Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ważył 48 kilogramów, ale nigdy nie zwątpił, że pokona raka. Historia 73-letniego pana Zbigniewa z Kielc porusza do łez

Paulina Baran
Paulina Baran
Wideo
od 16 lat
Pokonał dwa złośliwe nowotwory, ważył zaledwie 48 kilogramów i chociaż większość lekarzy nie dawała mu szans to dziś pomaga innym chorym na raka. 73 - letni Zbigniew Niedolaz, właściciel firmy Kołdrex z Kielc codziennie wstaje o 5.30 rano, żeby wykorzystać życie na maksa. Poznajcie Jego niezwykłą historię.

Historia 73 – letniego Zbigniewa Niedolaza, właściciela firmy Kołdrex z Kielc porusza do łez

Zawsze uśmiechnięty, życzliwy, z sercem na dłoni i pełen zapału do pracy. Aż trudno uwierzyć, jak wiele w swoim życiu przeszedł 73 – letni Zbigniew Niedolaz, który od blisko 50. lat jest producentem zdrowej pościeli z naturalnego puchu i pierza.

Kocha pracę, uwielbia ludzi, niezwykle ceni życie

Z panem Zbigniewem spotkaliśmy się przy okazji Forum Seniora organizowanego przez „Echo Dnia. Chcieliśmy pokazać człowieka, który cały czas jest aktywny zawodowo, pomimo tego, że spokojnie mógłby już wypoczywać na emeryturze. Okazało się jednak, że historia kielczanina jest absolutnie wyjątkowa i poruszająca

- Pracuję na okrągło, kocham pracę, uwielbiam ludzi – to było jedno z pierwszych zdań, jakie usłyszeliśmy od kieleckiego biznessmena. Okazuje się, że 73 – latek od wielu lat codziennie wstaje o godzinie 5.30 rano, przykładnie zjada śniadanie, sprząta po sobie i wychodzi do pracy lub załatwić inne sprawy. Pan Zbigniew z uśmiechem na twarzy zaznacza, że nigdy nie narzeka, nie wyolbrzymia problemów, a wręcz przeciwnie - potrafi negatywne rzeczy zamienić w coś dobrego.

- Dla mnie nie ma problemu, czy pada deszcz, czy śnieg, zawsze staram się realizować to, co zaplanowałem – mówi. Dlaczego wstaje o bladym świcie? - Dlatego, żeby sobie nie skracać dnia – odpowiada z uśmiechem dodając, że w młodości również starał się być bardzo zorganizowanym, nigdy nie chciał tracić czasu na rzeczy, które są zbyteczne.

Złośliwy rak jelita grubego brzmiał jak wyrok śmierci. Nie poddał się

Kiedy Pan Zbigniew miał 50. lat usłyszał diagnozę, która nie jednego zwaliłaby z nóg - złośliwy rak jelita grubego i nikłe szanse na wyleczenie.

-Wielu specjalistów nie wierzyło, że będą żył, ale byli tacy, którzy wierzyli - na przykład dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, profesor Stanisław Góźdź, który nigdy nie odmówił mi pomocy – wspomina Zbigniew Niedolaz zaznaczając, że w swojej chorobie trafił na wspaniałych lekarzy, którzy naprawdę o niego dbali i robili, co mogli, żeby go wyleczyć.

Ważył 48 kilogramów, nie miał siły wstać z łóżka. To, co robiła jego żona było niesamowite

Walka z chorobą zajęła panu Zbigniewowi dwa lata i to był bardzo trudny czas.

- Ja konsultowałem mój przypadek w Krakowie i w Łodzi – nikt mi nie dawał szans przeżycia i nawet krótkiego życia.

Nieoceniona okazała się pomoc żony oraz syna, bo kielczanin w najbardziej krytycznym momencie choroby ważył zaledwie 48 kilogramów.

-To, co robiła moja żona, żebym wyzdrowiał, było nie do opisania. Ona nie chciała nawet słuchać, jak któryś z lekarzy mówił, że nie opłaca się robić operacji, bo i tak przeżyję tylko około trzydziestu dni. Żona żadnemu lekarzowi nie wierzyła, a wręcz się z nimi kłóciła – uśmiecha się pan Zbigniew, ale po chwili z całą powagą dodaje, że nigdy, nawet w wydawałoby się najbardziej krytycznych sytuacjach, nie wolno się poddawać .

