W marcu i kwietniu pod topór poszło ponad sto drzew. Wycięto stare i chore, ale nie oszczędzono także drzewek owocowych. To najbardziej zbulwersowało mieszkańców pionkowskich osiedli.
- Sami sadziliśmy te drzewa w czynie społecznym 35 lat temu, a teraz spółdzielni się porządziła i sporo z nich wycięła. Szkoda zwłaszcza gruszki, która miała naprawdę smaczne owoce - powiedzieli nam Zbigniew i Halina spotkani przy ulicy Słowackiego.
MA BYĆ BEZPIECZNIEJ
Władze spółdzielni bronią się. Ich zdaniem wycinka drzew prowadzona jest po to, żeby mieszkańcy czuli się bezpieczniej.
- 90 procent drzew musieliśmy wycinać ze względów bezpieczeństwa. Zdarzały się sytuacje, że gałęzie spadały na zaparkowane samochody. Stare drzewa stojące w pobliżu bloków po prostu groziły zawaleniem - tłumaczy prezes spółdzielni, Wincenty Lipka.
OSZCZĘDZĄ NA SPRZĄTANIU
Względy bezpieczeństwa nie są jedynym powodem tak drastycznych cięć drzewostanu na pionkowskich osiedlach. Do tego dochodzą sprawy finansowe. Spółdzielnia chce w ten sposób szukać oszczędności.
- Tylko w ubiegłym roku wywóz liści kosztował nas 30 tysięcy złotych. Nie doliczam już do tego sprzątania i wykonanej pracy - mówi prezes.
Tłumaczenia prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej nie do końca przekonują mieszkańców. Znaczna część z nich nie ukrywa swoje zdenerwowania z powodu tego, co ostatnio dzieje się na ich osiedlach.
- Od nas potrafią brać pieniądze, a potem nie umieją się nimi gospodarować. Okazuje się, że nie ma kto sprzątać. Owoce z jabłonki, która stała przy ulicy spadały na jezdnię i były rozjeżdżane przez samochody - denerwuje się pan Henryk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?