Tymczasowe Przytulisko dla Bezdomnych Psów w Iłży czeka na pomoc. Potrzebne materiały do ochrony przed zimnem, mokra karma

W iłżeckim gminnym przytulisku przebywa obecnie 35 psów. Przyjaciele zwierząt wskazują, że najbardziej niepokojącym problemem jest brak jakiegokolwiek dozoru nad zwierzętami od godziny 15 do rana następnego dnia. Gdyby coś złego się stało, na przykład pies zawiesiłby się na ogrodzeniu, nikt nie udzieliłby mu pomocy.

Lista problemów jest jednak bardzo długa. - Wszyscy widzimy jakie tutaj są warunki. Zniszczone kojce, nie wszystkie budy są ocieplone – mówi Elżbieta Siwiec, jedyna wolontariuszka zajmująca się psami w iłżeckim schronisku. W innych schroniskach w całej Polsce wolontariusze zajmują się chociażby wyprowadzaniem psów na spacery, karmieniem zwierząt.

- Jeden wolontariusz na 5 tysięcy mieszkańców to chyba mało. To przykre, że nikt się tym nie interesuje. Z zazdrością patrzę na duże miasta, gdzie potrzeba opiekowania się zwierzętami jest nagłaśniana w szkołach, na plakatach. Psy powinny mieć ruch dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Zwierzęta siedzą w kojcach. Jest mały wybieg, ale to wszystko za mało jak na potrzeby czworonogów. – mówi Elżbieta Siwiec.

Kolejny problem to karma. - Pieski potrzebują, zwłaszcza w zimie, bardziej urozmaiconego żywienia, a nie tylko suchej karmy. Gmina kupuje suchą karmę, ale można byłoby spróbować zrobić zbiórkę na mokrą karmę, taką, którą daje się w schroniskach dla bezdomnych zwierząt w innych schroniskach, zwłaszcza w dużych miastach. Słyszymy, że w innych miastach ludzie zbierają kocyki, batony żywnościowe, a u nas tego nie ma – mówi jedyna iłżecka wolontariuszka.

Boksy dla psów są bardzo małe. - Według przepisów w boksie mogą być dwa psy średniej wielkości lub małe, a jeden duży pies. Niestety, w tych boksach trzyma się więcej psów. Psy się gryzą, trzeba potem interwencji weterynarzy, psy trzeba zszywać. Krew się leje, są duże rany. Zazdrościmy innym schroniskom, tam są ludzie kreatywni, jest dużo wolontariuszy, zwierzęta mają bardzo dobry pokarm. Miałam okazję być w schronisku w dużym mieście, gdzie jest sala dla wolontariuszy, gdzie można się przebrać, umyć ręce. Dla nas to tylko marzenie – mówi Elżbieta Siwiec.

Zdaniem Elżbiety Siwiec Boksy kojce w Iłży wymagają bardzo pilnego remontu. - Psy kaleczą się o blachy. Pies się rusza, skacze, bo musi mieć ruch. Nie może przez 24 godziny siedzieć w miejscu skulony w budzie. Niestety mamy zniszczone kraty, są skaleczenia, czasami pies wciśnie pyszczek w dziurę i nie może go wyjąć – mówi iłżecka wolontariuszka.

Przytuliskiem w Iłży zainteresowali się wolontariusze ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radomiu. - Przytuliskiem w Iłży interesowałam się wcześniej, ale w kwietniu tego roku adoptowałam stąd suczkę. Nas wolontariuszy uderzyło to, że są tutaj tak złe warunki dla psów – ciasnota w boksach, zły stan techniczny. Budy są nieciekawym stanie, boksy są otwarte, nie ma zabezpieczenia krat, nie ma banerów, które miały podobno być jako zabezpieczenie przed wiatrem i mrozem, nie ma odpowiedniego wybiegu. Nie ma możliwości wyprowadzenia psów. Przez wiele tygodni są w boksach. Rozwiązaniem byłoby podzielenie placu na zagrody, wtedy psy byłyby na wybiegu przez większą część dnia. Widzimy taj totalny brak zainteresowania, nie ma wolontariatu, nikt się tym nie interesuje. To przytulisko jest miejscem zapomnianym przez ludzi i świat – mówi Mariola Swat, wolontariuszka ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radomiu.