Przypomnijmy, 12 czerwca pracownicy zwoleńskiego domu pogrzebowego Ades stwierdzili w szpitalnej kostnicy, że poruszył się worek, w którym przywieźli rzekomo martwą 84 - letnią Stanisławę Kustrę - mieszkankę Jabłonowa w gminie Policzna.
Wezwali lekarzy szpitalnych, a ci stwierdzili, że kobieta żyje. 8 godzin wcześniej lekarka zwoleńskiego pogotowia ratunkowego stwierdziła zgon kobiety. Stanisława Kustra trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej. Przed dwoma tygodniami została wypisana ze szpitala. Zgodnie z wolą rodziny kobietę przewieziono karetką pogotowia do Tych - do mieszkania jej córki Marianny Sadowskiej - Skorupy.
Stanisława Kustra czuje się coraz lepiej i jest pod troskliwą opieką nie tylko rodziny, ale też… Urzędu Miasta w Tychach i miejscowych placówek ochrony zdrowia.
- Nie otrzymaliśmy jeszcze odpisu postanowienia sądu w Zwoleniu o unieważnieniu aktu zgonu. Jedyny dokument, jaki mamy, to unieważniony dowód osobisty mamy. Baliśmy się więc, że w Tychach będziemy mieli niebotyczne problemy z uzyskaniem pomocy medycznej, albo załatwieniem jakichkolwiek formalności. Sprawa jednak była tak nagłośniona przez media, że wszyscy o wszystkich wiedzieli i od razy dostaliśmy pełną pomoc we wszystkich instytucjach - mówi Marianna Sadowska - Skorupa.
Dodaje, że już podczas jej pierwszej wizyty w Urzędzie Miejskim w Tychach urzędnicy zebrali się z prawnikiem, aby szybko rozwiązać wszystkie problemy prawne.
- Urzędnicy sami wszystko załatwiają. Nie musimy się o nic martwić. Urząd Miasta przysłał nawet fotografa, po to by mamie wyrobić nowy dowód osobisty. Nie ma żadnych problemów z Narodowym Funduszem Ochrony Zdrowia. Mama ma stałą opiekę ze strony lekarza rodzinnego i pielęgniarki - mówi Marianna Sadowska - Skorupa.
Stanisława Kustra czuje się coraz lepiej. Kobieta - jak twierdzi jej córka - nic jeszcze nie wie, że w zupełnie nieprawdopodobnych zabrano ją z kostnicy na chwilę przed tym, jak miała być umieszczona w chłodni, co niewątpliwie skończyłoby się jej szybką śmiercią.
- Widzę jednak, że mama ma jakieś obawy. Pierwszy raz w życiu była w szpitalu, musiała pewnie zauważyć też, że wokół niej panuje jakieś zamieszanie - mówi Marianna Sadowska - Skorupa.
PROKURATURA CZEKA NA OPINIĘ BIEGŁEGO
Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Zwoleniu zakończyła kompletowanie dokumentacji w sprawie postępowania karnego "w kierunku narażenia kobiety przez lekarkę pogotowia ratunkowego w Zwoleniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".
- Zeznania złożyła lekarka, członkowie zespołu karetki pogotowia, pracownicy zakładu pogrzebowego, członkowie rodziny i wszyscy, którzy mogli pomóc w wyjaśnieniu tej sprawy. Teraz szukamy Zakładu Medycyny Sądowej, który wyda opinię w tej sprawie. Opinię uzyskamy zapewne za kilka miesięcy, a może nawet za pół roku. Dopiero wtedy będzie można ewentualnie postawić komuś zarzuty - mówi Monika Fliszkiewicz z Prokuratury Rejonowej w Zwoleniu.
Lekarka, która wydała akt zgonu w zwoleńskim pogotowiu ratunkowym jedynie dorabiała, na stałe pracuje na oddziale chirurgicznym szpitala w Pionkach. W prywatnym gabinecie lekarki dowiedzieliśmy się, że "pani doktor jest na urlopie za granicą".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?