Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwolnieni na Białorusi Polacy: bito nas i torturowano. To był horror

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
AP/Associated Press/East News
Kilkadziesiąt godzin, najpierw w areszcie, a potem w więzieniu spędziło dwóch zatrzymanych na Białorusi Polaków. Jak mówią, przeżyli horror.

- Upadłem na twarz i wtedy zaczęli mnie walić pałami - mówił jeden z uwolnionych z białoruskiego aresztu Polaków, który przeżył w tym kraju kilkadziesiąt godzin horroru.

Witold Dobrowolski i Kacper Sienicki są już w Polsce i na długo zapamiętają wydarzenia z wypadków na Białorusi. Chcieli relacjonować dramatyczne wydarzenia, jakie mają miejsce w tym kraju po sfałszowanych tydzień temu wyborach prezydenckich. Szybko trafili w ręce OMON-u - funkcjonariuszy, używanych do tłumienia protestów.

Najpierw wpakowano ich do więźniarki, tam dostali na wstępie solidne lanie. Potem był komisariat, w którym znajdowała się sala gimnastyczna. Zgromadzono tam setki ludzi, bito ich i katowano.

Witold Dobrowolski ocenia, że było około 300 osób i bito tak samo Białorusinów, jak i Polaków. Na nic zdawały się tłumaczenie, prośby o kontakt z konsulem. Oprawcy byli panami życia i śmierci.

- Kazano nam położyć się na ziemi, grozili, że jak ktoś poruszy głową, to straci zęby – wspominał Sienicki. Każda prośba o wodę lub pozwolenie na wyjście do toalety kończyła się tym samym, biciem i torturami.

Dobrowolski pamięta z pobytu na komisariacie, że po tym, jak powiedział, że jest Polakiem, podcięto mu nogi, wtedy upadł i spadły na niego pały.

Lanie była bez żadnego powodu, trzeba było deklamować za funkcjonariuszami, że najlepszym prezydentem na kuli ziemskiej jest Łukaszenka.

Kiedy trafili do więzienia było znacznie lepiej, dostawali jedzenie, tylko cele były niemiłosiernie przepełnione. Sześć łóżek w celi i cztery razy więcej osadzonych.

Dopiero uwolnieni przekonali się, jak dużo dla ich wyciągnięcia zza krat zrobili ich bliscy, którzy poruszyli niebo i ziemię. Pomogło polskie MSZ oraz polscy dyplomaci na Białorusi.

Pytani, czy pojechaliby znów na Białoruś powiedzieli, że tak. Ale nie od razu, teraz muszą po tym horrorze ochłonąć i odpocząć.
Przekonali się, podobnie jak setki i tysiące innych zatrzymanych, jak okrutny jest reżim Łukaszenki. W geście dobroci zwolniono około tysiąca ludzi, ale nadal koło pięciu tysięcy jest za kratami i być może dalej przeżywają katusze.

Pojawiają się relacje innych, którzy przeszli „ścieżki zdrowia”, mieli do czynienia z sadystycznymi funkcjonariuszami i strażnikami. Ci ostatni chcieli złamać opór tych ludzi, nie udało się.

Amnesty International stwierdziła, że ​​relacje zwolnionych zatrzymanych sugerowały „powszechne tortury”.

Sergij został zatrzymany w poniedziałek. Wrzucono go do milicyjnej furgonetki i zaczęto go torturować. Wciąż pytali, kto jest organizatorem protestów i za każdym razem, gdy mówił, że takiej osoby nie ma, razili go paralizatorem. Za każde słowo, które próbował wypowiedzieć, bili go pałkami.

- Najbardziej przerażające było to, że ci ludzie nie znali żadnych granic – powiedział. - Rozumiesz, że nie masz żadnych praw, że mogli zrobić wszystko, co chcieli. Ból był nie do zniesienia i błagałem ich, żeby przestali, ale oni mnie ciągle bili.

Po godzinach tortur Sergij ledwo mógł oddychać. Funkcjonariusze wezwali karetkę i wysłali go do szpitala. W przeciwnym razie mógłby nie przeżyć osławionego więzienia Okrestina.

Wielu spotkało się z bardzo brutalnymi pobiciami i nadal trwa znęcanie się nad zatrzymanymi przebywającymi w więzieniach. Wolontariusze przed aresztem w Mińsku w piątek poprosili ludzi o ciszę, by nie klaskać i nie skandować, aby wspierać zatrzymanych. Mówili, że inaczej ci, którzy pozostaną za murami więzienia, zostaną pobici w zemście.

W piątek więźniowie nadal byli zwalniani z osławionego aresztu śledczego Okrestina w Mińsku, pokazując swoje posiniaczone i opuchnięte ciała.

- Wściekle biją ludzi i aresztują każdego. Byliśmy zmuszeni stać całą noc na podwórku. Słyszeliśmy bicie kobiet. Nie rozumiem takiego okrucieństwa – opowiadał jeden z mężczyzn, pokazując swoje siniaki.

Minister spraw wewnętrznych Białorusi Jurij Karajew powiedział, że wziął na siebie odpowiedzialność za obrażenia, których doznali osadzeni i chciał przeprosić osoby, które padły ofiarą przemocy.

Rosyjski dziennikarz Nikita Telizienko napisał wstrząsającą relację ze swoich trzech dni spędzonych za kratami. Pisał o ludziach leżących na podłodze aresztu, ułożonych jeden na drugim, w kałuży krwi i odchodów. Nie wolno im było godzinami korzystać z toalety ani zmieniać pozycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Uwolnieni na Białorusi Polacy: bito nas i torturowano. To był horror - Portal i.pl

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie