Trenerzy z regionu siedzą w domu. Co robią w wolnych chwilach?

Bolesław Strzemiński - Proch Pionki

Bolesław Strzemiński, szkoleniowiec pionkowskiego Prochu sporo czasu siedzi w domu.
- Ponieważ jestem w grupie ryzyka to rzeczywiście sporo siedzę w domu i tego nadmiaru czasu mam dużo. Wychodzę jedynie do sklepu, po niezbędne produkty, albo na mały spacerek z żoną. Najbardziej ubolewam, że z wnuczkami i dziećmi niestety nie mamy teraz kontaktu. Trochę gramy z żoną w karty, w remika i w kości i czekamy aż wszystko się skończy. Najważniejsze, że dobrze się czują, że są zdrowi, nie dopadł ich ten potworny wirus. Pamiętajmy, że piłka nożna jest tylko dodatkiem do życia, Najważniejsze jest zdrowie i rodzina. Moze potem, kiedy to się już wszystko skończy, inaczej spojrzymy na to co się wydarzyło. W naszym życiu panuje za duży pęd, chcemy się ścigać ze sobą, każdy chce być najlepszy. Może z jednej strony dobrze ze to się zastopowało - zastanawia się szkoleniowiec pionkowskiego czwartoligowca.