MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Twarde lądowanie

Andrzej SAŁATA

Danuta Grabowska odchodzi na emeryturę, Maria Dziuba będzie doglądać swojego sadu, Tadeusz Balcerowski skupi się na kierowaniu spółdzielnią "Rolmlecz". Dla nich przegrana w wyborach nie jest aż tak bolesna. Ale dla niektórych posłów i senatorów utrata mandatu może oznaczać wyjątkowo twarde lądowanie w nowej rzeczywistości.

Zbigniew Gołąbek był senatorem Sojuszu Lewicy Demokratycznej od 1997 roku. Cztery lata temu uzyskał ponad 74 tysiące głosów, teraz tylko nieco ponad 20 tysięcy.

- W tych wyborach nie miało znaczenia, kto ile zrobił dla ludzi - tłumaczy przyczyny swojej porażki. - Wyborcy głosowali na znaczek, a nie na osoby. A znaczek Sojuszu Lewicy Demokratycznej tym razem nie był specjalnie w cenie. Wahadło przesunęło się w prawą stronę.

Na razie jeszcze nie wie co będzie teraz robił. Zanim na dobre zajął się polityką był zastępcą kierownika internatu Zespołu Szkół Budowlanych w Radomiu. Ale do zawodu raczej nie wróci. Wprawdzie cały czas podnosił swoje kwalifikacje, ale nie jest nauczycielem mianowanym, musiałby więc zaczynać karierę zawodową prawie od nowa. Dlatego myśli o czymś innym. O czym?

- Jeszcze nie wiem. Liczę, że wśród ludzi, którym pomagałem, będąc senatorem, znajdą się tacy, którzy teraz mnie pomogą - mówi z rozbrajającą szczerością.

Spokojnie na emeryturę

Drugą kandydatką Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach do Senatu była Danuta Grabowska. Otrzymała prawie 23 tysiące głosów. Wystarczyło to do zajęcia tylko siódmego miejsca.

- Przyjęłam ten wynik bez specjalnych emocji - przekonuje. - Nikomu nie jest miłe przegrywać, ale wynik wyborów trzeba uszanować i życzyć zwycięzcom, żeby spełnili obietnice i zrobili coś dla Polski.

Danuta Grabowska miała najdłuższy w regionie radomskim staż parlamentarzystki. Była nią, z krótką, półtoraroczną przerwą, od 1989 roku. Co zrobi po utracie mandatu? - Mam wypracowaną nauczycielską emeryturę i spokojnie na nią przejdę - odpowiada.

Podobnie jak Zbigniew Gołąbek nie zamierza całkowicie zerwać z polityką. Chciałaby się udzielać w swoim kole Sojuszu Lewicy Demokratycznej, pomagać młodszym kolegom z partii, służyć swoim doświadczeniem.

- Na pewno nie będę się na nikogo obrażać - zapewnia. - Najpierw jednak muszę uporządkować swoje biurko.

Ktoś bez zawodu

Wiesława Sadowska była w poprzedniej kadencji senatorem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Teraz otwierała poselską listę Socjaldemokracji Polskiej. Zdobyła tylko niecałe dwa tysiące głosów, jedną trzecią wszystkich oddanych w okręgu radomskim na partię Marka Borowskiego.

- To były moje czwarte wybory - wylicza. - Dwa razy kandydowałam w wyborach samorządowych i dwa razy w parlamentarnych. Trzy razy wygrałam, więc przyzwyczaiłam się do wygrywania, ale przecież zawsze trzeba się liczyć z porażką. To jest na pewno bolesne i przykre, ale nie odbieram tego jako osobistej klęski. Jest to raczej porażka mojej partii, która, jak się okazało, nie miała większych szans.

Sadowska przyznaje, że jeszcze nie wie, co będzie dalej robić. Kiedyś była cenioną dziennikarką, ale nie planuje powrotu do zawodu.

- To już nie te lata. Nikt nie potrzebuje dziennikarki w tym wieku - przekonuje. Zresztą, ten zawód bardzo się zmienił, a i ja sama nie miałabym już ani siły, ani ochoty być aż tak dyspozycyjna. To przykre, ale po 30 latach pracy dochodzę do wniosku, że jestem osobą bez zawodu.

Mimo wszystko będzie chciała coś robić, bo nie wyobraża sobie siedzieć bezczynnie w czterech ścianach domu. Nie zamierza również całkowicie zerwać z polityką, która nadal ją pasjonuje. Nie wyklucza, że jeszcze raz podda się wyborczej weryfikacji - za rok, podczas wyborów samorządowych.

- Nie powiem: "nie", ale jak będzie, zobaczymy - mówi nieco asekuracyjnie.

Nawet jednej łezki

Z Sejmem pożegnało się również dwoje liderów listy Polskiego Stronnictwa Ludowego - Maria Dziuba i Tadeusz Balcerowski. Oboje zostali posłami niedawno - w połowie ubiegłego roku. Zastąpili Zbigniewa Kuźmiuka i Dariusza Grabowskiego, którzy zostali posłami do Parlamentu Europejskiego. Teraz przegrali ze starostą grójeckim Mirosławem Maliszewskim.

- Nawet jedna łezka nie poleciała mi z tego powodu - zapewnia Maria Dziuba. - To jest wybór ludzi i trzeba się z tym pogodzić. Zdobyłam ponad trzy tysiące głosów. Czy to nie jest wiele? Mogę tylko podziękować moim wyborcom. A że nie będę posłem? Byłam nim tak krótko, że jakoś to przeboleję.

Maria Dziuba zamierza teraz dopilnować swojego 16-hektarowego gospodarstwa sadowniczego w Goszczynie. Zapewnia, że pracy jej nie zabraknie.

Tadeusz Balcerowski nadal będzie pełnił funkcję prezesa Rolniczej Spółdzielni Mleczarskiej "Rolmlecz" w Radomiu. - Wcale nie czuję się przegrany. Tym bardziej że nie jestem zawodowym politykiem i nie startowałem dla pieniędzy. To był po prostu mój obowiązek wobec partii - przekonuje. - Cieszę się też, że mandat zdobył akurat Mirosław Maliszewski. Wysłałem mu nawet kwiaty z gratulacjami. To dobry działacz, potrafił wokół siebie zorganizować sadowników. Życzę mu jak najlepiej!

Trzeba się pogodzić

Na prawicy zdecydowanie największym przegranym jest Jan Łopuszański, który zasiadał w Sejmie od 1989 roku z przerwą w latach 1993-97. Cztery lata temu uzyskał najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów do Sejmu w okręgu radomskim. Tym razem startował w wyborach do Senatu jako polityczny outsider. Zdobył ponad 22 tysiące głosów, co dało mu dopiero ósmy wynik.

Podobnie jak niektórzy parlamentarzyści lewicy jeszcze dokładnie nie wie co będzie teraz robił. Na pewno nie zerwie z polityką, z którą jest związany "od wczesnej młodości". Zamierza też wykładać stosunki międzynarodowe na jednej z uczelni. Jakiej, nie chciał powiedzieć. Nie wyklucza, że będzie się utrzymywał również z ekspertyz i wykładów na tematy polityczne albo pracy w jakimś wydawnictwie katolickim. - Mój wynik wyborczy nie wymaga komentarza. Wyborcy postanowili powierzyć mandat komu innemu i muszę się z tym pogodzić - mówi Jan Łopuszański.

Danuta Grabowska

Najdłużej była radomską parlamentarzystką. Teraz odejdzie na nauczycielską emeryturę. - Nikomu nie jest miłe przegrywać, ale wynik wyborów trzeba uszanować i życzyć zwycięzcom, żeby spełnili obietnice.

Zbigniew Gołąbek

Był senatorem Sojuszu Lewicy Demokratycznej od 1997 roku. Na razie nie wie, co będzie teraz robił. - W tych wyborach nie miało znaczenia, kto ile zrobił dla ludzi. Wyborcy głosowali na znaczek, a nie na osoby.

Wiesława Sadowska

Była w poprzedniej kadencji senatorem Sojuszu Lewicy Demokartycznej. Nie wie co będzie dalej robić. - Zawsze trzeba się liczyć z porażką. To jest na pewno bolesne i przykre, ale nie odbieram tego jako swojej osobistej klęski.

Maria Dziuba

Była posłanką Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zamierza teraz dopilnować swojego 16-hektarowego gospodarstwa. - To jest wybór ludzi i trzeba się z tym pogodzić. Zdobyłam ponad trzy tysiące głosów. Mogę tylko podziękować moim wyborcom.

Tadeusz Balcerowski

Były poseł nadal będzie pełnił funkcję prezesa Rolniczej Spółdzielni Mleczarskiej "Rolmlecz" w Radomiu. - Wcale nie czuję się przegrany. Tym bardziej że nie startowałem dla pieniędzy. To był po prostu mój obowiązek wobec partii.

Jan Łopuszański

Zasiadał w Sejmie od 1989 roku. Dokładnie nie wie, co będzie teraz robił, ale nie chce zrywać z polityką. - Mój wynik wyborczy nie wymaga komentarza. Wyborcy postanowili powierzyć mandat komu innemu i muszę się z tym pogodzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie