Radomscy koszykarze zawiedli zarówno w czwartek, jak i w sobotę. Przegrali oba mecze, ale z drużynę jest się na dobre i złe, dlatego wierzymy, że we wtorek hala przy ul. Narutowicza 9 będzie pękała w szwach.
Sytuacja robi się dość trudna, bo „Piernikom” brakuje już tylko jednej wygranej do awansu do półfinału.
Przed sobotnim meczem wszyscy zastanawiali się, czy Rosa wyciągnie wnioski z czwartkowego pojedynku. Wówczas radomska drużyna jeszcze w trzeciej kwarcie prowadziła w Toruniu różnicą 17 punktów. Dała się rozpędzić gospodarzom, zatraciła gdzieś koncentrację. Doszło do dogrywki i Toruń wygrał 105:98. Z kolei w sobotę początek meczu nie zapowiadał dramatu. Rosa zmarnowała aż sześć rzutów osobistych już w pierwszej kwarcie, bo mogła od początku prowadzić w tym spotkaniu. Wynik jednak cały czas był na styku. Gospodarze rozpędzili się na początku drugiej kwarty. Szybko wypracowali sobie przewagę 16 punktów. Od połowy trzeciej kwarty radomska drużyna zaczęła atakować, popełniała mniej błędów i strata do gospodarzy zaczęła topnieć. W czwartej kwarcie Rosa jak szalona goniła przeciwnika. Wydawało się, że będzie powtórka z czwartku, kiedy to radomska drużyna prowadziła różnicą 17 punktów i oddała prowadzenia. Mogło być zupełnie odwrotnie.Rosa zacieśniła strefę pod koszem, a rzuty z dobrych pozycji z dystansu mijały kosz. Goście w 33. minucie zbliżyli się na 11 punktów i zaczęło się robić niebezpiecznie. Na 52 sekundy przed końcem Rosa już była blisko 77:75. Szkoda, że w końcówce znowu zabrakło koncentracji i precyzji i nie udało się przechylić szli zwycięstwa na własną korzyść.
- Z tych 85 minut jakie w dwóch meczach zagraliśmy w Toruniu, tak naprawdę około 30 zaważyło na tym, że jedziemy do Radomia bez zwycięstwa. Żeby wrócić do Torunia, musimy ustabilizować swoją grę i poprawić prawie wszystko. Jest dwa dni na odpoczynek i analizę i ja wierzę, że we wtorek będziemy gotowi na to, aby jeszcze odwrócić losy tej rywalizacji - powiedział Robert Witka, kapitan radomskiej drużyny.
Toruń jest rozpędzony, kontynuuje swoją dobrą passę. Ma też przewagę psychologiczną. Nie będzie grać z nożem na gardle, a w tym sezonie w Radomiu potrafił wygrać różnicą ponad 20 punktów. Jednak goście muszą mieć świadomość, że Rosa grając z nożem na gardle gra o wiele lepiej, potrafi osiągać świetne wyniki. Byliśmy niedawno świadkami wspaniałego zwycięstwa Rosy ze Stelmetem w Zielonej Górze.
- Na ile to możliwe, staramy się zachować spokój. Musimy być skupieni na wtorkowym meczu, który jest teraz najważniejszy. Nie wybiegamy w przyszłość nawet o dzień do przodu. Będziemy gotowi na wtorkową bitwę - deklaruje prezes radomskiego klubu, Piotr Kardaś.
Wojciech Kamiński, szkoleniowiec zespołu zapowiada walkę swoich podopiecznych. Ambicja i zaangażowanie w takich meczach to podstawa. Do tego jeszcze koncentracja przez pełne cztery kwarty i przydałoby się też trochę szczęścia, bo sporcie jest ono bardzo przydatne. Zespół jest zdeterminowany i wierzy, że po wygranej, w czwartek o godz. 20 ponownie spotkamy się w hali MOSiR przy Narutowicza 9.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?