Jest to o tyle ważne, że teraz znacznie wzrosły stawki mandatów i punktów karnych, a za zbyt szybką jazdę w terenie zabudowanym można stracić prawo jazdy. Tymczasem na naszych drogach jest wiele takich miejsc, gdzie ograniczenia prędkości czy inne znaki są stawiane kompletnie bez głowy i jakiejś głębszej logiki.
Stwórzmy razem listę absurdalnych ograniczeń. My spróbujemy powalczyć, by zniknęły. Czekamy na zgłoszenia pod adresem: [email protected] poprzez wiadomość na Facebooku @Echo Dnia Radomskie lub telefonicznie pod numerem 48-38-21-150.
Są znaki ograniczają prędkość na przykład do 30 kilometrów na godzinę, bo zostawili je tam drogowcy przy okazji prac i... zapomnieli zdjąć. Bywają też takie odcinki, gdzie przy wyjeździe z terenu zabudowanego można jechać 80 kilometrów na godzinę, a po krótkim czasie 70, a potem znów trzeba zwalniać do "pięćdziesiątki" i tak kilka razy pod rząd. Tak jedzie się chociażby drogą krajową numer 12 ze Zwolenia do Radomia.
Niektórzy zwracają uwagę na kompletny brak logiki w oznakowaniu dróg. Kierowców jadących w jedną stronę obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę, ale tylko miejscowe. Gdy wracają tą samą trasą, mimo prostej drogi, ograniczenie obowiązuje na całym odcinku.
Na drogach wojewódzkich czy gminnych w bardzo wielu miejscowościach często wręcz brakuje odpowiednich znaków. Okazuje się, że wjeżdżając do miejscowości nie ma znaku mówiącego, że to teren zabudowany. Bywa też tak, że taki znak stoi tylko przy wjeździe do jednej miejscowości, a kolejną ozdabia tylko zielona tablica. Policjanci uważają jednak, że trzeba tam jechać "50" i wlepiają mandaty, chociaż nie było powtórzenia znaku "teren zabudowany".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?