Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Radomiu zagrali Lutosławski Quartet i LutosAirQuintet z Wrocławia

Barbara Koś
Gra Lutosławski Quartet.
Gra Lutosławski Quartet. Tadeusz Klocek
„Pteropetros: pióro i kamień” to tytuł koncertu, na jaki zaprosiła we wtorek Radomska Orkiestra Kameralna.

Frapujący tytuł koncertu odnosił się do czołowego utworu zapowiedzianego w programie. Najpierw jednak Lutosławski Quartet w składzie: Bartosz Woroch – I skrzypce, Marcin Markowicz – II skrzypce, Artur Rozmysłowicz – altówka i Maciej Młodawski – wiolonczela zagrał Mozarta. Kwartet „dysonansowy" KV 465 C-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta w wykonaniu świetnych muzyków zabrzmiał jak balsam.

Co się zaraz prędko okazało. Bo już kolejny utwór „ Monada 1 na akordeon i dwoje skrzypiec” współczesnego kompozytora, Cezarego Duchnowskiego, nieco zadziwił. Dwóm skrzypkom- Bartoszowi Worochowi i Marcinowi Markowiczowi towarzyszył akordeonista- Rafał Łuc i robił to w taki sposób, że tony akordeonu prowadzone na jednej nucie mogły wywołać ciarki na plecach słuchaczy. Cykl ”Monad”, jak twierdzi kompozytor, jest odbiciem poszukiwań nowych jakości muzycznych poprzez zastosowanie nowoczesnych środków wyrazu. I dzięki tej nowoczesności „Monada” okazała się bardzo ciekawym zjawiskiem dźwiękowym.

Prawdziwe cuda zaczęły się dziać gdy zapowiedziano tytułowy „Pteropetros na akordeon, kwartet smyczkowy i kwintet dęty” Pawła Hendricha.

Kwartet Lutosławskiego uzupełnił LutosAir Quintet w składzie: Jan Krzeszowiec – flet, Wojciech Merena – obój, Maciej Dobosz – klarnet, Alicja Kieruzalska – fagot i Mateusz Feliński – waltornia oraz Rafał Łuc- akordeon. Dwa połączone zespoły stworzyły niemal orkiestrę a za pulpitem stanął Maciej Koczur. I popłynęła muzyka.

Była to prawdziwa kakofonia dźwięków. I jeśli tym terminem określamy zespół dźwięków niezestrojonych i nieharmonicznych, to tu kakofonia osiągnęła apogeum. Pod wodzą dyrygenta każdy muzyk wydobywał ze swego instrumentu dźwięk z najgłębszego dna a dyrygent, niestrudzony w tych poszukiwaniach, zdawał się nakazywać wyciągać tony z samego piekła.

I trwał ten sabat do momentu w którym muzycy odłożyli instrumenty i wraz z dyrygentem ukłonili się publiczności. Ta, nieco oniemiała, poczęła zaraz bić wielkie brawa.

Bo jeśli sam kompozytor chce, by utwór był „nieregularny, pokrzywiony, porozrywany, postrzępiony, potargany, strzępiasty, szorstki”, to taki jest. Pterón – w języku greckim znaczy pióro. Pétros – kamień. Słowa te mają w sposób alegoryczny określić typ brzmienia i charakter. Z jednej strony mamy ptasie pióro – symbol czegoś lekkiego i zwiewnego, z drugiej - kamień. Coś ciężkiego, jak wyjaśnia kompozytor, coś występującego w różnych kształtach, o różnych powierzchniach, zarówno szorstkich, chropowatych, jak i gładkich, o równych krawędziach. I taki jest ten zadziwiający utwór.

Paweł Hendrich był na sali a jego reakcja w stosunku do dyrygenta i muzyków wskazywała, że trafili w sedno.

Na zakończenie koncertu LutosAir Quintet zagrał jeszcze „Kwintet dęty opus 52” Theodora Blumera i utwór niemieckiego kompozytora połączył muzykę klasyczna ze współczesną. Taka konfrontacja epok i stylów była niezwykle kształcąca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie