, dziesięć minut, bo nie ma kworum. Panowie tymczasem siedzą i obserwują nas. Czy tak powinno być? - strofowała radna. Co do zwolnień lekarskich, wyjaśniała, że są one honorowane, gdy strony obowiązuje stosunek pracy, nie zaś w przypadku sprawowania mandatu.

Nad uchwałą o dietach radni głosowali jawnie imiennie. Za zmianami było osiem osób: Dorota Jakubczyk, Marek Artur Koniarczyk, Anna Majstrak, Dorota Pęksyk, Adam Pietras, Tadeusz Rut, Arkadiusz Sokołowski i Paweł Surdy, przeciwko opozycja: Paweł Bloch, Krzysztof Gula, Leszek Jakubowski, Maciej Kapturski, Agnieszka Ślizak oraz Józef Jarosiński, wstrzymał się Marek Plewa.