Szydłowiec. Radni na sesji spierali się o statut i nowe uprawnienia szefa rady

Opozycji nie podobał się zapis mówiący o tym, że przewodniczący rady ma między innymi ustalać posiedzenia komisji stałych w radzie. Podczas przedświątecznej sesji w Zamku część dopytywała, skąd taki przywilej.

- Statut gminy to nasza mała konstytucja. Trzeba ją dopracować. Prawo, które stanowimy, powinniśmy sami szanować - argumentował Józef Jarosiński, wiceprzewodniczący rady, reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość.

Radca prawny z ratusza nie był też w stanie określić w trakcie sesji, czy uprawnienia, jakie część radnych chciała nadać w statusie przewodniczącemu są zgodne z wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Wątpliwości w tej sprawie miał też drugi wiceprzewodniczący samorządu, Marek Plewa (Porozumienie Gospodarcze).

- Nie ma podstaw, aby wyróżniać przewodniczącego, gdyż jest to taki sam radny jak każdy z nas, tylko ma dodatkowe obowiązki - tłumaczył Marek Plewa.

Sam przewodniczący Marek Artur Koniarczyk przekonywał, że inicjatywa nie oznacza żadnych specjalnych względów, gdyż projekty uchwał i tak musi przegłosować większość.

Ostatecznie rada przyjęła projekt uchwały w sprawie nowego statutu dzięki ośmiu głosom członków koalicji (siedem osób było przeciwko).

Oceniają uchwałę

Maciej Kapturski, radny Wspólnoty Ziemi Szydłowiec-kiej:
- Nie popieram tej uchwały. Kluczowe jest dla mnie sformułowanie, że „przewodniczący ustala posiedzenia komisji”. Rozumiem, że ma koordynować, ale ustalać? Spowoduje to tylko zamęt.

Arkadiusz Sokołowski, radny Porozumienia Gospodarczego:
- Uważam, że inicjatywa uchwałodawcza przewodniczącego pozwoli przede wszystkim usprawnić wewnętrzną pracę rady. Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że jest to specjalne wyróżnienie. Takie wypowiedzi to tylko personalne „wycieczki”.