Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tie-break był w zasięgu. Niedosyt w szeregach Cerradu Czarnych po meczu z Asseco Resovią [WIDEO]

Michał Nowak
Michał Nowak
Cerrad Czarni Radom przegrali w Rzeszowie z Asseco Resovią 1:3.
Cerrad Czarni Radom przegrali w Rzeszowie z Asseco Resovią 1:3. Michał Nowak
W sobotnim spotkaniu PlusLigi, siatkarze Cerradu Czarnych przegrali na wyjeździe z Asseco Resovią Rzeszów 1:3. Goście mieli jednak spory niedosyt, bowiem do Radomia wrócili bez zdobyczy punktowej, choć tie-break był w zasięgu.

Relacja i galeria zdjęć z sobotniego meczu TUTAJ.

Po dwóch pierwszych setach, Cerrad Czarni przegrywali na Podpromiu 0:2 i ich gra nie wyglądała najlepiej. Po dziesięciominutowej przerwie radomianie wrócili na plac gry odmienieni. Trener Robert Prygiel zdecydował się na roszady w składzie. Wojciecha Żalińskiego zastąpił Kamil Kwasowski, a Kamila Droszyńskiego debiutant Dmytro Dołgopołow. Gra gości się odmieniła. W trzeciej partii zdominowali rywali, a w czwartej byli o krok od doprowadzenia do tie-breaka.

- Jechaliśmy do Rzeszowa z nadziejami na jakąś zdobycz punktową. Nie ma co ukrywać, że gospodarze byli faworytem tego meczu. To drużyna bardzo utytułowana, mają w składzie wielu wyśmienitych zawodników, ale na pewno nie jest to taki Rzeszów, jak parę lat wcześniej, więc jesteśmy rozczarowani, że nie wywalczyliśmy choćby punktu. Przez pierwsze dwa sety nasza gra była słaba i zasłużenie przegrywaliśmy. Później, po zmianach, nowo wprowadzeni zawodnicy wnieśli sporo jakości do naszej gry. W trzecim secie bardzo dobra nasza gra i dominacja. W czwartym punkt za punkt i niestety to my pękliśmy, popełniliśmy jeden czy dwa błędy więcej. Biorę na kark brak komunikacji nowego rozgrywającego z zawodnikami. Szkoda, jesteśmy w takiej sytuacji, że przez nieszczęśliwą kontuzję Dejana musimy w trakcie sezonu jeszcze się zgrywać. Karol Droszyński nie miał w sobotę dobrego dnia i zdecydowaliśmy się grać z Dimą. Momentami to wyglądało już bardzo fajnie, ale w sytuacji stresowej przyszedł moment zawahania, niedokładność, brak zrozumienia. To spowodowało, że nie udało nam się wygrać czwartej partii. Wydaje mi się, że w trzecim i czwartym secie nie byliśmy drużyną słabszą. Żałujemy, bo punkt zdobyty tutaj i doprowadzenie do tie-breaka, to byłby dobry wynik, a w piątym secie mogłoby się wszystko zdarzyć. Trudno, wygrał Rzeszów i gratuluję im trzech punktów. My pałamy już rządzą rewanżu w drugiej rundzie - skomentował po zakończeniu meczu Robert Prygiel, trener Cerradu Czarnych Radom.

Niedosyt po sobotnim spotkaniu czuł też Kamil Kwasowski, przyjmujący radomskiej drużyny.

- Zabrakło niewiele. Może trochę koncentracji w końcówce, może nieco szczęścia, mniej popełnionych błędów. Może wtedy doprowadzilibyśmy do tie-breaka. Prezentowaliśmy w sobotę dobrą siatkówkę i kibicom mogła się podobać nasza gra. Emocji nie zabrakło. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną i uważam, że nie mamy się czego wstydzić, ale jest bardzo duży niedosyt, że nie zdobyliśmy na tym terenie chociaż jednego punktu - podkreślał zawodnik, który pojawił się na placu gry wchodząc z kwadratu dla rezerwowych. To między innymi dzięki jego świetnej zagrywce, Cerrad Czarni na początku trzeciej partii wypracowali sobie dużą przewagę.

- Zespół z Rzeszowa w dwóch pierwszych setach zagrywał bardzo dobrze, my z kolei mieliśmy problemy z przyjęciem. Potem my ich odrzuciliśmy od siatki i gra się wyrównała. Grając z takimi zespołami trzeba ryzykować zagrywką i grać odważnie - zaznaczył.

- Ewidentnie Wojtek Żaliński nie miał swojego dnia w przyjęciu. Po jego zmianie Kamil Kwasowski bardzo uspokoił nam grę w tym elemencie. Przed sezonem mówiłem, że jest to zawodnik bardzo wartościowy i wiele nam pomoże i to się potwierdza. Kamil zarówno uspokoił przyjęcie, dodał tam jakości, jak i wzmocnił zagrywkę. Tak to jest w siatkówce, że prowadząc kilkoma punktami ręka mniej drży i można odważniej zagrywać i tak było chociażby w przypadku Rossarda. Później, kiedy Rzeszów przegrywał lub był na styku to te zagrywki były już zupełnie inne. I z drugiej strony tak samo. Kiedy my, dzięki zagrywce Kamila wypracowaliśmy sobie przewagę, to każdy potem u nas robił asa, bo byliśmy odważni. Szkoda, bo zagrywka była w naszym wykonaniu w tym spotkaniu bardzo dobra. Dwanaście asów przy dwunastu zepsutych zagrywkach to jest super współczynnik. Jeśli tak będzie w kolejnych meczach to będę bardzo się cieszył - dodał trener Prygiel.

W czwartej odsłonie radomianie mieli niewielką przewagę, kiedy to trener Roberto Serniotti zdecydował się na ponowne wprowadzenie na plac gry Jakuba Jarosza, który co prawda wyszedł w podstawowym składzie, ale nie spisywał się najlepiej. Po powrocie na boisko, jego gra wyglądała zdecydowanie lepiej, co przyczyniło się do odrobienia strat.

- Widziałem, że tracimy dwa czy trzy punkty i próbowałem jak tylko mogłem, aby odwrócić tę niekorzystną sytuację. Cieszę się, że się udało i wygraliśmy za trzy punkty. Uważam, że zagraliśmy bardzo dobry mecz w zagrywce. Potem było widać, że oni postawili wszystko na jedną kartę, to było takie szaleńcze ryzyko, ono musiało się w końcu gdzieś przerwać. Mieliśmy świadomość, że to nie może trwać wiecznie i cieszę się, że sami nie popadliśmy w jakąś histerię z tego powodu, że straciliśmy jeden set. Ważne jest zwycięstwo - podkreślał po meczu atakujący Asseco Resovii.

- Nie jest to dla nikogo nowość, że jak się schodzi do szatni po tych dwóch setach, to różnie to potem bywa i tak też bywało z nami. Tutaj straciliśmy na szczęście tylko jeden set i wygraliśmy, a teraz punkty są dla nas bardzo ważne - skomentował z kolei Bartłomiej Lemański, który po zakończeniu meczu otrzymał statuetkę MVP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie