MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny przypadek

/jp/
- Na ratunek sąsiadom pierwszy pospieszył Stanisław Glibowski. Na zdjęciu: pokazuje pogorzelisko.
- Na ratunek sąsiadom pierwszy pospieszył Stanisław Glibowski. Na zdjęciu: pokazuje pogorzelisko. J. Petz

76-letni mieszkaniec Ludwikowa (gm Jedlińsk) zmarł, a jego 72-letnia żona Henryka w stanie ciężkim została odwieziona do szpitala - to skutek nieszczęśliwego wypadku, jaki wydarzył się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Oboje zatruli się dymem, który najprawdopodobniej powstał od pożaru firanki. Ten z kolei został wywołany od płonącej świeczki, pozostawionej bez opieki.

Tragicznego odkrycia dokonał wczoraj około godziny 6.50 Stanisław Glibowski, mieszkaniec Ludwikowa. Od trzech lat niemal codziennie pomagał on sąsiadowi, 76-letniemu Wacławowi S., zrobić zastrzyk z insuliny. W poniedziałek rano również wszedł do domu sąsiada.

- Wewnątrz były kłęby czarnego, gryzącego dymu. Nigdzie nie było widać ognia. Otworzyłem drzwi i pobiegłem po pomoc do sąsiadów. Razem weszliśmy do środka. Wybiliśmy szybę, po to, by zrobić przeciąg - opowiada Stanisław Glibowski.

Podczas sąsiedzkiej akcji ratowniczej mężczyznę i kobietę przeniesiono do innego pomieszczenia. Oboje żyli. Bardzo szybko przyjechały dwie karetki pogotowia. Lekarz stwierdził zgon mężczyzny, kobietę w stanie ciężkim, z poparzeniami górnych dróg oddechowych, odwieziono do szpitala na Józefowie.

- Jej stan jest krytyczny. Tylko tyle mogę powiedzieć - poinformował nas wczoraj w południe lekarz dyżurny na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej Szpitala na Józefowie.

- Prokurator stwierdził, że był to nieszczęśliwy przypadek i zdecydował o odstąpieniu od czynności tej sprawie - powiedział Rafał Jeżak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.

Z komunikatu Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu wynika, że przyczyną zatrucia się obojga starszych ludzi był pożar firanki, która zapaliła się od świeczki. Za taką wersją przemawiają ślady po pożarze. W mieszkaniu małżeństwa S. wnęki okienne są bardzo płytkie. Jeśli na malutkim parapecie postawiono świeczkę, to nawet nie musiała się ona przewrócić, by wywołać pożar firanki. Strażacy ustali, że domownicy prawdopodobnie ugasili firankę, lecz nie dogaszona tliła się do rana. Firanki zawieszone w mieszkaniu S. były wykonane ze sztucznego tworzywa.

- Na skutek rozkładu termicznego tworzyw sztucznych wydzielają się toksyczne substancje, m.in. cyjanki. Są one niezwykle groźne dla zdrowia i życia ludzi - informuje brygadier Krzysztof Styczeń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Radomiu.

Po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II ludzie spontanicznie wystawiali płonące świeczki w oknach. W wielu parafiach apelowali o to księża.

- Nie chcemy absolutnie zakazywać ludziom czcić pamięć Ojca Świętego poprzez zapalenie w oknie świeczki. Problem jest jednak w tym, że te świeczki stawiane są wieczorem, kiedy ludzie zamierzają iść spać. Gdy ktoś zaśnie, nieszczęście jest już bardzo blisko. Dlatego muszę zaapelować o szczególną ostrożność, a przede wszystkim o zgaszenie świeczki przed zaśnięciem - powiedział Krzysztof Styczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie