Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tie-break w Radomiu. Cerrad Czarni ambitne walczyli, ale przegrali z PGE Skrą Bełchatów

Michał Nowak
Michał Nowak
Cerrad Czarni prowadzili już z PGE Skrą Bełchatów 2:0, ale ostatecznie przegrali po tie-breaku.
Cerrad Czarni prowadzili już z PGE Skrą Bełchatów 2:0, ale ostatecznie przegrali po tie-breaku. Joanna Gołąbek
W meczu 7. kolejki PlusLigi, siatkarze Cerradu Czarnych Radom po emocjonującym spotkaniu przegrali z PGE Skrą Bełchatów po tie-breaku 2:3.

Cerrad Czarni Radom - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:21, 25:18, 20:25, 21:25, 12:15)
Cerrad Czarni: Droszyński 6, Filip 24, Żaliński 10, Fornal 12, Teryomenko 8, Ostrowski 8, Watten (libero) oraz Kwasowski 1, Ziobrowski 1, Huber.
PGE Skra: Łomacz 1, Wlazły 17, Katić 3, Ebadipour 5, Lisinac 18, Kłos 10, Piechocki (libero) oraz Janusz, Romać 3, Bednorz 11, Milczarek (libero), Penchev 7.
Sędziowie: Wojciech Maroszek i Marek Lagierski.
MVP meczu: Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów).

Piątkowy pojedynek pomiędzy Cerradem Czarnymi Radom a PGE Skrą Bełchatów cieszył się dużym zainteresowaniem kibiców, którzy wykupili komplet wejściówek. Trybuny hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ulicy Narutowicza 9 wypełniły się więc po brzegi po raz pierwszy w tym sezonie.

W trakcie spotkania prowadzona była zbiórka pieniędzy na rzecz chorej Igi. Więcej o akcji pisaliśmy TUTAJ.

Siatkarzom z Bełchatowa w radomskiej hali zawsze grało się ciężko. Nie inaczej było i tym razem. Premierowa odsłona rozpoczęła się od długiej wymiany zakończonej technicznym atakiem Milada Ebadipoura. Ze środka szybko odpowiedział Dmytro Teryomenko. Pierwsze akcje to wymiana ciosów z obu stron, choć inicjatywa była nieznacznie po stronie bełchatowian. Duże brawa zebrali radomianie po akcji przy stanie 7:7, kiedy to ofiarnością w obronie popisał się Dustin Watten, a potem Michał Filip zakończył atak. Chwilę później atakujący zablokował Ebadipoura (9:7). Parę minut później irański przyjmujący posłał asa serwisowego i Skra wróciła na prowadzenie (10:11). Żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie większej, bezpiecznej przewagi. Gra radomian wyglądała naprawdę dobrze. Podopieczni trenera Roberta Prygla podeszli do meczu z faworytem bez kompleksów. Po atakach Wojciecha Żalińskiego i Tomasza Fornala Cerrad Czarni wyszli na najwyższe jak dotąd, trzypunktowe, prowadzenie (18:15), a o czas poprosił trener Roberto Piazza. Kilka chwil później po dobrym plasie Teryomenki przewaga wzrosła do czterech "oczek" (21:17). Gospodarze nie zamierzali jej zmarnować - po asie serwisowym Filipa było 23:18, a skuteczny blok dał piłkę setową! Miejscowi wykorzystali ją po dobrym ataku Filipa i objęli prowadzenie w meczu.

Już w pierwszej akcji drugiej odsłony trener Robert Prygiel poprosił o challenge dla swojego zespołu i miał rację, bowiem goście pomylili się w swojej akcji. Świetnie prezentował się Filip, który kończył ataki zarówno z wysokiej, jak i sytuacyjnej piłki i zamieniał je na punkty dla swojej drużyny. Po paru świetnych akcjach gospodarze złapali wiatr w żagle i po skutecznym zbiciu Fornala było już 8:5 i o czas poprosił trener PGE Skry. Z każdą kolejną udaną wymianą radomianie jeszcze bardziej się nakręcali. Z drugiej piłki świetnie kiwał Kamil Droszyński i było już 10:6. Po atomowym serwisie Żalińskiego (118 km/h!) piłkę przechodzącą skończył Filip i przewaga jeszcze wzrosła (14:8). Cerrad Czarni grali bardzo konsekwentnie, ustrzegali się prostych błędów i utrzymywali wysokie prowadzenie (18:11). Po błędach Nikolaya Pencheva i Bartosza Bednorza przewaga gospodarzy wzrosła do jedenastu punktów (23:12)! W końcówce bełchatowianie zmniejszyli nieco stratę, ale była ona zbyt duża, aby zdołali odwrócić losy tej odsłony. Ostatecznie, radomianie wygrali ją po autowym serwisie Szymona Romacia (25:18).

Od początku trzeciego seta na placu gry w szeregach Skry nastąpiły trzy zmiany. Penchev i Bednorz zastąpili Ebadipoura i Katicia w przyjęciu, a na libero pojawił się Milczarek w miejsce Piechockiego. Goście poprawili swoją grę w stosunku do poprzedniej partii i objęli minimalne prowadzenie. Szybko jednak Cerrad Czarni doprowadzili do remisu, kiedy to potrójnym blokiem zatrzymany został Mariusz Wlazły (8:8). Kolejne minuty to zacięta walka punkt za punkt, kiedy to ani jeden, ani drugi zespół nie potrafił odskoczyć rywalowi. Po autowym ataku Filipa trener Prygiel poprosił o czas dla swojej drużyny (16:17), a tuż po nim młody Droszyński przytomnie przepchnął na siatce doświadczonego Wlazłego. Kilka chwil później jednak po asie serwisowym atakującego, PGE Skra wyszła na dwupunktowe prowadzenie (18:20), a zaraz potem kapitan bełchatowian dołożył skuteczny atak z drugiej linii. Sygnał do odrabiania strat dał Filip, ale na więcej przyjezdni nie pozwolili i wygrali seta numer trzy.

Gospodarze trochę nerwowo zaczęli czwartą partię (1:3) i popełnili parę błędów własnych, ale szybko opanowali sytuację (5:4) i gra się wyrównała. Z biegiem czasu jednak Skra wypracował sobie przewagę. Po bloku na Kamilu Kwasowskim, wprowadzonym chwilę wcześniej w miejsce Żalińskiego, było 7:10. Cerrad Czarni mieli problemy ze skończeniem swojej akcji, a kontrataki na punkty zamieniali bełchatowianie. W szeregach radomian pojawiło się też sporo błędów własnych, których wcześniej unikali. Po autowym zbiciu Filipa tablica wskazywała wynik 11:16. Przyjezdni w kolejnych minutach utrzymywali wypracowaną przewagę. Podopieczni trenera Prygla próbowali odrobić stratę, ale to PGE Skra zwyciężyła po błędzie Fornala w zagrywce i doprowadziła do tie-breaka.

Skuteczny atak Filipa rozpoczął decydującą tego wieczoru odsłonę. Po pierwszej wymianie ciosów, trzy punkty z rzędu zdobyli bełchatowianie (3:6). Najpierw zatrzymany został Fornal, potem ten sam gracz ustrzelony został zagrywką przez Wlazłego, a kapitan PGE Skry w kolejnej akcji posłał asa serwisowego. To był bardzo dobry fragment w wykonaniu atakującego przyjezdnych, który po czasie dla Roberta Prygla zdobył kolejne "oczko" dla swojego zespołu (3:7). Drużyny zmieniały strony boiska przy stanie 5:8. Z zagrywką Michała Ostrowskiego nie poradził sobie Robert Milczarek i było 9:11. Gospodarze ambitnie walczyli do samego końca, ale ostatecznie to faworyt z Bełchatowa okazał się lepszy i wygrał mecz po skutecznym ataku Bednorza. Siatkarzom z Radomia pozostał więc jeden punkt do ligowej tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie