Kamil Tkaczyk, wicedyrektor do spraw komunikacji Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji:
- Problem dewastacji przystanków jest poważny. Ponosimy przez to duże straty. O wszystkich zniszczeniach informujemy policję, jednak wandali można złapać wyłącznie na gorącym uczynku. Sytuacje takie zdarzają się niestety sporadycznie. Niedawno policjantom udało się zatrzymać kilku młodych ludzi, którzy demolowali przystanek na ulicy Struga, naprzeciwko Lidla.
Gdzie najczęściej niszczą przystanki?
Gdzie najczęściej niszczą przystanki?
Organizatorzy komunikacji miejskiej wyliczają wiele takich miejsc. Wśród nich są na przykład ulice: Chrobrego, Okulickiego, Paderewskiego, Południowa, Rapackiego, i Struga. Bywają też sytuacje, że wandale nie zwracają uwagi na obecność kamer monitoringu miejskiego.
Porysowane lub powybijane szyby w wiatach przystankowych oraz urwane tabliczki z rozkładami jazdy i uszkodzone ławki - to dość częsty widok na radomskich ulicach. Większość chuligańskich wybryków ma miejsce w nocy, a ich sprawców nie udaje się złapać.
W ubiegłym roku na naprawy zniszczonych przystanków organizatorzy komunikacji miejskiej wydali 28 tysięcy złotych. W tym już pochłonęły one blisko 32 tysiące, co spowodowane jest większą ilością dewastacji.
UCIĄŻLIWY PROBLEM
Powybijane szyby w wiatach irytują pasażerów, szczególnie w deszczowe i wietrzne dni, gdy czekając na autobusy szukają jakiegoś schronienia. Problem odbija się również na budżecie miasta.
- Od początku stycznia mieliśmy już 49 przypadków dewastacji przystanków. Polegały one na rysowaniu bądź wybijaniu szyb. Niszczone są również ławki czy solidnie zamontowane tabliczki z rozkładami jazdy - informuje Kamil Tkaczyk, wicedyrektor do spraw komunikacji Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu.
Do dewastacji dochodzi najczęściej na ulicach, gdzie nie ma kamer monitoringu miejskiego. Chociaż bywają sytuacje, że nie odstraszają one wandali. - Były przypadki, że całe zajście rejestrowała kamera. Dzięki temu jakiś czas temu udało się złapać na gorącym uczynku młodych ludzi, którzy rysowali szyby na przystanku przy ulicy Poniatowskiego - przypomina Kamil Tkaczyk.
KOSZTOWNE NAPRAWY
Naprawy wyrządzonych przez bezmyślnych wandali skutków dewastacji są kosztowne. Tylko w tym roku, za pieniądze, które wydano na ten cel, można byłoby kupić i ustawić przy ulicach kolejnych sześć nowych wiat.
- Wstawienie jednej szyby to wydatek rzędu 250-350 złotych. Cena zależy tutaj od rodzaju zadaszenia i wielkości szyby. Często zdarzają się sytuacje, że na przystanku wybijane są dosłownie wszystkie, więc łatwo policzyć straty - mówi Tkaczyk.
Wicedyrektor apeluje do mieszkańców, którzy są świadkami takich dewastacji, żeby anonimowo informowali o takich zdarzeniach dyżurnego Straży Miejskiej lub policji. Podkreśla, że pieniądze, które wydaje się na naprawy przystanków, pochodzą przecież z kieszeni wszystkich podatników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?