Urzędnicy Urzędu Marszałkowskiego bronią integralności Mazowsza

Przypomnijmy, podziału Mazowsza na dwa województwa chce Prawo i Sprawiedliwość. Obecnie w Sejmie trwają prace nad przygotowaniem projektów stosownych ustaw. Wszystkie przygotowania owiane są tajemnicą. W lipcu mówiło się, że projekty ujrzą światło dzienne w sierpniu, potem zapowiadano, iż będzie je można poznać we wrześniu.

Dziś z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że nie zapadła jeszcze wiążąca decyzja w tej sprawie ze strony najwyższych władz partii, co należy odczytywać, że nie podjął jej jeszcze sam prezes Jarosław Kaczyński, choć on sam wielokrotnie deklarował publicznie przeprowadzenie takiego podziału.

Wiadomo jedynie, że podział budzi kontrowersje również wśród polityków Zjednoczonej Prawicy, a jedną z kwestii spornych jest stolica przyszłego województwa. Jedna z koncepcji mówi o tym, że siedzibą Urzędu Marszałkowskiego będzie Radom, a siedzibą wojewody Płock. Inna koncepcja zakłada, że urzędy nowego województwa regionalnego pozostaną w Warszawie.

Tymczasem coraz większą aktywność przejawiają przeciwnicy podziału. W środę w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego podczas której prezentowano między innymi argumenty finansowe sugerujące, że taki podział nikomu nie będzie się opłacał, a zwłaszcza peryferyjnym regionom województwa. Z zaprezentowanych na konferencji danych wynika, że odpisy podatkowe na rzecz samorządu Mazowsza z podatku CIT płaconego przez firmy z Warszawy i okolicznych powiatów to około 2 miliardy złotych, podczas gdy reszta województwa generuje zaledwie 338 milionów złotych, z czego sam Radom 29,5 miliona złotych, a na przykład powiat kozienicki mimo wielkiej firmy funkcjonującej na terenie powiatu, czyli Enei Wytwarzanie tylko 8,5 miliona złotych.

Z drugiej strony większość pieniędzy (głównie generowanych przez firmy warszawskie) trafia do Mazowsza regionalnego. Jak wyliczono, 1 miliard złotych z budżetu Mazowsza trafiło do warszawy i okolicznych powiatów, a 1,65 miliarda do pozostałej części województwa. Do Warszawy trafiło też 31 milionów złotych z tak zwanych programów wsparcia, podczas gdy do pozostałej części województwa aż 96 milionów złotych. Z wyliczeń dokonanych w Urzędzie Marszałkowskim wynika, że aby utrzymać inwestycje i działalność instytucji kultury, szpitali, szkół oraz stan dróg na tym samym poziomie, co obecnie w budżecie nowego województwa mazowieckiego zabrakłoby prawie 1,3 miliardów złotych.– Nawet gdyby województwo stołeczne płaciło „janosikowe”, to te pieniądze nie pójdą tylko na to nowe województwo mazowieckie, tylko na wszystkie biedniejsze regiony. Nie ma zatem takiej siły, aby dało się ten deficyt pokryć. Pod względem ekonomicznym i społecznym forsowana przez PiS zmiana oznacza jedno – wegetację i brak możliwości rozwoju nowego województwa mazowieckiego. Mniejsze wpływy to także obniżenie poziomu życia mieszkańców. Bo zabraknie pieniędzy na wszystko – mówił podczas konferencji prasowej Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza.

Z kolei zdaniem Anety Gęsiarz-Krasuckiej, zastępcy dyrektora do spraw prawnych w Departamencie Organizacji Urzędu Wojewódzkiego ewentualny podział naruszy szereg norm konstytucyjnych.

Przeciwnicy podziału przytaczają też argumenty polityczne. – PiS chce przejąć władzę w największym województwie w kraju. Nie udało mu się tego zrobić w wyniku demokratycznych wyborów, więc chce zastosować drogę na skróty. To bardzo niebezpieczne myślenie. Kierując się żądzą władzy, PiS chce skazać jeden z najlepiej rozwijających się regionów w Europie na stagnację i brak jakiejkolwiek perspektywy rozwoju – mówił wicemarszałek województwa mazowieckiego Wiesław Raboszuk. 8 września, na najbliższym posiedzeniu Sejmiku Województwa Mazowieckiego ma być omówione stanowisko w sprawie zachowania integralności województwa mazowieckiego.