- Ja byłem w takim stanie, że już nie miałem siły wstać, ale nawet przez ułamek sekundy nie myślałem, że przegram walkę z chorobą. Byłem operowany dwa razy – najpierw w Szpitalu na Czerwonej Górze, potem w Warszawie – wspomina kielczanin i dodaje, że choć lekarze onkolodzy usilnie namawiali go, żeby współpracował z psychologiem, czy psychiatrą to on nie widział takiej potrzeby, bo po prostu nigdy nie zwątpił w to, że wyzdrowieje.

Po pięciu latach usłyszał kolejną diagnozę – złośliwy nowotwór krtani. „Nagle wstałem rano i straciłem głos”

Po kilku latach od zakończenia walki z nowotworem jelita grubego, pan Zbigniew usłyszał kolejną, brzmiącą jak wyrok diagnozę – złośliwy rak krtani na strunach głosowych.

- To nic nie bolało, kompletnie nic nie czułem. Nagle, pewnego dnia wstałem rano i straciłem głos. Przestałem mówić - wspomina nasz rozmówca i dodaje, że znów trafił do „wspaniałego” Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, w którym poddano go najmocniejszej radioterapii.

- Doktor powiedział mi wtedy, że będzie wszystko dobrze. Od tego czasu minęło już szesnaście lat i faktycznie tak jest – uśmiecha się kielczanin.

Teraz sam pomaga innym chorym

Walka z nowotworami, jaką stoczył Pan Zbigniew spowodowała, że stał się jeszcze silniejszym człowiekiem. Kielczanin poczuł, że chce pomagać innym chorym na raka i robi to najpiękniej, jak potrafi.

- Ja się nie znam na leczeniu, ale moja pomoc polega na rozmowie i przekonywaniu chorych, że trzeba walczyć, że zawsze jest nadzieja. Dzwonią do mnie zarówno pacjenci z kieleckiej onkologii jak i z Warszawy – przyznaje pan Zbigniew i dodaje, że to nie są łatwe rozmowy, ale na pewno są potrzebne.

- Dzwonił do mnie na przykład pan, który również miał złośliwy nowotwór jelita grubego. Kiedy otrzymał od lekarzy propozycję założenia stomii to uznał, że woli umrzeć niż mieć coś takiego. Ja też od wielu lat mam stomię i chociaż jest to bardzo uciążliwe to po prostu cieszę się, że żyję – wyjaśnia Zbigniew Niedolaz i dodaje, że ostatecznie przekonał dzwoniącego do niego mężczyznę, aby poddał się leczeniu, które przyniosło bardzo dobry skutek – mężczyzna żyje i wrócił nawet do pracy.

Niektóre spotkania są wstrząsające

Niektóre rozmowy z chorymi są wręcz wstrząsające. Pan Zbigniew Nigdy nie zapomni pierwszego spotkania z chorą na raka piersi kobietą, która przebywała w Świętokrzyskim Centrum Onkologii.

-Kiedy do niej pojechałem, zobaczyłem przerażający widok – pani siedzi na posadzce, płacze, nie może powiedzieć nawet jednego słowa, a jej mąż stoi nad nią, też płacze. To były bardzo wstrząsające chwile – wspomina pan Zbigniew.

„Szkoda mi stracić chociaż jedne godziny”

Heroiczna walka z nowotworami oraz wspieranie innych chorych sprawia, że pan Zbigniew jeszcze bardziej docenia i kocha życie.

-Ja pracuję z podwójnym zadowoleniem – bardzo chcę i szkoda mi stracić chociażby jednej godziny z każdego dnia. Cały czas jestem aktywny zawodowo, marzę o tym, aby nadal rozwijać i powiększać swoją firmę i czerpać radość z każdego dnia– uśmiecha się pan Zbigniew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ważył 48 kilogramów, ale nigdy nie zwątpił, że pokona raka. Historia 73-letniego pana Zbigniewa z Kielc porusza do łez - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie