TetroTrip 2016. Niepełnosprawny Artur Wachowicz o swojej podróży przez 12 krajów Europy

- Bariery mamy w naszych głowach. Jeśli uznamy, że są naszą imaginacją, to je pokonamy. Warto walczyć o marzenia - mówi Artur Wachowicz, który ma sparaliżowaną większą część ciała po wypadku rowerowym. Obecnie jest bezrobotny, ale wcześniej pracował jako analityk komputerowy. Dziś radzi sobie z obsługą klawiatury, trzymając ołówek w ustach. Wraz z żoną Anią odbył trwającą 52 dni podróż po Europie, a teraz przekonuje wszystkich niepełnosprawnych, że warto walczyć o realizację swoich marzeń.

W środę małżeństwo Wachowiczów spotkało się w Urzędzie Miejskim w Radomiu z dużą grupą niepełnosprawnych oraz wiceprezydentem Radomia Jerzym Zawodnikiem.

- Cieszę się, że po tak wspaniałej podróży możemy się spotkać tutaj. Na tym konkretnym przykładzie pokazujemy wszystkim, że niepełnosprawność nie jest wyrokiem. Wszyscy niepełnosprawni mogą podróżować, realizować się, jeśli tego naprawdę chcą i pragną - powiedział wiceprezydent Radomia Jerzy Zawodnik. Dodał, że takie osoby mają wiele możliwości zdobywania wiedzy, ubiegania się o zatrudnienie, a także realizację swoich pasji, a miasto ma obowiązek pomagać im w zdobywaniu funduszy.

To było 5 września 2010 roku. Artur jechał szybko rowerem, aby dostarczyć klucze koledze czekającemu na dworcu. Nie dojechał. Zabrakło 200 metrów. Chcąc ominąć schody i zjeżdżał z górki bokiem. Nie zauważył, że górka jest ścięta pionowym spadkiem o wysokości jednego metra. Upadł głową na trawę. Doszło do zmiażdżenia dwóch krążków międzykręgowych na odcinku szyjnym. Od tej pory nie może ruszać ani rękami ani nogami.

- Nie mam żadnych dobrych rad, jak się zachować w takiej sytuacji. Każdy przeżywa to indywidualnie. Był szok, niedowierzanie, rozpacz. Potem pomyślałam sobie, że będą do końca życia pchała ten wózek. Miałam jednak siłę wierzyć, że będzie lepiej i przetrwaliśmy - mówi Ania, wówczas dziewczyna, a dziś żona Artura.

Artur twierdzi, że najtrudniejsza była akceptacja sytuacji, w której się znalazł. Wychodzenie z depresji miało kilka etapów. Załamywał się. Nie chciał jeść. Do jako takiej równowagi doprowadzał go ojciec.

- Pomysł objazdu Europy zrodził się z potrzeby spełnienia marzeń - mówi Artur. Ania chciała zobaczyć Barcelonę, pobyć w ciepłych krajach. - Stwierdziliśmy czemu nie? Skoro wyszliśmy z największego dołka, skoro potrafimy sami ze sobą dawać sobie radę, to czemu nie zacząć podróżować? Jesteśmy normalnymi ludźmi - mówi Artur.

Udało im się zdobyć pieniądze i wyjechali w podróż życia. Teraz planują kolejną - do Stanów Zjednoczonych.

Wyprawa Tetro Trip Nazwa wyprawy, która prowadziła przez 12 krajów Europy nawiązuje do nazwy niepełnosprawności Artura. Artur wraz z Anią odwiedzili w ciągu 52 dni Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię, Portugalię, Włochy, Monako, Watykan, Słowenię, Słowację, Austrię, Czechy. Dotarli do wszystkich stolic tych państw. Podróżowali specjalnie przystosowanym busem. Spali w hotelach, ale też w pojeździe. Wyruszając w podróż chcieli zrealizować swoje marzenia, ale też przy okazji przetestować systemy ułatwień funkcjonujących w różnych krajach Europy. Zauroczeni byli udogodnieniami dla niepełnosprawnych, które zorganizowano w Hiszpanii, najgorsza pod tym względem okazała się Portugalia, a zwłaszcza Lizbona. Na podróż, również pod patronatem „Echa Dnia”, zebrali ponad 30 tysięcy złotych, z czego 6 dołożył Urząd Miejski w Radomiu.